Zrezygnowany wyszedłem z jaskini. Kasai została.
Wilki wyprowadziły mnie na granice zajmowanych przez siebie terenów, po czym Kanijel udzielił mi dokładnych instrukcji: co muszę zrobić, jak postępować, co komu powiedzieć. Inaczej, jak powiedział, Kasai spotkają nieprzyjemności. Wątpiłem, by Kasai dała zrobić sobie coś złego. Była silna i dysponowała niezwykłymi mocami.
- Musisz przekazać Akselowi i Berylowi, czego żądamy. To możliwość pozostania na waszyy... tych terenach, uznanie nas za sąsiadów i poszanowanie praw naszych członków. Gdyby ktoś pytał cię o cokolwiek związane z naszą watahą, odpowiadaj wymijająco: możesz powiedzieć najwyżej, o czym rozmawiałeś ze strażnikami - Kanijel mówił i mówił - przyjdź tu za dwa dni. Może polecę ci coś ważnego. Dziękuję za twoje poświęcenie...
- Nie - mruknąłem ponuro - jeszcze nie dziękuj.
Wróciłem do mojej jaskini. Było mi przykro, a jaskinia, ciemna i smutna, nie pomagała mi w powrocie do dobrego nastroju.
Czułem się niespokojny i samotny. Następnego dnia musiałem odwiedzić Beryla i Aksela, a trochę bałem się tej wizyty. Kasai na pewno miała w tym czasie więcej ciekawych zajęć...
< Kasai? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz