wtorek, 28 stycznia 2025

Od Xiva CD. Yrsy – "Ostatnia z Wilczej Paszczy" cz.12

Odpowiedź Xiva nie pojawiła się od razu. Słowa wadery odbijały się miękkim echem po jeno umyśle, tym razem nie ze względu na przyjemny dla ucha głos, a ze względu na ich znaczenie.

Jaki ciężar możemy mieć w sobie? Ciężar przeszłości, ciężar naszych mocy i obowiązku z nimi związanego. Ciężar sekretów, jakie tkwią w naszych sercach. Z pewnością żadne z nich nie było lekkie, jednak tym jednym pytaniem Yrsa nieświadomie doprowadziła Xiva do refleksji, których ono samo się po sobie nie spodziewało. Nie było typem myśliciela, przynajmniej nie wierzyło, że tak jest, a tu proszę.

Chyba pierwszy raz, odkąd przybyło do Watahy Srebrnego Chabra, faktycznie zastanowiło się nad tym, skąd przybyło. Jeno przeszłość wypełniona była śmiercią, ale nie tą zabierającą. Nie, w jeno oczach śmierć była dobra, przynosiła na swoich ramionach nowych przyjaciół. Czy żywe wilki mogły widzieć śmierć tak samo? Jako siłę twórczą równą życiu, jak nie od niego potężniejszą? Może powinno kiedyś się kogoś o to zapytać.

W końcu władało śmiercią, ale ponownie, tą twórczą, nie zabierającą. Jeno śmierć sprowadzała do otoczenia dusze zmarłych, którzy zostali zmuszeni do odprawienia pokuty. A jeśli moc ta wyrwie się spod kontroli…

Nie było to teraz ważne.

Xivo skupiło się ponownie na Yrsie. Nie mogło pozwolić, by myśli przejęły nad niem kontrolę, nie kiedy już udało nu się je opanować po przybyciu do świata prawdziwie żywych.

Wzięło oddech, choć miało przeczucie, że Yrsa wcale nie chciała odpowiedzi na swoje pytanie.

– Miejsca przyjmą cię zawsze, jak ziemia, w której zostaniesz położona, gdy skończy ci się nitka. Miejsca też mają swoje ciężary, wiedzą, jak to jest cierpieć.

Czy słowa te miały sens? Prawdopodobnie nie. Prawdopodobnie wcale nie odpowiedziały na pytanie wadery tak, jakby sobie na to życzyła, ale Xivo nie umiało określić się inaczej. To musiało wystarczyć.

Przynajmniej wiatr wydawał się zadowolony, sądząc po tym, jak zabawił się włosami ratownika. Tą malutką, czarną kępką. A potem zawiał piaskiem prosto w oczy, zupełnie tak, jak robił to Paki, kiedy był rozzłoszczony, ale próbował rozładować atmosferę, zamiast się wyżywać.

Czasem potrafiło być tęskno do rodziny, nawet jeśli się ją porzuciło z własnej, nieprzymuszonej woli, kiedy wszyscy namawiali cię, żebyś tego nie robił. Płakanie nad rozlanym mlekiem w niczym nie pomoże.

– Powiedz, kiedy będziesz gotowa iść dalej.

Xiv pozwoliło swojemu umysłowi krążyć w zmyślonych światach. Wszystko było lepsze od wspominania rodziny.

Yrsa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz