poniedziałek, 29 lutego 2016

Od Kasai CD Jaskra

Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Krążyłam po jaskini, co jakiś czas spoglądając w stronę wyjścia. Próbowałam zaplanować ucieczkę, ale nie mogłam się na niczym skupić. Położyłam się w końcu przy wyjściu i czekałam na zachód słońca. Niemal natychmiast obok pojawił się Mundus. Zignorowałam jego komentarze i spojrzałam w niebo. Chmur nie było dużo i z pewnością nie były burzowe. Zapowiadało się naprawdę nieźle. Położyłam głowę na łapach i zamknęłam oczy. Ptak nie dawał jednak za wygraną i szturchnął mnie nogą. Spojrzałam na niego.
- Mogłabyś w końcu posłuchać co mam do powiedzenia? - zapytał wyraźnie zdenerwowany.
- Przemyśle to. Zapytaj jutro...
- Nie mam czasu na żarty! - Upewniwszy się, że strażnicy są zajęci sobą, dodał szeptem: - Chcę ci pomóc w ucieczce. Mam szanse pozbyć się ciebie zanim narobisz mi większych kłopotów.
- Dzięki, ale chyba sobie poradzę... - zapewniłam.
-Tak, i puścisz z dymem pół lasu? Jak to dobrze rozegramy zorientują się dopiero rano.
Nie byłam pewna czy chce korzystać z jego pomocy, ale postanowiłam zaryzykować. Miałam nadzieję, że nie wpadnę z deszczu pod rynnę. 
- Dobra, jaki jest plan? - zapytałam. Ptak uśmiechnął się złośliwie.
- Znajdę strażnikom jakieś zajęcie zaraz po zachodzie słońca, a ty się wymkniesz. Proste, co nie?
- Na pewno nie zgadną, że zrobiłeś to specjalnie. - powiedziałam z nutą sarkazmu w głosie.
- Będę udawał, że o niczym nie wiem. - zapewnił Mundus.
Czyli jak zawsze, pomyślałam. Ptak zniknął równie szybko jak się pojawił. Czekanie na zmrok strasznie mi się dłużyło, ale byłam już nieco spokojniejsza. 

***

Ostatnie promienie słońca zniknęły za przysłaniającymi horyzont drzewami. Chwilę później odprowadzałam już wzrokiem odchodzących gdzieś z "bocianem" strażników. Wyjrzałam z jaskini. Reszta WSJ była zajęta własnymi sprawami. Z duszą na ramieniu wymknęłam się z jaskini i zaczęłam skradać się powoli w stronę lasu. Starałam się poruszać jak najciszej. Mijając linię drzew, przyspieszyłam, a po paru metrach puściłam się biegiem przed siebie. Będąc już w głębi terenów WSC, zatrzymałam się na chwilę, by odpocząć. Miałam wrażenie, że poszło zbyt łatwo. Zmieniłam kierunek wędrówki. Przede wszystkim chciałam powiadomić Jaskra, że udało mi się uciec i jestem już bezpieczna. Nie bardzo jednak wiedziałam, w którą stronę mam iść. Nigdy nie mogłam spamiętać, które tereny są koło których. Westchnęłam. Nie przypadła mi do gustu myśl o chodzeniu nocą w kółko po lesie, ale kto nie ma w głowie, ten ma w nogach...

< Jaskrze? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz