- Myślę, że to bez sensu - powiedziałem śmiało, idąc za Alekei'em.
- Co? - zapytał bez przekonania.
- To ciągłe udawanie. Nie mógłbyś być takim po prostu wilkiem?
- Co ty masz na myśli - skrzywił się Alekei - wiesz dobrze, że nie jestem "takim po prostu" wilkiem i nie czuję potrzeby dostosowywania się do wszystkich na siłę.
- Rozumiem... ale to mi się nie podoba - westchnąłem smutno.
- I nie musi - ziewnął wilk.
- To też rozumiem... - mruknąłem, przyglądając się uważnie zaroślom, obok których przechodziliśmy. Wszystko wydawało mi się jakieś dziwne. Jakby cały czas tam ktoś siedział i obserwował nas. Przeszły mnie ciarki.
- Nie... czujesz nic podejrzanego? - zapytałem cicho.
- Nie - Alekei zaprzeczył, jednak też uważnie się rozejrzał. Po chwili westchnął ciężko i przymknął oczy.
Przełknąłem ślinę.
Nagle krzaki poruszyły się. Cicho wyszły z nich dwa nieznane mi wilki. Alekei chyba też nie znał żadnego z nich, bo gdy tylko zauważył przybyszy zawarczał i nastroszył sierść na grzbiecie. Poszedłem w jego ślady.
Tymczasem wilki stały metr od nas, przyglądając się nam uważnie. Były to dwie wadery.
< Alekei? Przepraszam, że takie krótkie...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz