czwartek, 31 grudnia 2015

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, szczęśliwego Nowego Roku!

Przepraszamy, że tak późno... życzymy Wam wesołych Świąt Bołego Narodzenia (albo raczej wesołych dni po świętach) oraz szczęśliwego Nowego Roku!

Szczęśliwych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia...



I szczęśliwego Nawego Roku!

Od Beryla CD Eclispe

- Cholera! - ptak dotknął skrzydłem swojej krtani. Podniósł się z ziemi, podpierając się jednym skrzydłem. Popatrzyłem na niego z lekkim zadowoleniem. Nie mniej byłem przerażony tym, co zrobiła Eclipse przed chwilą. Była bardzo... zdenerwowana?
- Kochanie - odwróciłem się w jej stronę - wszystko w porządku?
- Tak, na pewno - Mundus podniesionym głosem - dziwisz mi się cielaku? Na moim miejscu też nie wchodziłbyś w głębsze relacje... z takimi osobami.
- Przestań - warknąłem.
- Możesz sobie gadać - uśmiechnął się ptak - mam pozwolenie, czyli wszystko, czego od ciebie chciałem. Twój czas niedługo dobiegnie końca a Alekei czy Oleander przejmą władzę. Wasze zdanie nie jest już takie ważne.
Coś w środku ukuło mnie mocno. Spuściłem głowę, po czym wyszeptałem jeszcze raz do milczącej Eclispe:
- Wszystko w porządku?
Wadera nadal milcząc pokiwała głową.
Nagle obok nas pojawiła się Strzyga. Nie widziałem jej od bardzo długiego czasu.
- Witajcie - uśmiechnęła się tajemniczo - wybaczcie, słyszałam część waszej rozmowy. Mundusie?
Ptak drgnął niepewnie.
- Strzygo... musisz właśnie teraz...
- Chciałam tylko powiedzieć, że jeśli Oleander zostanie samcem alfa... twoje szczęście. Jeśli Alekei... - wadera przymrużyła oczy.
- Aha... - Mundus mruknął ledwo słyszalnie - jeśli WSJ nie postanowi zmiażdżyć tej...

< Eclipse? >

wtorek, 29 grudnia 2015

Od Eclipse C.D Beryla

-Oszuście! - Warknęłam
Ptak jak i Beryl spojrzeli się na mnie. Po chwili ptak uśmiechną się tym swoim uśmieszkiem i powiedział
-Ja? Oszustem? A kto chciał wyciągnąć informacje bez wynagrodzenia?
Zacisnęłam zęby tak mocno, że aż poleciała mi malutka stróżka krwi z pyska
-Eclipse... - Szepnął zdezorientowany Beryl
Schyliłam łeb. Krople krwi spadły na ziemię. Po chwili uśmiechnęłam się, lecz to nie było zamierzone. Tak jakbym.. tak jakbym straciła nad tym kontrolę. Tym samym psychicznym uśmiechem uniosłam łeb i spojrzałam się na ptaka. Nie wiedział co się dzieje. Bał się, lecz tego nie okazywał. Przełknął ślinę po czym powiedział
-Tu się żegnamy... - Zwinnie odwrócił się i próbowałam odlecieć
Ja natomiast widząc to zaśmiałam się. Ptak będąc już blisko trzy metry nad nami spojrzał się w moją stronę. Oblizałam się i powiedziałam przez zęby
-Nigdzie nie uciekniesz biedny, zakłamany zdrajco! - Mówiąc to swoimi umiejętnościami magicznymi wytworzyłam pnącza które uniosły mnie w górę przy czym znalazłam się na tym samym poziomie co ptak
On jak i Beryl byli tak samo zaskoczeni. Patrzyli na mnie. Spojrzałam się w stronę Mundusa przepełnionym pustką wzrokiem. W tym momencie skrzydła ptaka zatrzymały się a on sam spadł mimowolnie na ziemię. Zadowolona spuściłam się na pnączach na ziemię. Kiedy już byłam na ziemi podeszłam do leżącego ptaka, podniosłam łapę a następnie spuściłam ją na jego krtań tak, że nie mógł prawie oddychać. Próbował się uwolnić z tego uścisku lecz na marne. Spojrzał się na mnie prosząco. Wtedy wkroczył Beryl. Złapał mnie za łapę i wtedy tak jakbym odzyskałam świadomość. Spojrzałam na niego zdezorientowana
-B-Beryl..?
-Już dobrze - Uśmiechnął się i zdjął moją łapę z krtani ptaka
Ptak dyszał uradowany. Nie mógł złapać tchu. Spojrzałam się na niego a ten na mnie
<Beryl?>

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Margo CD Beryla

Beryl poszedł z nimi, a ja zostałam sama. Nie było go dłuższą chwilę, więc usiadłam i rozmyślałam nad tym wszystkim. W końcu zaczęłam się martwić i postanowiłam, że jeśli za chwilę nie przyjdzie to pójdę go poszukać, jednak w końcu pojawił się! Wyszedł zza liści z nieco spuszczoną głową.
- Co się stało?! - spytałam zaniepokojona
- Powiedzieli, że zakłócamy spokój WSJ....
- O nie! Ale to przecież nie prawda!
- No właśnie... Dlatego powiedziałem, że nigdy nie wchodziliśmy i nadal nie wchodzimy w podobnego typu sprzeczki i, że uważam, że nie robimy nic, co mogło by im przeszkodzić. Powiedziałem, że uważam, że powinni nam powiedzieć, że coś im się nie podoba...
- I tak nie powiedziałeś im wszystkiego...
- Wiesz, nie chciałem odwracać kota ogonem... Ale to nie wszystko! W związku z tym, zabiorą mnie ze sobą, a wtedy spotkam się z Samcem Alfa WSJ i mamy porozmawiać. Ponoć ma tam być cała rada.... Boję się, że coś nie wyjdzie
- Kiedy? Może to i dobrze? W końcu, to oni są winni, nie? Dasz radę! Może zdążysz się jakoś bardziej przygotować... Pewnie nie mogę pojechać z Tobą, prawda?
- Niestety... Nie mam czasu na większe przygotowania - wyjeżdżam jutro o świcie... - zakończył basior

< Beryl? >

sobota, 26 grudnia 2015

Od Beryla CD Margo

Spojrzałem na Margo, niepewnie wzruszając ramionami. Wymusiłem uśmiech. Nie chciałem, by wadera przejmowała się tą całą sprawą. Nie powinna. To był mój obowiązek i nie chciałem nim nikogo obciążać. Mimo wszystko byłem jej wdzięczny za pomoc. Trochę bałem się zostania sam an sam z tymi podejrzanymi typami podobno należącymi do niszowej społeczności NIKL'u. Jeszcze raz przyjrzałem się wstążką, którą miałem na szyi, po czym skinąłem głową. Uśmiechnąłem się do Margo, starając się ją uspokoić. Widziałem, że była zdenerwowana prawie tak jak ja.
- Chodźmy zatem - powiedziałem spokojnie.
- Przepraszamy panią - skłonił się wilk Margo, po czym odwrócił się na pięcie i zaczął iść szybko w kierunku  gęstych i dosyć wysokich zarośli - krzewów jałowca.
Niespiesznie podążyłem za nim.
- Tak więc - zaczął wilk - mamy z wami problem.
- Z nami?! - krzyknąłem
- Tak. Z wami. Wataha Szarych Jabłoni, która jest naszym godnym zaufania podopiecznym, zeznała jakiś czas temu, że zakłócacie jej spokój. Co prawda nie mieli do was wielkich pretensji, chcieli tą sprawę rozwiązać pokojowo, jednak my musimy pilnować porządku. O co tu chodzi? - zapytał prowokacyjnie, podnosząc brwi. Moje nogi zaczęły drżeć. Właściwie cały zacząłem drżeć. Byłem zdenerwowany - miałem jednak nadzieję, że nie tylko WSJ ale także my jesteśmy "godnymi zaufania podopiecznymi" NIKL'u.
To przecież oni wtargnęli na nasze tereny... tylko jak mu o tym powiedzieć?

< Margo? Też przepraszam, że tak długo nie odpisywałem... >

czwartek, 17 grudnia 2015

Od Margo CD Beryla

Ta cała sprawa z NIKL'em wydawała mi się naprawdę dziwna. Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Beryl najwyraźniej też tego nie wiedział. Trochę się bałam, że to jacyś oszuści, albo zasadzka, ale lepiej zachować spokój i nie był zbytnio podejrzliwym. Postanowiłam, że nie będę sama nic robić. Tutaj rządzi Beryl i nie chciałam zrobić nic złego, co mogłoby zagrozić nam, jak i całej watasze. Beryl pokazywał nasze tereny wilkom, a ja przyglądałam im się uważnie.
- Dobrze, rozejrzymy się tutaj chwilę - powiedzieli. Basior wydawał się być zmieszany, gdyż nie chciał pozwolić im na to, lecz co miał zrobić. Podszedł do mnie i spytał:
- I co o tym wszystkim myślisz?
- Mam mieszane uczucia, ale nie znalazłam nic... podejrzanego. Mimo wszystko, nie ufam im - odpowiedziałam
- No... Ale zobaczymy, co będzie dalej, może jednak to prawda? - westchnął
- Chcielibyśmy porozmawiać sam na sam z Samcą Alfa WSC - oświadczyli.
Chciałam krzyknąć "Beryl, nie! To zasadzka!", ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Bałam się najbardziej o mojego przyjaciela, ale i nie tylko...

< Beryl? > Brak weny ... Wiem, że teraz wszyscy tak piszą, ale...

wtorek, 15 grudnia 2015

Od Alekei'a C.D Jaskra

Szliśmy pogrążeni w ciszy. Mogę śmiało stwierdzić, że nie miałem zamiaru nawet rozmawiać z kimkolwiek. Wzdychnąłem przeciągle a następnie podniosłem głowę i spojrzałem się na lekko pochmurne niebo. Wtedy usłyszałem głos mojego towarzysza
-Czy coś się stało?
Odwróciłem głowę w jego stronę. Chwilę tak szedłem lecz po kilku sekundach odwróciłem głowę
-A niby co mogłoby mi się stać?
-No, nie wiem - Powiedział zmieszanie
Ociężale wypuściłem powietrze nosem
-Posłuchaj, cokolwiek to by nie było to nie ma związku z tobą, tym pchlarzem, czy też latającego patyka?
-Latającego patyka? - Zdziwił się
-Eh, Mundusa...
-Ach... to nie mogłeś tak od razu
Zaśmiałem się pod nosem
-Przecież już powiedziałem, że nie chcę zwać go po imieniu..
-Dobrze, dobrze - Jaskr wyrównał ze mną kroku po czym powiedział - Alekei... skoro potrafisz być taki jak teraz to czemu nie będziesz taki przez cały czas?
Zatrzymałem się spoglądając na Jaskra. On po kilku krokach również się zatrzymał. Był we mnie wpatrzony. Syknąłem i spuściłem głowę
-Już kiedyś ci to przecież mówiłem, nieprawdaż?
-Tak ale...!
-Nie! - Warknąłem stanowczo po czym odetchnąłem i zacząłem spokojnie - Moja przeszłość i to czym jestem tłumaczy samo za siebie więc na co mi będzie potrzebna jakakolwiek zmiana? Może... może kiedy się zmienię ale na pewno nie teraz, o tym jestem święcie przekonany
Jaskr uśmiechnął się cieło a następnie podbiegł do mnie
-Jako szczeniak to rozumiem dlaczego taki byłeś ale teraz? Przecież już nie jesteś dzieckiem, prawda?
Chrząknąłem z lekkim uśmieszkiem i spojrzałem się na niego
-Może i nie ale dzięki temu mogę dużo więcej zyskać
-Jak i dużo więcej stracić - Uśmiechnął się
Prychnąłem wyzywająco przy czym ruszyłem przed siebie. Jaskr próbował dotrzymać mi kroku
<Jaskr? Brak weny, przepraszam :/>

środa, 9 grudnia 2015

Od Beryla CD Eclispe

Nie do wiary! Zgodził się? Na coś tak prostego i przewidywalnego? Nie domyślił się. Dziwne.
- Co chcesz nam powiedzieć?
- Nic. Bez wynagrodzenia - powiedział poważnie, wbijając we mnie wzrok.
- Ale... do czego mamy się zobowiązać?
- A do czego zamierzaliście? - uśmiechnął się przebiegle.
Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia z Eclispe.
Czyżby ptak drwił sobie z nas? A może domyślił się, że nic dla niego nie mamy? Nie, chyba nie. Co zatem miałem odpowiedzieć?
- No? Może sądzicie, że powiem cokolwiek bez wynagrodzenia? Należy mi się, jak znalazcy w zamian za odnalezioną zgubę.
- Co chcesz? - mruknąłem.
- A co mi dasz? - uśmiechnął się miło.
- Mundus! Nie pogrywaj sobie z nami... - zawarczałem.
- Dobrze. Najpierw dacie mi pozwolenie na przebywanie na terenach WSC, a ja powiem co wiem o waszym gościu.
- Gościu? Skąd wiesz, że jest na naszych terenach?! - zbulwersowałem się.
- A to... Tak na początek - ziewnął.
- Ech... - pokręciłem głową - masz ode mnie to pozwolenie, a teraz gadaj.
- Żartujesz! - ptak zaśmiał się - pozwolenie, które mozesz cofnąć za dwa dni? O nie. Musisz dać mi coś świadczącego o tym pozwoleniu. Na zawsze.
Rozejrzałem się. Skóra ścierpła mi na grzbiecie. przypomniałem sobie o czerwonej wstążce, która od jakiegoś czasu leżała w naszej jaskini. Oleander przyniósł ją ze wsi.
- Masz - zorientowałem się, że mam ją przy sobie i wręczyłem Mundusowi.
- Dziękuję - uśmiechnął się. Powiedziawszy to, wzbił się w powietrze.
- Gdzie lecisz?! - krzyknąłem.
- Nie czuję potrzeby przebywania w waszym towarzystwie,. więc lecę na tereny WSJ... z resztą, nie musze ci się tłumaczyć.
- Miałeś nam powiedzieć, kim on jest - byłem zdezorientowany.
- Nie zamierzałem tego zrobić.,.. tak, jak ty jeszcze kilka minut temu... dać mi pozwolenia.
Zniknął nam z oczu.

< Eclipse? >

wtorek, 8 grudnia 2015

Od Eclipse C.D Beryla

-Wiem, że nie masz chęci aby nam pomóc
-Oczywiście, że nie mam! - Syknął z lekką pogardą
Położyłam jedno ucho po sobie
-Ale mógłbyś nam coś powiedzieć a może cię jakoś wynagrodzimy
Ptak spojrzał się na mnie z podejrzeniem. Tak samo zareagował Beryl. Wzdychnęłam a następnie zaczęłam iść w stronę wyjścia. Po chwili ja wraz z Berylem byliśmy kilkanaście metrów przed jaskinią
-C-co ty robisz, Eclipse? Wynagrodzenie?! Przecież..!
-Oczywiście, że nie. Żadnego wynagrodzenia - Prychnęłam wtrącając się
-W takim razie... co miałaś na myśli? - Zapytał zdziwiony
-To, że dzięki temu Mundus trochę się tym zainteresuje. W końcu, gdybyśmy czegoś nie zaoferowali nawet czegoś niewyobrażalnego on by się nie zgodził a tak, będzie go to męczyć. Wiesz, już trochę go znam...
-JA także ale nie sądzę aby takie coś go...!
I wtedy ujrzeliśmy wychodzącego ptaka. Rozejrzał się aż w końcu zatrzymał wzrok na nas. Chrząknął po czym zaczął iść w naszą stronę. Stanął przed nami a następnie powiedział
-Zgadzam się... nie sądzę aby było to coś niecierpiącego zwłoki ale chcę mieć już to za sobą
Beryl przełknął ślinę i powiedział:
-...
<Beryl? Przepraszam, że takie krótkie i bezsensu... ;(>

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Od Jaskra CD Kasai

- To... łatwa gra - uśmiechnąłem się niepewnie - przez cały czas musimy milczeć. Nawet, gdy ktoś tu podejdzie i zapyta nas o cokolwiek, nie możemy mu odpowiedzieć. Kto by to nie był.
- A jeśli nikt nie podejdzie? - zapytała wadera.
-  To zagramy w coś innego.
- Bez obaw. Tędy co chwila ktoś przechodzi - wtrącił strażnik.
Kasai wzruszyła ramionami.
- Możemy zagrać Czemu nie...
- Cisza na morzu... cisza w kościele... - zaczął wilk uroczyście - kto się odezwie... ten będzie ciele.
Milczeliśmy więc wspólnie. Przez pierwsze dwie minuty było nawet łatwo, jednak gdy minęła trzecia, zacząłem się nudzić. Nasi strażnicy stali jednak na baczność, niby posągi. Nawet nie drgnęli.
"Długo ćwiczyliście" - pomyślałem - "możemy nic z nich nie wydobyć".
Z lasu wyszła rosła postać. To Kanijel. Wtedy dopiero wilki popatrzyły po sobie niepewnie.
Tymczasem basior podszedł do nas i zapytał groźnie:
- Dlaczego oni nie są w jaskini?
Wilki nie odpowiedziały.
- Słucham?
Nadal cisza. Jeden ze strażników westchnął bezgłośnie.
Tymczasem Kanijel był coraz bardziej zdenerwowany.
- Idioci... - mruknął - a wy, do jaskini! - krzyknął, patrząc na mnie. Skinąłem lekko głową, po czym stanąłem w wejściu do groty. Kasai bez słowa zrobiła to samo.
- Dalej - rozkazał wilk.
Cofnąłem się o krok, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia ze strażnikami. Było to niezwykle dziwne uczucie, słuchać Kanijela, nie wypowiadając samemu ani słowa.
Wilczur mrucząc coś pod nosem stał przez chwilę pod jaskinią.
Nagle, z gąszczu cicho wysunął się błękitny ptak. Przełknąłem ślinę.
- Oo... - Mundus przystanął z zastanowieniem, widząc Kanijela. Przyglądałem mu się uważnie, podświadomie nie spodziewając się takiego zachowania. Byłem przyzwyczajony do jego pewnego kroku, i stanowczego głosu. Tymczasem, widzę jakby innego Mundusa. Na pierwszy rzut oka nie zmienił się, nadal patrzył na nas tak samo jak wcześniej lekko przymrużając oczy i lekko uśmiechając się, nadal poruszał się cicho niczym szpieg. Przy Kanijelu jednak stawał się mniej pewny siebie.
Postanowiłem to kiedyś wykorzystać.
- Mundus... - westchnął przeciągle wilk - chodź.
- A im co... - niemal szepnął ptak. Potem zamilkł.
Zbliżył się do nas. Popatrzył na Kasai, następnie na mnie, nadal jednak milczał.
Kanijel chrząknął znacząco - nic nie mówią... - powiedział cicho i szybko, widząc, że Mundus nie jest zainteresowany naszym towarzystwem.
Ptak kiwnął głową ze zrozumieniem, jakby chciał powiedzieć: "Zauważyłem. Nie ma w tym nic dziwnego".
- I co ty na to? - zapytał wilk.
Mundus wzruszył ramionami, po czym obojętnie rozejrzał się wokoło.
- Ty też psi synu...? - warknął bardzo nieprzyjemnie Kanijel - czy naprawdę wszyscy zwrócili się przeciwko mnie?! - warknął.
- Może Wasyl... a nie my... - wyrzekł po raz pierwszy Mundus.
- Jeszcze ci mało... - westchnął Kanijel - rozmawialiśmy już o tym.
- Owszem. Ale z nimi jeszcze o tym nie rozmawiałem - uśmiechnął się. Ciarki przeszły mi po plecach.
- Idę. Jak uda ci się z nimi porozmawiać, może... - znowu chrząknął - jakoś się dogadamy.
Ptak kiwnął głową, po czym wbił we mnie wzrok.
Kanijel zniknął, a Mundus powiedział z odpowiednim sobie uśmiechem:
- I co? Czyj to był pomysł?
Kasai przelotem popatrzyła na mnie i spuściła wzrok. Uczyniłem to samo.
- Więc ty - westchnął ptak.
Milczenie trwało chwilę.
- Powiedzieliście Wasylowi... o Watasze Srebrnego Chabra, bo chcieliście... - zatrzymał się. Potem dodał ciszej i bardziej żałośnie:
- I... powiedzieliście, że nie potrafię dochować wierności. Ani WWN, ani WSC, ani...
- Mundusie! - przerwałem.
- Przegrałeś - sapnął jeden za strażników.
- Ty też... - dodał drugi.
- Obaj przegraliście. Wygrałem! - wyszczerzył się trzeci.
- Wygrała Kasai! - zaprzeczyłem - nieważne. Mundusie: mówimy to, co każe nam sumienie.
Ptak prychnął cicho.
- Sumienie... - uśmiechnął się znowu.

< Kasai? >

Od Kasai CD Jaskra

Przewróciłam oczami. Rozmowę z wilkami zostawilam Jaskrowi, a sama skupiłam się na otoczeniu. Wokół jaskini kręciło się co najmniej dziesięcioro członków WSJ. Nie znalazłam wśród nich jednak ani Wasyla, ani Kanijiela. Mundusa na szczęście także nie było w pobliżu. Zawiał chłodny wiatr z północy. Z zadumy wyrwało mnie pytanie Jaskra:
- Zagrasz z nami, Kasai?Spojrzałam na stojące obok wilki, lekko przekręcając głowę. - Ale w co?- Przecież cały czas o tym mówimy. - burknął jeden z nich. Westchnęłam.- Jaskrze, mógłbyś w takim razie wytłumaczyć mi zasady?

< Jaskrze? >

niedziela, 6 grudnia 2015

Śnieżynki znalezione!

Wszystkie śnieżynki (zakładka: "Jak dołączyć" "Pary i potomstwo" i "Odeszli") zostały znalezione przez Kasai! Gratulacje!

Jako nagrodę Kasai wybrała po 8 Ng za każdą znalezioną śnieżynkę.

sobota, 5 grudnia 2015

Zimowe zmiany w WSC!

Drodzy Członkowie WSC!

1. Z przyjemnością informujemy, że od dzisiaj można wejść na oficjalną stronę Watahy Wielkich Nadziei oraz Watahy Szarych Jabłoni.
Zapraszamy do obejrzenia urozmaiconych zakładek "Tereny".

2. Powracają konkursy z okazji zmiany pory roku!
Pamiętacie jeszcze na czym polegały?
Ponieważ w WSC nadeszła zima, na trzech stronach watahy ukryte zostały śnieżynki. Jeśli znajdziesz którąś z nich, będziesz mógł/mogła wybrać dowolną ilość ng (1-15) lub dowolny przedmiot z zakładki "Konkursy".
Konkurs trwa do 15.12.2015

3. Od dziś zamiast muzyki na naszym blogu posłuchać będzie można odgłosów natury i jeszcze bardziej wczuć się w klimat naszej watahy.
Muzyka nadal jest dostępna na blogu.

                                                                 Wasz samiec alfa,
                                                                        Beryl 

Od Jaskra CD Alekei'a

- Może już idźcie - przytaknął Bryś Alekei'owi.
- Dlaczego? Ja mogę zostać - wzruszyłem ramionami - i chciałbym się w końcu dowiedzieć, co ci się stało!
- Westchnął. Przez chwilę zastanawiał się, co powiedzieć, po czym wyrzekł niespokojnie:
- Pogryzłem córkę właściciela. Nie dotkliwie, tak tylko trochę.  Ale teraz trzymają mnie na łańcuchu.
- To... przykre - Mundus zmarszczył brwi, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Nie dlatego, żebym cieszył się z cudzego nieszczęścia.
- Może razem z nami uciekniesz do lasu? - zaproponowałem nagle - przynajmniej na jakiś czas.
- Niee... - pies gwałtownie odskoczył - nie mogę. Jeśli zobaczą, że uciekłem, to na pewno nie spuszczą mnie z łańcucha.
- To straszne... - westchnąłem - zatem siedź tutaj. Jutro może przyjdę - uśmiechnąłem się. A jak cie już spuszczą, to nie wahaj się nas odwiedzić!
- Lepiej nie - mruknął Alekei, jednak udałem, że tego nie słyszę. Wychowywaliśmy się razem, więc gdy zostanę samcem alfa WWN, lepiej nie czynić sobie z Alekeia - w końcu syna alf WSC, wroga.
Wyszliśmy ze wsi.
- Nie trzeba go było tu spraszać - warknął Alekei - jeden pies za dużo.
Wzruszyłem ramionami.
- Gdzie Mundus? - zapytałem, gdy zorientowałem się, że nie ma z nami ptaka.
- Pewnie poleciał odwiedzić tą swoją kotkę - ziewnął Alekei.
- Nie... - uśmiechnąłem się niepewnie - raczej nie.
- Im dłużej go nie ma, tym lepiej.
- Zastanowiło mnie to, co powiedział Alekei, jednak nie myślałem o tym dłużej. Nawet jeśli mój przyjaciel postanowił zostać we wsi z jakiegokolwiek powodu, nie było potrzeby, by cię o niego martwić.

< Alekei? >

piątek, 4 grudnia 2015

Od Alekei'a C.D Jaskra

Kiedy znaleźliśmy się w owym ogrodzie, przystanęliśmy. Pies jednak wydawał się być przerażonym. Nie powiem, denerwowało mnie. Podchodząc do niego szybkim susem, warknąłem
-Coś taki przerażony, kundlu?!
Pies skulił pod siebie ogon robiąc się przy tym mniejszy. Po chwili usłyszałem za sobą proszący głos Jaskra
-Alekei, proszę...
Kątem oka spojrzałem na niego. Prychnąłem z wściekłością. Wtedy pies odezwał się cicho
-Mam swoje powody...
Odwróciłem się od niego odchodząc a następnie usiadłem na ziemi rozglądając się dookoła. Nie chciałem nawet słuchać tych głupot. Co prawda, słyszałem krótkie urywki ich konwersacji le nic poza tym. Zamknąłem oczy wzdychając głęboko. Wtedy usłyszałem głos dochodzący z lewego boku
-Co cię tak zirytowało
Otworzyłem lewe oko. Mojemu spojrzeniu ukazał się Mundus. Syknąłem odwracając się
-A co cię to?
-Nic, po prostu się pytam - Znów stanął na przeciwko mnie wymuszając na mnie mój wzrok
-Czego ty chcesz - Warknąłem wstając
-A czego bym niby chciał - Zapytał z tym swoim uśmieszkiem
Zacisnąłem zęby a następnie zwróciłem się z pogardą lecz za razem prośbą do Jaskra
-Zakończyłeś już swoje pogaduszki? Dłużej tu nie wytrzymam... - Spojrzałem kątem oka na ptaszysko - Tym bardziej z tym...
Jaskr patrzał na mnie nie wiedząc co zrobić aż w końcu odezwał się kundel
-...
<Jaskr? Przepraszam, że takie ostatnio daje opowiadania, ale naprawdę nie mam pomysłów... poza tym, trochę znudziło mi się bycie wilkiem więc będę mało częstotliwa. Może kiedyś mi się to zwróci>