Ciemność. Choć wszechobecna, można było dostrzec małe, białe iskierki, które "tańczyły" wśród tej ciemności jakby była ich sceną. Ciepło. Otulało mnie ze wszystkich stron poczynając od czubka nosa kończąc na końcówce ogona. Wilgoć. Czułam pod sobą zroszoną trawę, która opatulała mnie wokoło. W końcu przekonałam się do tego by otworzyć oczy. Leżałam skulona na prawym boku. Miałam rozwarte usta. Żyję? Czy to któreś z niedalekich terenów tamtej osady ludzi? Czy może wywieźli mnie gdzieś i pozostawili. A może po prostu zmarłam i znajduję się właśnie w czymś podobnym do czyśćca bądź "poczekalni" dla dusz? Wciąż leżałam. Nie miałam najmniejszego zamiaru się podnosić. Chociaż nie wiedziałam co to za miejsce, podobało mi się tu. Było jakby wysnute z mych marzeń, z moich wspomnień. Znów zamknęłam oczy. Zaczęłam się tym wszystkim rozkoszować. Było to takie... przyjemne. Nie czułam strachu, bólu, niepewności. Lecz i nie czułam radości, podekscytowania czy nawet i korzyści płynących z tego wszystkiego. Coś było nie tak. Szybko rozwarłam oczy, a następnie gwałtownie zerwałam się na równe nogi. A cóż to? Nie ma ani śladu po jakichkolwiek ranach, choć dobrze wiem, że powinny się takowe znaleźć na niektórych miejscach. Przyglądałam się sobie chociaż, że i tak zbyt wiele nie mogłam dostrzec. Wtedy w pewnej chwili usłyszałam szum wody. Obejrzałam się za siebie. Jeziorko. Uniosłam kąciki ust i pognałam w jego kierunku. Nie czekając dłużej, gdy podbiegłam do brzegu zaczęłam żłopać wodę tak łapczywie, że powinnam się niedługo zakrztusić. Ale było coś nie tak. Choć przedtem odczuwałam niebywałe pragnienie-teraz nie było nawet po tym śladu. Zatrzymałam się przytrzymując pysk nad taflą wody. Widziałam swoje odbicie. Wyglądałam.. normalnie. Nie. Wyglądałam zanadto normalnie. To najbardziej mnie zmartwiło. Wyciągnęłam łapę w kierunku swojego odbicia po czym przecięłam wodę jednym machnięciem. Po tym, odsunęłam się od brzegu przerażona. Co się tutaj dzieje? Nie. Dlaczego tak tu się to dzieje? Co jest nie tak?-Te myśli zaprzątały mi głowę. Zaczęłam nerwowo chodzić w kółko rozważając każdą z możliwych historii jak, gdzie, dlaczego i po co. Wtedy usłyszałam za sobą głos. Głos który wwiercił się w moją pamięć. Za którym tak bardzo tęskniłam
-Eclipse..
Nie mogłam uwierzyć..
-Eclipse..
Ten głos.. Nie może być!
-Eclipse-Głos zdawał się coraz to bardziej donośniejszy, a nawet nie do wytrzymania
Upadłam. Zasłoniłam uszy łapami próbując zakłócić przekaz głosu. Jednakże na daremno. Słyszałam coraz to głośniej, jakby głos się zbliżał. Byłam pewna, że to tylko mój umysł, który nie odróżnia już rzeczywistości od fikcji. Lecz właśnie wtedy poczułam czyiś dotyk na sobie. Kojący, uspakajający dotyk, którego tak bardzo mi brakowało. I znów głos tym razem był stonowany i miły w odsłuchu
-Eclipse..
Coś zadrżało w moich myślach. Mimowolnie odwróciłam się w stronę rdzenia z którego dochodził ów głos. Nie wierzę..-Jęknęłam w myślach. Rozwarłam usta a z oczu uroniła mi się jedna z łez
-H..Hia..
-Eclipse-Postać uśmiechnęła się szczerze-W końcu mnie rozpoznałaś-Przechylił głowę
Nie mogłam już niczego z siebie wydusić. Jak to możliwe? Nie wytrzymałam, wybuchnęłam płaczem wpijając się w futro przedmówcy Ten tylko objął mnie łapą i jeszcze bardziej przybliżył do siebie
-Już dobrze..-Próbował mnie uspokoić-Wszystko już minęło, nie płacz
Chwilę to jeszcze trwało kiedy w końcu oderwałam się od niego już nie płacząc. Wyprostowałam się i nie mogąc nadal uwierzyć, przyglądałam się postaci od góry do dołu
-Czy to naprawdę... ty?
-A kto inny, co?!-Zaśmiał się niebywale głośno
Również próbowałam się zaśmiać lecz nie mogłam przez to, że wciąż nie wierzyłam w to co się tu wyrabia, dlatego miałam zablokowane wszelakie ruchy. Po krótkim czasie w końcu doszłam do siebie dzięki czemu zaczęłam się śmiać. Gdy minęło kilka minut, w pełnym opanowaniu powiedziałam
-Cy możesz mi to wytłumaczyć, Hiacyncie?
Wilk spojrzał się na mnie jak zawsze spokojnym wzrokiem, po czym odpowiedział
-Nie jest to nic, o czym pomyślałaś... Lecz za razem jest to wszystko to o czym pomyślałaś
-S-słucham? Przepraszam, ale chyba nie rozumiem-Pokręciłam głową unosząc prawy kącik ust
Wilka prychną na znak śmiechu po czym ciągną dalej swą wypowiedź
-Jest to nicość.. pustka.. Znajduje się tu wiele, ale to naprawdę wiele dusz. Niektóre są dobre jak my, lecz inne są przebrzydłe i żądne zemsty. JEszcze inne tak jak ja, pozostały w Pustce aby móc w jakikolwiek sposób wspierać swych żyjących na ziemi. Ale znajdą się tu i tacy, który są w podobnym przypadku co ty, Eclipse-W tym momencie spojrzał się na mnie
Położyłam jedno ze swoich uszu po czym zwiesiłam trochę głowę
-Czyli.. mówisz.. że ja..
-Nic takiego nie powiedziałem-Wilk wstał. Idąc ominął mnie a następnie przystanął przy wodzie od której uciekłam jak poparzona
Śledziłam jego poczynania tylko i wyłącznie za pomocą wzroku. Nie chciałam się zbliżać ani tym bardziej patrzeć na swe odbicie. Wtedy dawny przyjaciel znów przemówił
-Znajdujesz się tu jako Przelotna Dusza. Właściwie, nie musisz tu gościć na długo, lecz możesz i nigdy tego miejsca nie opuścić. To taka..
-Poczekalnia?
-Można by tak rzec-Raz jeszcze się uśmiechną-A ja.. podołałem się tego, aby cię oprowadzić jak i przetrzymać w tym wymarzonym świecie-Spojrzał się w górę-Tu choć wszystko wygląda na normalne, jest całkowitą odwrotnością tego wyrazu..
Wzdychnęłam ciężko, po czym wstałam z miejsca. Podeszłam do towarzysza przyglądając się mu.
-Ile to już minęło..-Zaczęłam temat, który pierwszy przyszedł mi na myśl zaraz po pierwszym usłyszeniu jego głosu
-Dość sporo..-Powiedział czule. Po chwili zastanowienia, dodał-A jak tam u Beryla? Obserwowałem was i muszę przyznać, że nie macie zbyt kolorowa lecz i szaro to całkowicie też nie macie
Teraz to ja wybuchnęłam śmiechem. Rozmawialiśmy tak o wszystkim jak i o niczym dopóki na wodzie nie ukazało się malowidło "płomieni" słonecznych. W tym samym momencie Hiacynt wstał i szybkim obrotem, zaczął iść w stronę zarośli. Chwilę po tym dołączyłam do niego
<Beryl?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz