- Niesamowite... - uśmiechnąłem się pod nosem. Jednakże w tej właśnie chwili, uśmiech znikł a na jego miejscu pojawiło się zakłopotanie.
- Tyle że... - zacząłem - to jednak niecne.
Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, każdy miarkował swoje dzisiejsze i niedzisiejsze przeżycia. Nagle obok nas zjawił się Lenek - mój siostrzeniec. Syn Rozalki - mojej siostry, i Telera. Brat między innymi Murki - której towarzyszem jest Mundus. Nie będę wgłębiać się w dalsze pokrewieństwo. Faktem jest, że pojawiło się zagrożenie.
- Witaj! - Amy powiedziała niepewnie.
- Dzień dobry - wilk uśmiechnął się szeroko - co tu tak cicho?
- Niic... - przełknąłem ślinę.
- Jako stróż, powinienem wiedzieć o prawie wszystkim. Dodajcie do tego fakt, że słyszałem część waszej rozmowy a żeby było jasne: NIE podsłuchiwałem!
Delikatnie mówiąc, miny nam zrzedły.
- Co słyszałeś? - struchlałem.
- Coś o jakichś księżycach i... czarach?
Nie było rady. Trzeba go było wtajemniczyć.
- Proszę: tylko nie mów Telerowi. Wiesz że z Mundusem oni dobrzy przyjaciele. - powiedziałem wolno a dobitnie Lenkowi. Potem wszystko mu opowiedzieliśmy.
- Grono "wtajemniczonych" coraz to się powiększa - westchnęła Jenny - na dni najbliższe zapowiada się ciekawa intryga.
- PRZYJACIELE! - usłyszeliśmy zacięty i złośliwy głos - o czym to tak rozprawiacie?
Obok nas nieśpiesznie i cicho wylądował Mundus.
- To... odwet? Moi drodzy, z przekąsem nazywacie mnie szpiegiem bo wiem o wielu rzeczach, a w biały dzień, głośno dywagujecie o zemście? Oj.. niedobrze - dodał cynicznie i kontynuował - Nie martwcie się jednak. Macie jeszcze dużo czasu na obmyślenie nowej - powiedział drwiąco - ta niestety wam nie wyszła. Radzę w przyszłości zachować ostrożność.
To mówiąc wyprostował się i czekał na naszą reakcję, jakby chełpiąc się swą "ponadprogramową" świadomością niektórych rzeczy.
- Co ty sobie myślisz?! - Jenny nie wytrzymała i krzyknęła.
- Wiem! - Mundus wyciągnął skrzydło w naszą stronę, czyniąc gest znaczący o tym, że Jenny ma przerwać krzyki. Równocześnie wymownie spojrzał w dół - wiem - powtórzył już spokojniej - podczas gdy wy, pokrzywdzeni przez niesprawiedliwość obywatele planujecie niewinną zemstę, ja, nikczemnik dowiaduję się o wszystkim...!
- Ja... - zaczęła Jenny - Mundusie! Gdybyś kiedyś znalazł się w ciemnym zaułku a ja "przypadkiem" znalazłabym się obok...
- Gdybym, gdybym... - przedrzeźniał ją Mundus - gdybym miał gitarę, to bym na niej grał.
- Jak możesz! - zezłościła się Amy - tak nie postępuje przyjaciel!
- Amy - Mundus wyrzekł żałośnie, jednak z uśmiechem - ja nie zachowuje się jak przyjaciel! Nie pomagałem jakiś czas temu ani Storczykowi ani Jenny. Nie mogę więc ICH posądzać o niewdzięczność - odciął się.
Amy spuściła wzrok. Widać pamiętała, gdy Mundus wspierał ją i Lenka (mniej lub bardziej skutecznie), gdy wszyscy troje zgubili się w lesie*.
W tym momencie, "Szpieg" patrzył na nas zuchwale i bezczelnie z niemałym zadowoleniem.
Krew we mnie zawrzała (!!!). Popatrzyłem na Jenny i Amy (Lenek zdążył już niepostrzeżenie zniknąć). O nie! Tak być nie może. To stworzenie spod ciemnej gwiazdy, ten szpieg robi się coraz bardziej uciążliwy!
Myśląc to, zauważyłem zmianę w Mundusie. Patrzył on na mnie teraz nie tyle z przestrachem, co niepewnie. Delikatnie rozchylił skrzydła okrywające go niczym płaszcz. Był gotowy zarówno do obrony, jak i ucieczki.
Amy zauważyła to chyba. Złapała mnie za łapę i popatrzyła na mnie strwożona, pragnąc uchronić mnie przed atakiem szału... Ja jednak, nie reagowałem. Moje oczy zapłonęły i już chciałem rzucić się do ataku.
O nie "Przyjacielu"! Tym razem nie zda Ci się na nic twoja nadprzeciętna inteligencja!
* Patrz: "Od Amy" i dalsze opowiadania z tego ciągu.