W kilka minut od naszej ostatniej rozmowy znaleźliśmy się przed naszą jaskinią. Jak wcześniej wspomniałam, słońce zaszło za chmury już jakiś czas temu, gdy byliśmy na polowaniu. Teraz jednak chmury zrobiły się naprawdę duże i przybrały smutny, mroczny wygląd. "Pewnie będzie padać, tak jak wczoraj" - pomyślałam i dreszcze mnie przeszły na samą myśl o równie długim i uciążliwym deszczu.
- Mundus? - usłyszałam słowa Amber. Ptak siedzący pod jaskinią popatrzył na nas w zamyśleniu.
- Słucham cię, Amber - odpowiedział po chwili, lekko przymrużając oczy.
- Jesteś... - szepnęła wadera, jakby sama do siebie.
- Najczęściej, jeśli jestem, jestem właśnie tutaj. Jeślibyś miała kiedyś do mnie jakąś sprawę, pewnie będę siedział tu, pod tą ścianą, gapiąc się przed siebie bez wznioślejszego celu.
Chrząknęłam z niepokojem. Dało się odczuć, że mój przyjaciel nie był w zbyt dobrym nastroju i wcale nie zamierzał ukrywać tego bez potrzeby.
- Następny jakiś nie w humorze... - mruknęłam pochylając się lekko do przodu, po czym powiedziałam do Amber - wejdźmy do jaskini, proszę. Tutaj atmosfera robi się tak gęsta, że można by ją kroić. Nie mam pojęcia, czy kiepskie samopoczucie tych trzech jest ze sobą związane, ale jeśli nawet, niech wyjaśnią to w końcu w swoim gronie i niech wreszcie zapanuje spokój. A tymczasem: może zechciałabyś porozmawiać o czymś przyjemnym? Możemy porozmawiać o jakichś problemach egzystencjalnych i powspominać sobie dawne czasy, kiedy wszystkie wilki były przyjaciółmi i nie zajmowały cudzych terenów... przynajmniej u nas tak było.
Amber popatrzyła na pozostałych przed jaskinią, po czym uśmiechnęła się przyjaźnie, mówiąc:
- ...
< Amber? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz