czwartek, 30 stycznia 2025

Od Yrsy CD. Xiva – "Ostatnia z Wilczej Paszczy" cz.13

 Yrsa uniosła lekko głowę, łapiąc ostatnie słowa Xiva, które na moment wydawały się zawieszone w chłodnym, suchym powietrzu.

"Miejsca też mają swoje ciężary, wiedzą, jak to jest cierpieć."

Zdanie odbiło się echem w jej umyśle, zderzając się z własnymi myślami i wspomnieniami, które próbowała zakopać głęboko pod warstwami śniegu, jak stary trop wilka. Zamrugała powoli, jej kryształowe, lśniące oczy wpatrzone były w horyzont, gdzie fale piasku zdawały się falować w rytm cichnącego wiatru.

"Ciężary miejsc..." — pomyślała. Czy to było możliwe, że ziemia, ta sama, która unosiła i pochłaniała ich kroki, mogła naprawdę znać ciężar cierpienia? Czy każda drobina piasku niosła w sobie ślady dusz tych, którzy tu byli wcześniej, ich radości, smutków, porażek?

Yrsa milczała przez dłuższą chwilę. Myśli, jak wilki wędrujące po śnieżnym lesie, błądziły w różne strony. Słowa Xiva wywołały w niej coś, co trudno było zdefiniować — mieszaninę refleksji, melancholii i... gniewu? Nie na Xiva, ale na siebie, na wspomnienia, które wypływały na powierzchnię, choć starała się je przytrzymać pod lodem.

Przymknęła oczy, pozwalając wiatrowi smagać swoją sierść, jakby próbował ją obudzić z tej chwilowej zadumy. Jej serce biło powoli, miarowo, ale gdzieś głęboko czuła, jak coś w niej wibruje, jak nuta niewyśpiewanej pieśni, której melodia została zapomniana.

—Ciężary, Xiv... każdy z nas je dźwiga. Ziemia może i cierpi, ale ona nie wybiera. My możemy, a mimo to ciągle wybieramy ból.

Jej głos był cichy, szorstki, jakby zimowy wiatr przeciągał się po powierzchni lodu.

Zrobiła krok do przodu, czując pod łapami suchy, skrzypiący piasek. Był inny niż miękki, biały puch, który pamiętała z rodzinnych stron, a jednak w jakiś sposób równie znajomy. Piasek i śnieg — dwa żywioły, które wydawały się tak różne, a jednak łączyła je pustka, otwartość, gotowość do pochłonięcia każdego kroku, każdej historii.

— Nie wiem, czy kiedykolwiek będę gotowa iść dalej. — przyznała w końcu, unosząc wzrok na Xiva. — Ale idziemy, prawda? Nie dlatego, że chcemy. Dlatego, że musimy. Może to właśnie jest ten ciężar, o którym mówiłeś.

Na chwilę jej spojrzenie złagodniało, choć w jej oczach nadal czaił się cień. Westchnęła, pozwalając, by wiatr rozwiał jej myśli, przynajmniej na moment.

Patrzyła na Xiva, na jego delikatną, czarną kępkę sierści, która falowała pod wpływem wiatru. Było w tym coś niemal komicznego, coś tak prostego i przyziemnego, co kontrastowało z ciężarem rozmowy.

— Dziwny jesteś, wiesz? Ale w dobry sposób.

Na jej pysku pojawił się cień uśmiechu, nieco zmęczony, ale szczery.

Otoczenie wydawało się nagle cichsze, jakby cały świat wstrzymał oddech. Piasek szeleścił delikatnie pod ich łapami, a niebo, pomalowane odcieniami fioletu i bladego różu, zwiastowało rychły zmierzch. Na horyzoncie wiatr unosił drobiny piasku w wirujące kształty, które wyglądały niemal jak tańczące duchy.

Yrsa przymknęła na moment oczy, a gdy je otworzyła, jej spojrzenie było zdecydowane.

— Chodźmy. Może ten wiatr pokaże nam drogę.

Rzuciła ostatnie spojrzenie na horyzont, jakby szukając tam odpowiedzi na pytania, które jeszcze nie zdążyły paść. Następnie ruszyła powoli, choć jej kroki były pewniejsze, jakby ta rozmowa, choć trudna, pozwoliła jej zostawić za sobą kawałek ciężaru.


<Xiv?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz