poniedziałek, 24 czerwca 2019

Od Szkła - 3 trening siły i szybkości

Co dzień coraz dalej. Coraz silniej, szybciej, lepiej, mocniej. Tak, jak lubiłem. Coraz bardziej wciągały mnie kolejne treningi. Niewybiegane mięśnie zaczynały się trząść. Być może nie to miałem na myśli i planowałem, gdy jaki jeszcze trochę mniejszy szczeniak zaczynałem treningi, ale taki ich efekt uboczny byłem w stanie zaakceptować. Co więcej, czułem, że zaczynałem nawet być z niego trochę dumny. Podniosłem wydajność swojego organizmu. Podobało mi się to niezmiernie i coraz częściej wywoływało dreszczyk emocji. Podobnie jak bieganie, przed siebie, czując wiatr opływający ciało i słysząc tylko własny oddech i bicie przyzwyczajonego do wysiłku serca.
Zaciskałem wtedy kły, napinałem szyję i pierś, żeby lecieć. Gdybym miał skrzydła, choćby były małe, użyłbym ich natychmiast. I poleciałbym dalej, niż ktokolwiek by podejrzewał. Czułem to.
Ale wciąż pozostawałem tylko zwyczajnym, do bólu nieskrzydlatym wilkiem, któremu pozostawały tylko cztery łapy i mocny grzbiet. Tylko małe Szkło, które pobiegło dziś trochę dalej, niż wczoraj. A wtedy miałem chęć już tylko zatrzymać się, uspokoić serce, oddech, westchnąć bezgłośnie i jeszcze przez chwilę wpatrywać się w tak nieosiągalne niebo, piękne w swoim bezkresie. Ach, ileż mógłbym tam... gdybym tylko miał skrzydła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz