"Pogubione sny lodem skute
Samotny wędrowiec i myśli pokłute
Tka i dzierga je natarczywie
Wplata piosnki, pruje marzenia
Niepewny wciąż swego położenia"
Samotny wędrowiec i myśli pokłute
Tka i dzierga je natarczywie
Wplata piosnki, pruje marzenia
Niepewny wciąż swego położenia"
Hiekka tak sobie nucił sobie pod nosem, idąc zaśnieżoną dróżką. Oglądał świerkowe namioty od dołu, blade niebo, blade zaspy, blade pruszyny na własnym nosie.
"Zgubiony jest we własnym domu
Nie wie dlaczego, do kogo i komu
Pamięta jedynie by przed siebie iść
Bo to jedyne co mu pozostało
Atłasu drogi prowadzić
Nim ostatni kogut zapieje
Nim spadnie ostatni tego świata liść"
Skierował wzrok ku górze.
Nie, nie liście- śnieżynki? Ale co się rymuje ze słowem śnieżynki..."
Rozczarowany własnym talentem kontynuował swój bezcelowy spacer. W swym sennym nieokrzesaniu zawędrował w końcu nad sprawy kamień, na którym- ku jego zdziwieniu- przysiadł stworek koloru świątecznego lukru. Przystanął, przypatrzył się, odwrócił w poszukiwaniu ukrytych kawalarzy, ale niczego takiego nie znalazł. To coś było prawdziwe, żywe i właśnie zażywało osobliwej kąpieli osobistej. Znaczy się...grzebał zębami w zadzie. Chyba z igieł się czyścił. Tak, z sosnowych. Małe to było w zasadzie, takie nawet byłoby urocze, gdyby nie zmutowana twarz i futro jarzące się z kilometra. Cokolwiek go zrodziło, musiało wykąpać się w beczce chemikaliów. Hiekka nie łudził się, że tenże stwór zna ludzką mowę, więc mruknął na niego jak na podwórkowego burka. Podniosło wzrok znad swojej godności i wpatrzył się na mnie. Ha, wydawać by się mogło, że tli się w tych ślepiach zalążek rozumnej myśli.
- Em, wszystko dobrze?
…O matulu, przemówił.
Ogon podskoczył mu do nieba, a wzrok pogubił.
- Stworze, nie powinno cię tu być.- Na pewno dla kogoś szpieguje, trzeba go przegonić.
(Harpia?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz