Cóż mogła robić Konwalia, pozostawiona sama sobie?
Gdy nie było Agresta ani żadnego innego basiora, ba, nikogo, z kim mogłaby spędzać czas, czuła się otępiała i wyzuta z energii. Chętnie leżałaby po prostu w jaskini, ale miała też pewne obowiązki.
Łaziła więc po łąkach i między drzewami, wygrzebując ze śniegu rośliny, które w nim rosły. Wpakowywała je do torby i przechodziła dalej, automatycznie, bez zastanowienia. Wypatrywała różowych środków drobnych, niebieskich kwiatków, które rosły tylko pod sosnami i tylko od północnej strony, zagrzebane pod śniegiem.
Jej oddech zamieniał się w białe chmurki, ulatując pod niebo. Zmarznięte łapy grzebały w śniegu, zrywając delikatne łodyżki.
Było cicho, więc żeby przerwać uczucie przytłaczającej samotności pod nosem mamrotała wiersze, układając na bierząco zwrotki i wymyślając rymy.
Gdy wróciła do jaskini, zastała tam niespodziewanego gościa.
— A gdzie Agrest i Leo? — zapytała, odkładając torbę pod ścianę.
Mundus nie odpowiedział, wpatrywał się w nią tylko w ciszy.
— Odesłał cię — domyśliła się, po czym przytuliła swojego przybranego ojca. Poczuła w środku dziwne ciepło, kiedy objął ją swoim skrzydłem.
Przypomniały jej się lata szczenięctwa, kiedy dni spędzała w jaskini razem z matką i trzema ojcami... Została jej teraz tylko jedna najbliższa osoba, ta, w której objęciach właśnie stała.
— Tęsknię za nimi — wyszeptała cicho, przymykająv oczy.
— Ja też — odparł, również szeptem.
To właśnie lubiła w Mundusie. Nie musieli używać mnóstwa słów, żeby się zrozumieć. Wystarczyły hasła, które oboje rozumieli. Bo jakich "ich" mogli mieć oboje na myśli?
— Chciałabym ich znowu zobaczyć. Mamę, Rutena, Azę... Czasami mam wrażenie, że mnie obserwują. Że widzą wszystko i są tutaj — westchnęła, a w odpowiedzi Mundus pogłaskał ją tylko skrzydłem po plecach.
I siedzieli więc, wspominając dawne czasy, ptak trochę dalsze, wilczyca bliższe. Utraceni przyjaciele, rodzina, wszyscy, którzy przeminęli, zostawiając tylko tę dwójkę, splecioną w uścisku, wokół której czas jakby się zatrzymał.
< Agrest? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz