- Śmieszy cię to?! - warknął Jaskier.
- Nie, skądże... Może trochę. - Ptak spojrzał na mnie z cwanym uśmieszkiem. - Rozumiem co tobą kieruje, Jaskrze, ale sumieniu Kasai bym jednak nie ufał...
Uśmiechnęłam się lekko. Czyżby biedak w akcie rozpaczy próbował zwalczyć ogień ogniem?
- Daruj sobie to przedstawienie i nie próbuj mnie prowokować, bo następnym razem będziesz się martwił moim sumieniem, wąchając kwiatki od spodu. - Spojrzałam na niego wyzywająco. Kątem oka zauważyłam niepewne miny strażników.
- Ty... - zaczął Mundus.
- Dosyć. Nie mamy powodu by z tobą rozmawiać. - westchnął Jaskier.
- Nie macie powodu?! Próbowaliście...
Niespodziewanie przerwał mu jeden ze strażników.
- Oj, zamknij się już, ty żałosna kupo piór.
Pozostali dwaj wybuchnęli śmiechem. Ptak posłał im zimne spojrzenie i przeniósł wzrok na nas.
- Jeszcze sobie porozmawiamy. - zapewnił, po czym odwrócił się i odleciał.
Wraz z Jaskrem weszłam do jaskini.
- Może powinniśmy jednak spróbować się stąd wydostać? - zapytałam.
< Jaskrze? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz