Z osady dobiegały ludzkie dźwięki, piskliwe i niskie. Nad ich domami unosił się dym, a sami dwunożni poruszali się po swojej wiosce, robiąc ludzkie rzeczy, nad którymi się nigdy nie zastanawiałam. Przez chwilę siedziałam ukryta w krzakach jagód, obserwując ludzką samicę i małego człowieczka, biegającego od jednego drewnianego domku do drugiego. Po chwili do małego człowieczka dołączyła druga istota jemu podobna i teraz oboje biegali w kółko, jakby jeden drugiego gonił.
Leżałam i obserwowałam. Z jednej strony kierowała mną zwykła ciekawość – jakie jest życie tych dwunożnych? Tych dziwnych istot, nietrzymających się moralnych zasad i reguł natury, aby strzelać i zabijać bez opamiętania? Z drugiej strony niechęć mnie od nich odsuwała, nalegając, abym okrążyła ich zatrutą ziemię i ruszyła w swoją stronę.
Nagle mój wzrok dostrzegł coś małego, coś białego, coś ciapkowatego. Sięgał do połowy ludzkich dzieci, a jego różowy nos wyczuł w powietrzu mój zapach niesiony wiatrem. Jego szpiczaste uszy poruszyły się, a zielone oczy zatrzymały się na mojej ukrytej osobie.
Czworonożny będący śmieszną imitacją mojego gatunku ruszył w moim kierunku. Jego chód był spokojny i szybki, jakby się nie bał nieznajomego wilka w krzakach. Pies w czarno-brązowe łaty przystanął dwa jardy od mojego ukrycia, zniżył łeb i powąchał ziemię. Nie wyglądał, jakby chciał mnie zaatakować, dlatego wynurzyłam łeb z krzaków i spojrzałam w jego duże, jakby szczenięce oczy. Jego krótki, cienki ogon poruszał się szybko w lewo i w prawo, a ja instynktownie zjeżyłam sierść na karku, na co odpowiedział tym samym. Nie odkryłam kłów, obserwowaliśmy siebie nawzajem przez kilka chwil. W końcu, będąc przekonana, że to małe stworzenie nie skoczy mi do gardła, uspokoiłam się i uniosłam wyżej łeb.
- Mieszkasz z ludźmi – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. Nie przepadałam za psami, lgnęły do ludzkich istot i im służyły w zamian za jedzenie i schron. Burek jakby zdziwiony pytaniem, nie odpowiedział. Przyglądał mi się, a ja w końcu odsunęłam się do tyłu i wróciłam do lasu. Zostawiłam psa przy wiosce, do której wróciłam kilka chwil potem.
Tym razem, idąc brzegiem lasu, ujrzałam psa w towarzystwie trzy, a może nawet cztery razy większego wilka. Zatrzymałam się przy drzewie i obserwowałam, nie ukrywając się. Już długi czas nie spotkałam innego wilka, a tym bardziej w towarzystwie ludzkiego psa.
<Almette?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz