Leżałam przyklejona do ziemi, z uszami położonymi po sobie, węsząc. Zapach jeleni był bardzo wyraźny, wiatr wiał w naszą stronę. Słońce schowało się za chmurami, czyniąc świat ciemniejszym. Praktycznie idealne warunki do polowania, gdyby nie odległość, jaka dzieliła nas od potencjalnych ofiar.
- Jaskrze... - szepnęłam lekko przechylając głowę, do wilka stojącego po mojej lewej stronie - zagoń proszę jedną czy dwie w naszą stronę. Spróbujemy.
Basior kiwnął głową i zaczął skradać się w kierunku stadka. Wreszcie skoczył ku nim z całym impetem, w chwili, gdy któreś zwierzę podniosło głowę i spojrzało mu w oczy.
W pewnym momencie dwie łanie oddzieliły się od grupy i pognały w stronę lasu. Jaskier był tuż za nimi, natomiast Amber i ja przesunęłyśmy się o kilkanaście metrów. Łanie biegły prosto na nas. Wyskoczyłyśmy z lasu, gdy były już blisko - zapowiadało się udane polowanie.
Po kilku minutach jedna z łań leżała martwa. Zajadaliśmy się świeżym mięsem rozmawiając na różne mniej lub bardziej ważne tematy. Jaskier już od jakiegoś czasu był apatyczny i przygnębiony, a w ostatnich dniach z niepokojem zauważyłam, że jest gorzej niż zwykle.
- Coś się stało, chory jesteś, synku? - zapytałam w końcu z troską. Teraz zjadł niewiele, a ledwie skończył, położył się na igliwiu ścielącym się pod drzewami i wbił wzrok w dal.
- Nie jestem - mruknął.
- rzeczywiście, nie wyglądasz dobrze - Amber otworzyła szerzej oczy i chciała chyba dodać jeszcze jakąś uwagę, ale w tej chwili między drzewami zobaczyliśmy białego wilka.
- Oleander? - zapytała Amber, odwracając się.
- Witajcie - uśmiechnął się lekko, siadając obok upolowanej łani - zima się skończyła... - nastroszył sierść - teraz łatwiej dostrzec białego wilka.
- Och, przestań. Nie jesteś przecież królikiem, który musi bać się, że ktoś na niego zapoluje - postanowiłam przerwać ciszę, która zapadłą po jego słowach.
- Chciałbym jednak polować na króliki - odpowiedział żartem, po czym westchnął głęboko.
- Jak tam... teraz żyjesz? - zapytałam cicho.
- Nic... się w moim życiu nie zmieniło. W waszym też się nie zmieni, obiecuję.
Jego słowa były krótkie i była w nich jakaś doza obojętności.
- Zmieniłeś się, Oleandrze - Jaskier popatrzył na wilka.
- Co masz na myśli? - wilk zmarszczył brwi.
- Szybko pozbierałeś się po stracie ojca? Z resztą, może porozmawiamy o tym kiedy indziej.
- Dobry pomysł - Oleander schylił się i popatrzył spode łba na przyjaciela.
Zapadła grobowa cisza. W końcu zapytałam:
- Amber, co byś powiedziała, na odwiedzenie nas w jaskini? Zapraszam was wszystkich.
Jaskier i Oleander wymienili się ponurymi spojrzeniami. Amber natomiast powiedziała:
- ...
< Amber? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz