Byłam dość przejęta tą całą podróżą. Nieco się bałam, lecz w głębi serca wiedziałam, że nie mam czego. Muszę przyznać, że wyprawa minęła bardzo spokojnie. Szliśmy prawie cały czas w milczeniu. Cała okolica była mi dość znajoma. Wszystko dookoła było pięknie bialutkie! To było coś cudownego! Dopiero jak weszliśmy tam do jaskini mina mi nieco zrzedła. Mundus wyglądał na dość pewnego siebie i ironicznie się uśmiechał. Obok niego siedział czarny wilk. Miał białe i szare elementy sierści, lecz głównie był czarny. Sprawiał wrażenie bardzo poważnego. W środku było jeszcze kilka wilków. Usiedliśmy wszyscy w kole. Samiec Alfa Watahy Szarych Jabłoni miał zacząć mówić i wypowiedzieć swoją skargę.
- Wataha Srebrnego Chabra ciągle zaczyna kłótnie! Nie mam zamiaru długo mówić, wiec powiem krótko, że mam już tego dosyć! Moje wilki nie mogą żyć spokoju i skarżą się na Was - zwrócił się do nas, a ja czułam jak Beryl kipi ze złości. Ptak (Mundus) kiwał przytakująco głową. Czułam, że on ma z tym wiele wspólnego. Gdy Kanjiel skończył przyszła kolej na nas, a konkretniej na naszego Samce Alfa - Beryla. Ani na chwilę w niego nie zwątpiłam!
< Beryl? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz