poniedziałek, 18 stycznia 2016

Od Beryla CD Eclispe

Wolno szedłem w stronę jaskini. Upajałem się cudem, jakim była zima. Wolno, krok po kroku przemierzałem las. Uwielbiałem to miejsce o tej porze roku. Od zeszłej zimy uważałem nawet, że jest jeszcze piękniejsza niż lato. Szkoda tylko, że zwierzętom w lesie trudno się wyżywić. Na szczęście w naszym lesie jest sporo pożywienia - kora, igliwie czy drobne gałązki niektórych drzew.
Myślałem o wielu rzeczach naraz.
Gdy znalazłem się pod naszą jaskinią, westchnąłem głęboko. To nie na moje lata. Młode pokolenie powinno już przejąć te obowiązki. Niech oni martwią się o watahę, niech sami zajmują się tymi sprawami. Ach... jakże niedawno sam byłem taki młody jak Alekei, czy Oleander. Do prawdy, piękne lata.
Zacząłem przeglądać stare papiery leżące w najciemniejszym kącie jaskini, niedbale wciśnięte w jakąś szczelinę, gdy poprzednim razem byłem zmuszony do nich zajrzeć. Nigdy miło tego nie wspominałem. Godziny ślęczenia nad pożółkłą kartką, by tylko udało się przeczytać kilkanaście linijek tekstu. Raczej nigdy nie umiałem czytać. Głównie księgowość prowadziły inne, bardziej kompetentne osoby. Między innymi Mundus...
- Kle... ie... - mrużyłem oczy. W końcu przeczytałem dziwną wiadomość.





- Tak! - uśmiechnąłem się wesoło - to chyba to! Że też udało mi się na to trafić na tą stronę jako na pierwszą!
Rozpoznałem zaraz pismo Mundusa. To on w tamtym czasie sporządzał kronikę. To dobrze.
Postanowiłem podzielić się swym znaleziskiem z Eclipse.
Trochę mając nadzieję, że przypomni sobie wydarzenia z poprzedniego lipca, oraz z października i listopada sprzed dwóch lat. Trochę też, ponieważ sam nie umiałem tego prawidłowo przeczytać.
Szybko udałem się do jaskini, gdzie czekali Eclipse i ów biały wilk.
Wadera przeczytała tekst i zmarszczyła brwi.
- Brakuje jednej kartki.
- Co? - zapytałem, udając, że nie słyszę.
- Tutaj: między "naszej działalności" a "jakoż i uważamy". Najwyraźniej pomiędzy tymi słowami było coś jeszcze. Te dwa teksty zupełnie nic do siebie nie mają. Chodźmy jej poszukać.
Kiwnąłem głową.
Wróciliśmy do jaskini we dwoje zostawiając wilka samego.
Znów rozpoczęliśmy poszukiwania. Nic, nic, nic... chociaż Eclipse czytała stanowczo lepiej i szybciej ode mnie, i ona nie znalazła nic, co można by oznacza ciąg dalszy pierwszej strony.
- Chyba zaczniemy je numerować - mruknąłem poirytowany.
Same dawne dzienniki, dane osobowe - kto dołączył, a kto opuścił WSC, jakie tereny przyłączono...
- Obawiam się, że nic nie znajdziemy - sapnąłem w końcu.
- He, zobacz! - Eclipse chwyciła jakąś kartkę, szybko czytając jej zawartość - nie uwierzysz...
Przeczytała krótki tekst napisany na ostatniej kartce. Zaniemówiłem. Najbardziej chyba dlatego, że charakter pisma był identyczny, jak na dwóch pozostałych stronach...


< Eclipse? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz