-No cóż zdarzają się istoty z lekka za długim językiem. -zaśmiałam się lekko. Basior popatrzył na mię z lekki oburzeniem.
-Sugerujesz coś?-spytał.
-Nie nic. A tak co do Oprowadzania po terenach watahy to nie trzeba dam se rade sama spokojnie.
-Na pewno- rzekł ptak przypatrując mi się podejrzanie.
-Tak.-odpowiedziałam stanowczo.-A co do polowania to mogę jedynie pomóc bo sama głodna nie jestem.
-Acha to chodź.- Powiedział łagodnym głosem basior po czy ruszył przed siebie. Ruszyłam za nim a ptak wzbił się w powietrze. Po kilku minutach Znaleźliśmy się na polanie. Gdy tylko wyszłam na polane zatrzymałam się i popatrzyłam przed siebie wyglądałam trochę jak zamurowana. Zamiast polany widziałam Zapominane pola.. Przypomniało mi się wszystko co z nimi związane oraz Wyrocznia. Stałam tak przez dobrze kilka minut. Ocknęłam się dopiero wtedy jak basior mną potrząsną.
-Moon co się stało?-zapytam zaniepokojony.
-Nic nic zamyśliłam się.....
-To bardziej wyglądało jak by cie coś sparaliżowało- dodał ptak siedzący na gałęzi.
-Wiesz może ty lepiej se osiądź sam zapoluje -dodał zrezygnowany basior.
-Jeżeli tak wolisz.. -położyłam się pod drzewem a Lenek poszedł zapolować. Podniosłam łeb w stronę Ptaka i powiedziałam srogim głosem.
-Może i wiesz o mię to i owo ale jeżeli będziesz tak dalej w wnikał w moją osobę to skończysz do prawdy źle. -po tych słowach położyłam łeb na łapach zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o Zapominanych polach i czasach kiedy byłam klaczą..
Lecz moje myśli przewał.
< Lenek? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz