Nastawiłam uszu, gdy tylko usłyszałam swoje imię. Na propozycję Lerki mogłam zareagować tylko w jeden sposób. Zamachałam ogonem i szczerząc się w uśmiechu, odparłam:
- Oczywiście.
Wstałam i spojrzałam na wilki. Byłam gotowa do drogi w każdej chwili. Jaskier i Oleander nie wyglądali jednak na zbyt zachwyconych. Bez słowa postanowili jednak iść za nami. Ja z Lerką szłyśmy z przodu. Dwójka basiorów człapała za nami bez większego entuzjazmu. Poruszaliśmy się w ciszy, nie było to jednak coś, co szczególnie lubiłam. Obejrzałam się za siebie. Zarówno Oleander, jak i Jaskier zdawali się wędrować teraz myślami gdzieś indziej. Nic się nie zmieniło i nic się nie zmieni. Tylko czy to dobrze, czy źle? Niepewnie przeniosłam wzrok na drogę przed nami. Gdzieś z tyłu głowy, te słowa budziły moje zaniepokojenie.
- Hej Lerka. - Starałam się mówić dość cicho, nie chciałam, aby któryś z samców to słyszał. - Myślisz, że wszystko z nimi w porządku?
Wadera spojrzała na mnie i uśmiechnęła się lekko.
- Nie jestem pewna. Póki jednak żaden z nich nie powie, co go trapi, nie za bardzo możemy cokolwiek zrobić.
Bez słowa skinęłam głową. Zgadzałam się z Lerką. Jednocześnie jednak miałam ochotę wszystko z nich wyciągnąć. Zacisnęłam więc zęby i postanowiłam poczekać. Nie musiałam wiedzieć, co konkretnie ich dręczy, byle by tylko przestało. Spuściłam wzrok i zatrzymałam się gwałtownie. Czyiś cień pojawił się na chwilę kilka metrów przede mną, by następnie zniknąć. Gwałtownie podniosłam głowę, na niebie nikogo jednak nie było.
- Coś się stało? - Usłyszałam głos Lerki.
- Nie, nic. Po prostu coś mi się przywidziało. - Odparłam szybko.
- W takim razie chodźmy, już prawie jesteśmy na miejscu.
Skinęłam głową i szybko ruszyłam za Lerką. Tak jak mówiła, byliśmy dość blisko. Nie minęło wiele czasu, gdy przed sobą zobaczyliśmy jaskinię. Była tam jednak ktoś jeszcze.
- Mundus? - Zapytałam, widząc niebieskiego ptaka siedzącego przed jaskinią.
< Lerka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz