środa, 30 lipca 2014

Od Storczyka CD Amy, do Amy

Patrzyłem ze swego rodzaju podziwem na Amy.
- Niesamowite... - uśmiechnąłem się pod nosem. Jednakże w tej właśnie chwili, uśmiech znikł a na jego miejscu pojawiło się zakłopotanie.
- Tyle że... - zacząłem - to jednak niecne.
Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, każdy miarkował swoje dzisiejsze i niedzisiejsze przeżycia. Nagle obok nas zjawił się Lenek - mój siostrzeniec. Syn Rozalki - mojej siostry, i Telera. Brat między innymi Murki - której towarzyszem jest Mundus. Nie będę wgłębiać się w dalsze pokrewieństwo. Faktem jest, że pojawiło się zagrożenie.
- Witaj! - Amy powiedziała niepewnie.
- Dzień dobry - wilk uśmiechnął się szeroko - co tu tak cicho?
- Niic... - przełknąłem ślinę.
- Jako stróż, powinienem wiedzieć o prawie wszystkim. Dodajcie do tego fakt, że słyszałem część waszej rozmowy a żeby było jasne: NIE podsłuchiwałem!
Delikatnie mówiąc, miny nam zrzedły.
- Co słyszałeś? - struchlałem.
- Coś o jakichś księżycach i... czarach?
Nie było rady. Trzeba go było wtajemniczyć.
- Proszę: tylko nie mów Telerowi. Wiesz że z Mundusem oni dobrzy przyjaciele. - powiedziałem wolno a dobitnie Lenkowi. Potem wszystko mu opowiedzieliśmy.
- Grono "wtajemniczonych" coraz to się powiększa - westchnęła Jenny - na dni najbliższe zapowiada się ciekawa intryga.

- PRZYJACIELE! - usłyszeliśmy zacięty i złośliwy głos - o czym to tak rozprawiacie?
Obok nas nieśpiesznie i cicho wylądował Mundus.
- To... odwet? Moi drodzy, z przekąsem nazywacie mnie szpiegiem bo wiem o wielu rzeczach, a w biały dzień, głośno dywagujecie o zemście? Oj.. niedobrze - dodał cynicznie i kontynuował -  Nie martwcie się jednak. Macie jeszcze dużo czasu na obmyślenie nowej - powiedział drwiąco - ta niestety wam nie wyszła. Radzę w przyszłości zachować ostrożność.
To mówiąc wyprostował się i czekał na naszą reakcję, jakby chełpiąc się swą "ponadprogramową" świadomością niektórych rzeczy.
- Co ty sobie myślisz?! - Jenny nie wytrzymała i krzyknęła.
- Wiem! - Mundus wyciągnął skrzydło w naszą stronę, czyniąc gest znaczący o tym, że Jenny ma przerwać krzyki. Równocześnie wymownie spojrzał w dół - wiem - powtórzył już spokojniej - podczas gdy wy, pokrzywdzeni przez niesprawiedliwość obywatele planujecie niewinną zemstę, ja, nikczemnik dowiaduję się o wszystkim...!
- Ja... - zaczęła Jenny - Mundusie! Gdybyś kiedyś znalazł się w ciemnym zaułku a ja "przypadkiem" znalazłabym się obok...
- Gdybym, gdybym... - przedrzeźniał ją Mundus - gdybym miał gitarę, to bym na niej grał.
- Jak możesz! - zezłościła się Amy - tak nie postępuje przyjaciel!
- Amy - Mundus wyrzekł żałośnie, jednak z uśmiechem - ja nie zachowuje się jak przyjaciel! Nie pomagałem jakiś czas temu ani Storczykowi ani Jenny. Nie mogę więc ICH posądzać o niewdzięczność - odciął się.
Amy spuściła wzrok. Widać pamiętała, gdy Mundus wspierał ją i Lenka (mniej lub bardziej skutecznie), gdy wszyscy troje zgubili się w lesie*.
W tym momencie, "Szpieg" patrzył na nas zuchwale i bezczelnie z niemałym zadowoleniem.
Krew we mnie zawrzała (!!!). Popatrzyłem na Jenny i Amy (Lenek zdążył już niepostrzeżenie zniknąć). O nie! Tak być nie może. To stworzenie spod ciemnej gwiazdy, ten szpieg robi się coraz bardziej uciążliwy!
Myśląc to, zauważyłem zmianę w Mundusie. Patrzył on na mnie teraz nie tyle z przestrachem, co niepewnie. Delikatnie rozchylił skrzydła okrywające go niczym płaszcz. Był gotowy zarówno do obrony, jak i ucieczki.
Amy zauważyła to chyba. Złapała mnie za łapę i popatrzyła na mnie strwożona, pragnąc uchronić mnie przed atakiem szału... Ja jednak, nie reagowałem. Moje oczy zapłonęły i już chciałem rzucić się do ataku.
O nie "Przyjacielu"! Tym razem nie zda Ci się na nic twoja nadprzeciętna inteligencja!



* Patrz: "Od Amy" i dalsze opowiadania z tego ciągu.

Nowy członek!

Zdjęcie
Wyndbain - ?

Od Amy CD Jenny, do Jenny lub Storczyka

- Hym, niech no pomyślę - Zamyśliłam się - A wiedzieliście, że w dzień taki jak dzisiaj. - Spojrzałam w niebo, słońce rzucało swoje promienie na cała dolinę. - Raz na 1000 lat - Mój głos stał się poważny i tajemniczy - Pewna księżniczka imieniem Cristal powróci z księżyca, na którym została zamknięta przez swoją własną siostrę celestię. - Kiedy tylko księżyc zasłoni słońce Cristal odzyska swoją moc i się uwolni, kiedy tylko to zrobi na watahę spadnie 10000 lat nieszczęść. Będą wojny, susze, zwierzyna ucieknie, drzewa zaczną się palić. Brak pożywienia brak wody!. Wszystko będzie zniszczone, wtedy nastaną rządy złej księżniczki ciemności. - Postanowiłam opowiadać dalej. - Na szczęście jest jeden sposób żeby temu zapobiec. Trzeba zebrać 6 klejnotów Charmoni, a mianowicie, Klejnot uczciwości, klejnot dobroci, klejnot śmiechu, klejnot szczodrości, klejnot Lojalności. Klejnoty jaśnieją dzięki iskierce, ktora mieszka w naszym sercu, to z niej bierze się szósty klejnot. Klejnot Magii.

Odchodzą!

Przykro mi, iż muszę zacząć od tej smutnej wiadomości, lecz z naszej watahy odchodzą:


Melody - decyzja właściciela


Rakoz - decyzja właściciela


Vaylx - decyzja właściciela

Wataha już funkcjonuje!

Z przyjemnością informujemy że WSC zostaje odwieszona!
Możecie już pisać opowiadania i dołączać do watahy!


                                                                                                    Wasz samiec alfa
                                                                                                       Hiacynt

środa, 2 lipca 2014

Wataha zawieszona! :(

WSC zostaje zawieszona na trzy tygodnie. Wyjeżdżam, i nie będę mieć dostępu do internetu.
Wielu z Was, pewnie też wyjeżdża, więc nie musicie narazie zgłaszać nieobecności.
Nie martwcie się! Ja jeszcze tu wrócę!
                                                                                              Wasz samiec alfa,
                                                                                                 Hiacynt


Powracamy po przerwie!

Od Amy CD Lenka, do Lenka (opowiadanie konkursowe)

Następnego dnia byłam zdrowa, Gaja mnie uleczyła nie m. ałam już żadnych zadrapań. Moje ciało tryskało energią, a dzisiejszy dzień temu nawet sprzyjał.Słoneczko świeciło wysoko w górze było jakieś 27 stopni udałam się nad różany wodospad nigdy tam nie byłam. Podobno można tam było zasnąć topiąc się w marzeniach.Położyłam się na jednej ze skał, mieli racje to jest prawdziwa oaza spokoju, wiatr wiał umiarkowanie liście tańczyły, żeby zaraz potem opaść w dół. Tak samo było z płatkami róż zapach tych kwiatów lekko mnie oszołomił. Usłyszałam szmer za sobą, wstałam obracając się błyskawicznie. Na przeciwko mnie stał Lenek.
- Witaj... - zaczął nieśmiało. Miał chyba świadomość tego, że wyrwał mnie z zamyślenia - przyszedłem... przyszedłem zobaczyć jak się czujesz.
- Miło z twojej strony - Uśmiechnęłam się jak widzisz wszystko gra. Moge już normalnie chodzić.
- Nic cię nie boli? Oj, to doobrze - westchnął
- Wszystko okey fachowcy się mną zajeli, -przysiadlam na ziemi.
- Mam nadzieję - uśmiechnął się Lenek
- A jak tam u ciebie - zapytałam.
- Wszystko dobrze. Ale... Mundek nie czuje się najlepiej. Z tym, że to chyba psychiczne. Popadł w depresję, znaczy
- Ojej - moje oczy wyraziły smutek - Można mu jakoś pomóc?.
- Nie wiem. Dziś rano odwiedziłem go w jaskini u Murki - mojej siostry. Załamał się i ona też nie wie co z tym zrobić - Lenek pokręcił głową - chociaż zawsze można próbować go pocieszyć. Ciekawe, co się stało
- Biedny - usłyszałam jakiś szmer Wstałam,dobiegal z krzaków słyszałam jakby warczenie.
Nagle, dało się słyszeć bardzo głośny pisk. Lenek podbiegł do krzewów i bez namysłu rzucił się na nie...
Po chwili Lenek i jakiś czarny wilk wyskoczyli z krzaków. Basior wylądował na plecach, za to drugi przyciskał go do ziemi. Musiałam jakoś pomóc. Zanim intruz zorientowal się o co chodzi skoczyłam na niego powalając go na ziemie,jednocześnie zrzucając z Lenka
- Co... kto to jest?! - krzyknął Lenek.
- Nie mam poję...
- Jestem waszym najgorszym koszmarem - powiedział patrząc w moje oczy - No hej dziuniu chcesz się zabawić ?
- Chciałbyś - zeszłam z niego szłam do Lenka, ale ten zastąpił mi drogę.
- ej no nie bądź taka chodź zabawimy się zostaw tego stróżyka. - Mruknął zalotnie podchodząc do mnie.
- Spadaj - zaczęłam się cofać
- Stróżykia?! Dziuniu?!! - Lenek wydawał się być coraz bardziej rozsierdzony. Gdyby mógł, to zapewne by wczerwieniał. Krew się w nim zagotowała - obym wdał się w ojca...
- Czemuż to? - obcy basior uśmiechnął się z politowaniem.
- Bo do mojej mamy też kiedyś zalecał się obcy...
- Ta Historia odmieniła moje życie - Zaśmiał się i podszedł do mnie jeszcze o parę kroków.Byłam na krawędzi wodospadu.
- Jeszcze się bratku pośmiejesz... - mruknął Lenek. Potem cofnął się parę kroków i znienacka rzucił się wprost na czarnego wilczura.
-Jak śmiesz mnie atakować - wilk wyślizgnął się z ego uścisku.
- Ja?! Jak ty śmiesz nawet myśleć o takim znieważeniu tej panienki!
- Proszę proszę mamy rycerza w ślniącej zbroi. - Spojrzał na niego.
- Ty szczeniaku! Drwisz ze mnie... - Lenek wyglądał jak furia wcielona.
- Jak bym śmiał - Czarny zaczął okrążać Lenka. - Bronisz jej jak lew. - Spoglądał na niego.
Ten, nic nie mówiąc, obnażył rząd białych zębów i przyglądał się uważnie napastnikowi.
Słuchałam uważnie, wszystkiego co ten czarny mówił nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Amy jest ładną waderą prawda - Wyszczerzył kły w uśmiechu
Po coś tu przybył? - wysyczał Lenek. Nagle, ni stąd ni zowąd, "czarny" skoczył na Lenka, zwalając go z nóg. Potem, stało się coś jeszcze mniej oczekiwanego: Na napastnika, rzucił się... Mundus! Spadł na "Czarnego", niczym z nieba. Walka trwała przez chwilę. Lenek, razem z Mundusem, długo mieli przewagę, jednak, czarnuch jakąś niesamowitą i niepodobną do wilka siłą, uderzył w Lenka odrzucając go dwa metry dale, a Mundusa chwycił za szyję (jak wiadomo długą i giętką) i przycisnął do drzewa.
- Na kilometr będzie słychać jak umierasz... - mruknął i już miał wbiś w Mundusa kły, gdy nagle...
Zaatakowała go Amy,nie spodziewał się tego ruchu z jej strony. Odepchnęła go od Mundusa ten upadł na ziemie. Wadera zasłoniła go własnym ciałem, kiedy intruz chciał go zaatakować ta odpierała jego ataki.
- No tak teraz wiem czemu cię uwiodła, ta jej zawziętość wola walki. Czyste serce i wiele innych czynników ,ale nie bd ich wymieniał bo nie dobrze mi się robi na samą myśl.
- Co ty pierniczysz... weź wyjdź bo zaraz serio się wnerwię...
- Ooo nasza kicia będzie się złościć. - Szedł w stronę Lenka doskoczyłam do nich w sekundę i zastawiłam czarnemu drogę zasłaniając leżącego basiora.
- Zabieraj się stąd...
Wilczur bynajmniej nie zamierzał zastosować się do jej prośby...
Lenek wstał i chwiejnym krokiem podszedł do "Czarnego."
- Daruj sobie... - Odepchnął go jednym ruchem.
- Gdybyś był trochę podobny do Lenka to może byś sobie jakąś wadere znalazł
- Ja jestem 10 razy lepszy niż on ! - Zamachnął się łapą uderzył mnie w pysk odleciałam na parę metrów do tyłu straciłam przytomność,.

Od Storczyka CD Jenny, do Jenny

Biegłem przed siebie,niczym wicher. Co prawda, moje nadzieje że Jenny nie zauważy że mnie nie ma, były płonne, jednak było za późno żeby się zatrzymać... zniknąłem w głębinie krzaków, by pojawić się po ich drugiej stronie. Po tej drugiej stronie... nie było nikogo.
- Hmmm... - przekrzywiłem głowę - spodziewałem się czegoś innego.
Po czym wróciłem do Jenny.
- Jenny... - zapytałem - dlaczego tak bardzo nie chciałaś, żebym zobaczył czy coś tam jest? - skończyłem podejrzliwie.

Od Jenny CD Murki, do Storczyka

- Nie! Jasne że was nie wydam, nie jestem potworem. 
Murak uśmiechnęła się. Chciałam z nimi pogadać, popytać o szczegóły, ale usłyszałam, że ktoś idzie. Zawołałam szybko:
- Pa, powodzenia życzę, w przygotowaniach! - Po tych słowach odbiegłam, i jak ja to chyba mam w zwyczaju, wpadłam na... Storczyka! 
- Jenny! Znalazłaś go? 
- Nie! Nie! Nie! I jeszcze raz nie!
- Coś nie ok?
- Wszystko w porządku, a teraz c h o d ź! - pociągnęłam Storczyka do przodu.
- Zaraz, tylko sprawdzę tam. - wskazał miejsce, z którego wracałam.
- NIE! Tylko nie tam, wszystko tylko NIE TAM! 
- No dobrze, nie denerwuj się. - Storczyk poszedł za mną. Nagłe jednak, odwrócił się, i pobiegł w stronę Murki, Lulka i Lenka...
( Storczyk?)

Od Jenny CD Storczyka, do Amy

- Tak.. to możliwe. Mam pewien pomysł... ( tu ściszyłam głos) Może, podamy mu jakąś fałszywą sensację?
- O czym myślisz?
- Niby "przypadkiem" powiemy przy nim jakąś nie prawdę, on, jak to on, ją powtórzy, i wszyscy będą się z niego śmiać!
Storczyk przez chwilę się zastanawiał, ale potem powiedział:
- No, no, no ! Dobry pomysł! Ale musimy coś wymyślić... - na chwilę zamilkł , a po chwili dodał - A kto jest najlepszy w wymyślaniu historyjek?
Przez moment oboje nic nie mówiliśmy, aż krzyknęliśmy jednocześnie:
- AMY! 
Po chwili oboje biegliśmy w stronę jaskini Amy. Siedziała przed nią. Podbiegłam i zapytałam:
Amy, pomożesz?
- W czym? - zapytała zaciekawiona wadera.
- Musimy mieć niewiarygodną sensacje! I to ZARAZ! - dodał Storczyk, który właśnie się pojawił.
( Amy?)

Od Murki, CD Jenny, do Jenny

- Chłopcy... - zwróciłam się do moich braci - pozwólcie, że ja to załatwię.
- Dlaczego jesteście tutaj, a wasi rodzice nic nie wiedzą? - Jenny zapytała poważnie.
- O to właśnie chodziło. Nasi rodzice nie mogą o niczym wiedzieć - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Dlaczego?! - powtórzyła pytanie Jenny.
- Ponieważ, 27 kwietnia, była rocznica ślubu Rozalki i Telera - naszych rodziców. Chcemy zrobić im, wiem, że trochę spóźnioną, niespodziankę, ale trzeba do tego prywatności. Nikt nie może wiedzieć, gdzie jesteśmy i co robimy. Jenny... wydasz nas? Powiesz gdzie jesteśmy?

Od Storczyka CD Jenny - "Wyprawa po towarzysza", do Jenny

- Wiesz, Jenny... - zacząłem po chwili, dusząc śmiech - pięknie to załatwiłaś, z Mundusem.
- Naprawdę? - Jenny zapytała z uśmiechem, w taki sposób, jakby była świadoma tego co powiedziałem przed chwilą.
- Ba! - przytaknąłem - teraz ten "szpieg towarzysz" będzie obchodził cię i Kelssie z daleka.
- Mam taką nadzieję - westchnęła Jenny, jakby się czegoś obawiała.
- Nie martw się. Teraz Mundek za nic w świecie nie tknął by palcem Kelssie, nie ważne jakiej zniewagi by doznał. Jeszcze jedno... - teraz, ściszyłem głos i zapytałem tajemniczo (najpierw upewniając się, czy nie widać nigdzie modrych piórek) - Mundus gdzieś tu jest. Nigdy nie odchodzi daleko. Być może, że słyszy każde nasze słowo.

IV losowanie!

Oto wyniki IV losowania. Następnego nie będzie :)

          10. Rozalia   -    pióro ze skrzydła białego ptaka szczęścia
          13. Jenny     -    trawa nadziei
          20. Sonata    -    1 ng

                                                                                           Wasz samiec alfa,
                                                                                              Hiacynt

Jenny ma towarzysza!

Jenny poznała towarzysza! Oto on:

Jeszcze nam się nie pokazał...
Kelssie

Od Melody

Melody jest wystraszona ale jest na to gotowa. Na to aby stać się matką!
M-Ah Vaylx co co ja mam robić?
V- Melody uspokuj się! to nic strasznego!
M- Tak łatwo ci mówić bo ty jesteś w ciąży a ja? A ja zaraz rodzę!
V- No tak masz racje ale to nie oznacza że powinnłaś się bać! To nic strasznego przecież chcesz mieć swoje malutkie szkraby prawda?
M- No w sumie ... Ah boli! Chyba już dłużej nie wytrzymam! Vaylx pomóż!
V- Ale jak?
M- Wezwij Katie! Szybko!
V- Już już!
I tak Vaylx pobiegła po lekarza a Melody bezczynnie cekała. Ale gdy już straciła nadzieje wtedy weszła Vaylx, lekarz i trzech innych wilków ale ich nie rozpoznała ponieważ miała coś innego do roboty (poród)
M- Aaa! boli!
L,K- Zaczekaj już są
I wszyscy podziwiali dwie małe kuleczki. Po długim trwaniu w niepokoju wszystko się uspokoiło i wszyscy rozeszli się
V- Melody jakie piękne maleństwa chłopczyk i dziewczynka! Jak ich nazwiesz?
M- Dziewczynkę nazwie Lady a chłopca Skar
I tak wszystko się dobrze skończyło.

Melody urodziła!


Skar, Skarim


Lady

Od Jenny CD Telera, do Lenka, Murka lub Lulka

Poszłam ze Storczykiem szukać Lulka. Jednak nic nie zdziałaliśmy; NIKT Lulka nie widział, nikt go nie słyszał, na dodatek Amy powiedziała że nie może znaleść Lenka. Zamiast tego "non stop" wpadliśmy na Alicję, jakby celowo kręciła się pod naszymi łapami. Zdenerwowana jakby "przypadkiem" oddaliłam się od Storczyka. Szłam truchtem po lasku, gdy usłyszałam śmiechy. Po chwili dały się słyszeć również głosy:
- [ ...] Ha! Ale kawał zrobiliśmy rodzicom!
Rozpoznałam głos... Lulka! Wtedy nie wytrzymałam; przedarłam się przez krzaki i krzyknęłam:
- Hej! Lulek, Lenek, Murka! Co wy tu robicie?! Cała wataha was szuka!
( Lulek? Lenek? Murka? Wybierzcie sobie)

Od Jenny CD Storczyka - "Wyprawa po towarzysza", do Storczyka

Rozwścieczona krzyknęłam:
- Czy towarzysz Mundus, byłby łaskawy zamknąć swój niewydarzony dziób?! Jeśli nie, będę zmuszona zjeść na obiad potrawkę z Grytka!!!
Mundus stanął jak wryty. Po chwili zgaszony wydukał:
- Tak jest, kapitanie!
-I to mi się podoba! - Odparł zadowolony Storczyk.
- A mnie nie. - Mruknął pod nosem Mundus i gdzieś odbiegał. Kelssie, zobaczył motyla i za nim pobiegł. Zostałam sama ze Storczykiem. Basior zagadnął:
- Gdzie go znalazłaś?
- Nad jeziorem.
- Aha...
( Storczyk?)

III losowanie

Oto wyniki III losowania. Następne odbędzie się już po 14.00.

          2. Lenek    -    Złoty kamień
          9. Rozalia   -    2 magiczny kwiat: ęrega
          10. Murka  -    2 ng
          18. Sonata  -    zestaw nadziei

                                                                                           Wasz samiec alfa,
                                                                                              Hiacynt

Świętujemy! Zaginęli...

W ramach świętowania, postanowiliśmy nawiązać do opowiadania.
Wobec tego, gdy nasz kochany samiec alfa, Hiacynt, dowiedział się o tym, że zniknęli Lulek i Mundus, sam, własnoręcznie napisał "piękne" ogłoszenie, w którym jasno i wyraźnie (chyba), została ujęta informacja o tym, że zaginęli. Dla kogoś, kto otrzyma o nich jakieś informacje, zostanie nagrodzony czterema ng.
W skrócie: jeśli w którymś z Twoich opowiadań, znajdziesz Lulka, otrzymasz 4 ng.


P.S. Mundus został odnaleziony w opowiadaniu:

Od Storczyka CD Jenny - "Wyprawa po towarzysza", do Jenny.

Wobec tego, Hiacynt podziękował Storczykowi i podarował mu 4 ng.

Od Telera CD Jenny, do Jenny

Gdy doszlśmy na miejsce, na polankę, powiedziałem:
- Lulek, powinien leżeć cały czas w swojej jaskini, bo od dłuższego czasu jest chory. Tymczasem, gdy do niego przyszedłem, nie ma go ani w jaskini, ani w jej pobliżu.
- Przepraszam - zagadnęła Jenny - a Mundus? Jego też nie ma.
- Towarzysz zaginął? Znaczy Mundus? - mina mi zrzedła. Od mojej ostatniej kłuni z Mundusem, gdy to sprawa trafiła do sądu, byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Pozbierałem się jednak, i rzekłem - Storczyk i... Jenny. Idźcie proszę, popytać reszty członków watahy o Lulka. Nie wierzę, żeby nikt go nie widział. Rozalka musiała zostać w jaskini, na wypadek gdyby Murka wróciła z poselstwa o domu lub gdyby któryś z zagonionych powrócił.

Od Storczyka CD Jenny - "Wyprawa po towarzysza", do Jenny

Tego dnia, bezustannie próbowałem odszukać czegoś do upolowania. Niestety, na terenach WSC, znów było coraz mniej zwierzyny.*
Nagle, zobaczyłem "coś" za krzakami. Już skradałem się, by skoczyć na to "coś", gdy nagle zobaczyłem że tym "czymś" jest lewek, idący u boku... Jenny!
- Witaj Jenny - mruknąłem, chyba jednak tego nie usłyszała. Nie zauważyła nawet mnie... chrząknąłem.
- Ładny lewek! - powiedziałem bardzo głośno. Wadera odwróciła się i spojrzała na mnie - ech... - przestałem być taki pewny siebie, jak przed chwilą - dzień dobry...
- Dzień dobry - uśmiechnęła się przyjemnie Jenny - to mój towarzysz. Od... dzisiaj...
- Śliczny. Jak się nazywasz, maluchu? - widać nie mam podejścia do dzieci, ponieważ lewek zrobił obrażoną minę - przepraszam... nie maluchu... - zacząłem się plątać.
- No... Kelssie.
- Ładnie - uśmiechnąłem się, starając się udobruchać lewka. Następnie zwróciłem się do Jenny - Jenny... czy widziałaś gdzieś może Mundusa? Już któryś dzień go nie ma.
- Nie... rzeczywiście. Kilka dni temu byliśmy w jaskini u Rozalki i Telera... nikt go nie widział. Nawet Murka.
- On przecież jest jej towarzyszem... i zaginął? Wątpię, żeby ktoś go porwał. Kto i po co? Komu by było potrzebne takie ptaszysko - położyłem uszy po sobie.
- Ma jakąś rodzinę?
- Tak... ale nigdy nie odwiedzał swojej matki i siostry, dopóki nie powiedział tego Murce.
- Przepraszam... - zapytał lewek, jakby intensywnie myśląc - kto to jest Mundus... bo ja widziałem...
- Co widziałeś? - zapytałem szybko. Następnie równie szybko powiedziałem - to taki duuuży, modry ptak, z ogonem jak u kota... wiesz... taki jak bocian... z czubkiem.
- Co? Mądry? - zapytał znów lewek.
- Owszem, jest mądry. Znaczy... bardzo mądry. Choć częściej, temu, kto się z Mundkiem zadaje, wychodzi to na złe, niż na dobre - westchnąłem - ale chodziło mi o to, że jest modry. Taki... trochę błękitny. Niebieski - dopasowałem.
- Ach! - krzyknął lewek - ja go przecież widziałem! Bawiłem się z nim. Ale on chyba nie chciał się ze mną bawić.
- Naprawdę... - westchnęła Jenny - dlaczego? Co robił?
- Uciekł.
- Achm - kiwnąłem głową - gdzie to było?
- Tu, niedaleko w lesie.
Uśmiechnąłem się. To może znaczyć tylko jedno - MUNDUS!! - krzyknąłem. W tej chwili... obok mnie pojawił się błękitny ptak - przyjacielu... - użyłem ulubionego zwrotu Mundusa, z uśmiechem wymuszonym i wykonanym niemal przez zęby. Następnie syknąłem - czy ty tu byłeś cały czas? Ten, do tej pory milczący, odezwał się:
- A jak myślisz? Mówiłem że ofiary nie odstępuję na krok.
- Ofiary... - pod Jenny ugięły się nogi.
- Spokojnie. Nie jestem taki, że za byle przewinienie, rwę się do mordowania. Nie! Taki jest tylko pan Teler**.
- To co ty mi chciałeś zrobić? - lewek zrozumiał chyba powagę sytuacji.
- Nie co "chciałem" zrobić, lecz co zrobię - poprawił go Mundek - wyrwę trochę sierści... pogonię... przestraszę... będziesz mnie szanować! Może uświadomisz sobie, że nie jestem zabawką. Ta zniewaga krwi wymaga.
Wiedziałem, że jeśli ktoś zalezie za skórę Mundusowi, niezwykle trudno będzie Mundka zniechęcić do krwawej zemsty. Jest to typ dziwnie porywczy.
Już chciałem wypowiedzieć jakąś uwagę, która mogłaby odwieść Mundusa od pomysłu mszczenia się, gdy usłyszałem Jenny. Nie widziałem jej chyba jeszcze nigdy tak złej. Krzyknęła(po tym co powiedziała, nasz niebieski bociek nie tyle przestraszony, co zdziwiony, nie mógł wydusić słowa):


* Kiedyś już zdarzyła się taka klęska żywiołowa, i mieszkańcy watahy nie mieli co do pyska włożyć.
** Patrz opowiadanie: "Żeremie życia".

wtorek, 1 lipca 2014

Od Jenny - "Wyprawa po towarzysza", do kogokolwiek

Postanowiłam udać się na wyprawę po towarzysza. Chciałam go mieć, bo czuję się trochę samotna. Wyruszyłam w drogę. Szłam przez lasy i wpatrywałam odpowiedniego zwierzątka. Nigdzie nie mogłam to jednak wypatrzyć... Marzył mi się jednorożec! Tak, piękny biały jednorożec, którego jednak nie mogłam odnaleźć. Nagle zobaczyłam jezior, nad którego brzegiem siedział mały, płowy lewek. Podeszłam do niego i chrząknęłam:
- Emh Emh!
- Oj, dzień dddobry! Nie zauważyłem pani.
- W porządku. Man na imię Jenny.
- Ja Kelssie ( czyt. Kelsi). A tak właściwie czym ty jesteś?
- Wilkiem. MAGICZNYM wilkiem z WSC.
- Z czego?
- WSC - Wataha Srebrnego Chabra.
- Aha. A ja jestem lewkiem. Też kiedyś miałem stado, ale się zgubiłem...
W jednej chwili zrobiło mi się żal Kelssie'go. Postanowiłam zapytać:
- A morze byś poszedł ze mną? Szukam zwierzątka.
- Serio? Na serio mnie prosisz?
- Tak...
- OCZYWIŚCIE, ŻE PÓJDĘ!
Zadowolona poszłam z lewkiem na tereny watahy. Nagle usłyszałam głos:
- Piękny lewek.
- Dzięki...- odparłam.
( ktokolwiek?)

II losowanie!

Przepraszam, że spóźnione. :(
Następne losowanie, już jutro.

           5. Rozalia   -    1 ng
          10. Teler      -    4 ng
          11. Murka    -    4 ng
          19. Jenny     -    towarzysz

                                                                                              Wasz samiec alfa,
                                                                                                 Hiacynt

Od Jenny CD Rozalii, do Telera

- Ja nie... - Mruknęłam. A ty, Rozalko?
- Nie... Może spytamy Murki?
- Tia, a ona gdzie?
- W poselstwie, mówiła mi. - Uświadomiłam moich rozmówców. Rozalia spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Po chwili wysyczyczała:
- Jak to? Nic o tym nie wiem!
- To się porobiło! - Podsumował Storczyk. W tej chwili do jaskini wbiegł Teler. Zawołał:
- Lulek zniknął!
- Co?! - Zakrzyknęła Rozalia. - Nie, nie, niewierzę!
- Nie denerwuj się, kochanie. Storczyk, i ty, biała wadero, za mną!
- Jestem Jenny! - Powiedziałam zdziwiona, że Teler mnie nie zna.
- Spoko. 
Doszliśmy na małą polankę. Teler powiedział:
( Teler?)

I losowanie!

Oto wyniki I losowania. Następne odbędzie się już po 14.00.

          1. Rozalia   -    4 ng
          2. Lenek    -     5 ng
          7. Teler      -    2 magiczny kwiat: Ęrega
          9. Murka    -    Zioło nadziei

                                                                                              Wasz samiec alfa,
                                                                                                 Hiacynt

Od Rozalii CD Jenny, do Jenny

- Gniewasz się na mnie? - zapytała Jenny.
- Niee... - powiedziałam przeciągle, patrząc w dół - co się stało, to się nie odstanie. Aczkolwiek, planowałam zatrzymać to dłużej w tajemnicy.
- To dobrze... - wadera westchnęła z ulgą.
- Ano dobrze - teraz, z kolei, westchnęłam ja.
- Zauważyliście? - zapytał Storczyk, wyraźnie zadowolony - coś się dzieje, a jeszcze nie spotkaliśmy Mundusa.
- Rzeczywiście - rozejrzała się Jenny - a gdzież ten "szpieg" jest?
- Nie wiem - ziewnęłam - z resztą, nie bardzo mnie to obchodzi.
- Zaraz...czy ktoś go dziś widział?

Świętujemy!!

Wataha Srebrnego chabra powraca do życia! Nareszcie dołączyli nowi członkowie i wszystko jest dobrze.
Oby tak było jak najdłużej!

Z okazji tego, że trzy wadery zaszły w ciążę, członkowie WSC piszą coraz więcej opowiadań i dołączają nowi członkowie, organizujemy Loterię!

Na czym polega Loteria?

Otóż, każdy kto chce, za darmo wysyła mi (czwureczka) na Howrse wiadomość z numerkiem od 1 do 20. Każdy los wygrywa!

Nagrody:

  • ng (Niebieskie Gwiazdy)
  • Przedmioty z zakładki "Konkursy" ("Kroniki taktyki" > "Konkursy")

Więcej o Loterii w zakładce "Konkursy".



                                                                                              Wasz samiec alfa,
                                                                                                 Hiacynt

Od Jenny CD Rozalii, do Rozalii

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się lekko.
- Co tu robisz, moja droga?
- Am... Ja, to znaczy my, przyszliśmy tu bo ja, to znaczy my słyszeliśmy, że ja, oj, sorry ty, jesteś...
- W ciąży?! - Odgadła Rozalia.
- No tak... I to JA wykablowałam Storczykowi!
- Co? Ty? Jak to? Jenny, poco?
- Oh, ja... Nie wiem! Usłyszałam to, potem wpadłam na Storczyka, i samo wyszło. - Mówiłam ze łzami w oczach. Rozalia widząc to, uspokoiła się i żekła:
- A skąd o ciąży wiedziałaś?
- Usłyszałam to niechcący, gdy szłam obok twojej jaskini.
- No cóż, stało się. 
- A gniewasz się na mnie?
( Rozalia?)