Wybiegłem na łąkę, po czym położyłem się na ziemi wdychając zdrowy, słodki zapach setek kwiatów rosnących nad rzeką.
Przez chwilę leżałem w bezruchu ciesząc się letnim dniem. Nagle, do moich uszu dotarł trzepot. Drgnąłem zaniepokojony, otwierając oczy. Uśmiechnąłem się pod nosem. To Mundek. Mój najlepszy przyjaciel. Przyznam, że nie raz zdarzało się, że z chęcią rozszarpałbym na strzępy tego ptaszka.Teraz jednak byłem zrelaksowany i pozytywnie nastawiony do świata.
- Witaj Mundus! - podniosłem się z ziemi - co cię tu sprowadza?
- Wiesz, że w WSC pojawił się nowy wilk. Beryl już z nim rozmawiał. Może ty też powinieneś?
- Może - przytaknąłem. Byłem młodym samcem alfa Watahy Wielkich Nadziei. Moja matka należała natomiast do WSC. Czułem się związany z obiema watahami.
- Zatem idę - otrzepałem się z trawy - gdzie go spotkam?
- pewnie w pobliżu ósmej jaskini - ziewnął Mundek - idę z tobą.
- Po co? - zapytałem.
- Taka praca. Muszę czegoś się o nim dowiedzieć.
- Tylko proszę cię - położyłem uszy po sobie - nie narób sobie więcej wrogów!
Mundus nie należał do osób, które z wzajemnością kochają cały świat. Tolerował tylko tych, których uważał za stosownych.
Gdy dotarliśmy do celu, poczułem nieznajomy zapach. To obcy wilk.
Zobaczyłem coś białego, przesuwającego się między drzewami. To biała sierść. Potem pojawiły się skrzydła, aż w końcu pojawiła się cała postać. Postanowiłem wypaść jak najlepiej przed nowym członkiem WSC.
- Witaj! - uśmiechnąłem się. Wilk odwrócił się w nasza stronę.
- Dobry wieczór... - podszedł wolno. Wyglądał na zdziwionego.
- Jestem Jaskier - bezceremonialnie zamachałem ogonem - jesteś nowym członkiem naszej watahy, prawda?
Kiwnął głową. Nieufnie popatrzył na mnie i Mundusa.
- Chcemy cię poznać - powiedziałem spokojniej - żadko do WSC przybywają do nas nowe wilki.
- Na imię mi Takeru - uśmiechnął się lekko wilk - to prawda, niedawno dołączyłem.
- Takeru - Mundek powtórzył imię wilka, jakby starając się zapisać je w głowie - jeśli można wiedzieć? Jakie stanowisko zajmujesz? - zapytał ptak.
< Takeru? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz