środa, 29 stycznia 2025

Od Mossa – "Cisza i brak spokoju" cz.2

Tajemniczą osobą, która go naszła, okazała się być najstarsza siostra Brzoza. Wychowywali się razem w sierocińcu i choć nie łączyła ich krew, zamiast tego łączyła ich wspólna przeszłość. Moss nie wyobrażał sobie, co stałoby się, gdyby nie było Brzozy. Pewnie zginęliby w parku Dozorcy, ot co.

– O co chodzi? – basior ostrożnie i powoli powyginał usta tak, by tworzyły słowa. Nie miał nigdy pewności, czy faktycznie jakieś dźwięki wydostają się z jego ust, ale po reakcjach wilków jeszcze go narząd mowy nie zawiódł.

– Jest problem. – Brzoza używała przesadnej mimiki, by Moss mógł odczytać jej usta. Po takim czasie radził sobie z tym całkiem nieźle, ale doceniał powolne i wyraźne ruchy. – Drzewa wysychają, a ja nie mam kogo poprosić o pomoc.

– Co sprawia, że ja jestem dobrym kandydatem na rozwiązanie tego problemu?

Tym razem szeregowiec nie mógł wywnioskować, czy Brzoza ma zamyślony wyraz twarzy, bo go nie zrozumiała, czy bo zastanawiała się nad odpowiedzią. W tym czasie zdążył w Mossa uderzyć jakiś losowy żuk, którego pewnie było słychać, sądząc po wielkości, tylko basior o tym nie wiedział. Domniemywał, bo Vari twierdził, że takie wielkie żuki wydają dźwięki. Brzoza dotknęła go znowu w ramię, by na nią spojrzał, zamiast oglądać się za żukiem.

– Po pierwsze, wyglądasz na wolnego. Po drugie, twój mech pomoże znaleźć najbliższe źródło wody, za pomocą którego możemy podlać dane drzewa. Żeby nie chodzić całą drogę od tych najbardziej popularnych.

– Nie powinny drzewa same sobie radzić z takimi rzeczami?

– No wiesz ty co? – To zdanie było trudniejsze do rozgryzienia, bo Brzoza powiedziała je szybko i mniej wyraźnie. Właściwie to Moss miał tylko nadzieję, że dobrze zgadł, bo nie miał w ogóle pewności.

Gdzieś za Brzozą pojawił się mały ptak, zdawało się wróbel. Jego dzióbek był szeroko otwarty do śpiewu, jednak dla brązowego basiora nie wydobywało się z niego absolutnie nic.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz