czwartek, 28 lipca 2022

Od Ciri CD Admirała - „Taniec z Aniołami. Rdzeń” [cz. 5.2]

Zawiodłam ich. Starałam się jak mogłam ale i tak zawiodłam. I choć moje serce było rozdarte od dnia przejścia na stronę Admirała, to nadal czułam się wewnętrznie tą Chabrową wilczycą sprzed lat. Która zabiegała o uwagę wszystkich… którą wszyscy uwielbiali i wzajemnie.

Co się ze mną stało?

Miłość choć cudowna i piękna, była dla mnie jednocześnie zabójcza i ograniczająca. Nie mogłam być sobą. Nie mogłam nawet z nikim rozmawiać oprócz Admirała.

Ostatnio uśmiechnęłam się lekko do jednego z jego pachołków, który ewidentnie miał gorszy dzień, a wywody Admirała tylko go pogorszyły. Myślałam, że mój ukochany tego nie widział, ale jak tylko znaleźliśmy się w głuchych ścianach jaskini, spojrzał na mnie z niewypowiedzianą obelgą. Nie ufał mi.

I słusznie.

Jednak nie zmieniało to faktu, że czułam się zamknięta i tłamszona. Moja miłość byłą szczera i ślepa. Kiedyś. Możliwe że gdyby nie okoliczności, nadal byłabym tą głupią waderą sprzed wojny. Sprzed śmierci mojej matki. Sprzed śmierci Mundusa. Jednak teraz już nic nie było takie jak powinno.

---

Weszłam do ciemnego pomieszczenia, stąpając bezgłośnie po kamienno-piaskowej posadzce. Miałam szczęście, że zdarzyło mi się być tutaj na tyle długo bym była w stanie odnaleźć właściwe łoże bez niepotrzebnego hałasu.

- Nie powinno cie tu być. – powiedziała cicho otwierając oczy w momencie jak pojawiłam się przed jej pyskiem. Wstała lekko, opierając ciężar na jednej z łap, prawie niezauważalnie rozglądając się na boki. Martwiła się, choć pewnie tylko ja byłam w stanie to zauważyć.

- Tak mi przykro… - szepnęłam łamiącym się głosem – Nie wiedziałam, on mi nic nie mówi, musiał to z nią uzgodnić gdy…

- Ciii… - Nymeria spojrzała na mnie z dezaprobatą. – Nic nie mów. – po czym ściągnęła brwi, a ja poczułam lekkie muśnięcie w myśli. Chwile potem w mojej głowie rozległ się jej głos. Głos, który kiedyś słyszałam codziennie.

- Jaka ona? Z kim uzgadniał?

- No z Kawką.   gdy zobaczyłam ściągnięcie brwi na pysku Nymerii, dodałam szybko - Myślałam, że już wiecie… rozmawiali dzisiaj, on jej zaproponował współpracę bo po tym co się stało boi się do was wrócić. Myślałam, że ją wyrzuciliście i dlatego przyjęła jego propozycję.

Cisza która nastała po moich słowach, była prawie namacalna. Nymeria westchnęła ciężko i łapiąc się za pozszywany brzuch, z powrotem położyła się na boku

- Idź już. Niedługo przyniosą szczeniaki na karmienie. Lepiej, żeby nikt cię nie zobaczył… i nie wyczuł.

Kiwnęłam głową i pokazałam jej małą fiolkę, która zawsze miałam przy sobie odkąd mi ją dała. Zawierała olej z drzewa herbacianego, który oprócz właściwości zdrowotnych, niwelował też mocne zapachy, zostawiając za sobą jedynie świeżą ziołową aurę… co w jaskini medycznej raczej nie sprawiało problemu. Nymeria opowiadała mi, że wynajęła kiedyś podróżującą rublię, poznaną dawno temu jak była jeszcze szczeniakiem, i poprosiła ją o sprowadzenie podobnego specyfiku zza morza. Nie do końca o takie coś jej chodziło, ale były momenty kiedy olejek zdecydowanie spełniał swoje zadanie.

Odwróciłam się by wyjść, gdy w mojej głowie pojawił się obraz, który wręcz poczułam na całym swoim ciele. Spojrzałam na przyjaciółkę,w jej lśniące w ciemności oczy. Obraz przedstawiał mnie i ją, gdy obejmowała mnie próbując uspokoić kolejny atak paniki, które nie ustępowały odkąd moja matka umarła. Tuliła mnie tak noc w noc a w gorszych chwilach i za dnia. To dlatego w tamtym okresie Nymeria praktycznie ze mną zamieszkała. Teraz już radziłam sobie z nimi sama, wiedziałam jak je dostrzegać zanim będą widoczne i jak skrócić je do minimum. Jednak gdyby nie pomoc Nymerii, możliwe że nigdy nie wyszłabym z tamtej przeklętej jaskini w górach.

Uśmiechnęłam się smutno i wybiegłam szybko z jaskini, nie chcąc by płacz lub kolejny atak spowodowały moje wykrycie. Wracając do Admirała, musiałam zatrzymać się przy polanie życia, by uspokoić kołatające serce i oddech.

To nie był pierwszy raz gdy wymykałam się ją zobaczyć… jednak na pewno pierwszy raz po tak wielkiej porażce z mojej strony.

Już niedługo. To już niedługo się skończy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz