- Moon... - wadera powiedziała cicho i niepewnie.
- Znajdujesz się na terenach Watahy Srebrnego Chabra. Nie musisz się niczego bać. Tu jest zupełnie bezpiecznie. Widziałem, że przed czymś uciekałaś...?
Wilczyca w milczeniu skinęła głową.
- Jeśli mogę wiedzieć, przed kim? - rozejrzałem się - jestem stróżem. Jeśli ktoś na tych terenach jest prześladowany, muszę o tym wiedzieć.
- Jakieś... dwa wilki. Nie znałam ich - westchnęła Moon.
- Ach. Już ich nie ma - znów się uśmiechnąłem - Przybywasz z daleka? Może jesteś głodna. Co byś powiedziała na polowanie?
Wadera przez chwilę zastanawiała się, mierząc mnie podejrzliwym wzrokiem.
Nagle, tuż nad nami, usłyszałem trzepotanie skrzydeł. Westchnąłem ze zrezygnowaniem. Rozpoznałem ten odgłos. Głośne świszczące łopotanie. Tylko jeden ptak latał tak głośno równocześnie potrafiąc pojawić się niezauważony.
- Mundus! - uśmiechnąłem się lekko, spoglądając w górę. Ptak rzeczywiście siedział na gałęzi, metr nad nami.
Mundus zawsze pojawiał się, gdy na terenach watahy znalazł się obcy wilk. Można powiedzieć, że był pewnego rodzaju służbą wywiadowczą WSC, która miała za zadanie dowiedzieć się wszystkiego o wszystkich. Teraz także od razu zainteresował się Moon.
- To Moon. Nowa wadera w WSC - objaśniłem bez przekonania, świadomy, że Mundus już to wie.
- Wiem - odrzekł - na imię ma Moon, ma niecałe trzy lata i od dziś będzie pracowała na stanowisku mordercy - oświadczył. Potem uśmiechnął się do mnie ciepło.
- W rzeczy samej - przytaknęła Moon.
- Może jednak wybierzemy się na polowanie? - uśmiechnąłem się wesoło do wadery - Taka ładna pogoda. Nie wiem jak ty, ale ja czuję się głodny.
- Lenku... - Mundus stanął obok nas na ziemi - może najpierw pokazałbyś Moon całą watahę? Wątpię, by miała ochotę polować w zupełnie nieznanym miejscu.
- Masz rację - przytaknąłem gorliwie - więc może pokażę ci nasze tereny?
- Wybacz mu - wtrącił Mundus - nasz ludność jest otwarta i pogodna. Tyle, że Lenek gada za dużo.
Moon uśmiechnęła się delikatnie.
< Moon? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz