Wilczę siedziało na zewnątrz nory, kawałek od wejścia, czekając spokojnie na Yrsę. Wykorzystało ten czas na rozmyślaniem nad odpowiedzią dotyczącą kwiatów.
Plamy krwi kwitnące na kamieniach i odporna na zimno roślinność. Przypominało to coś Xivowi, coś znajomego, co kiedyś słyszało. Opowieści o roślinach wytrzymalszych niż wilki, niż ogólnie zwierzęta. Drzewa trzymające się korzeniami skał w miejscach, gdzie nie ma wody, zielone mimo panującego mrozu doliny.
Innymi słowy, opowieści z rodzinnych terenów Yira.
Xivo wiedziało, że jeno ojciec pochodzi z terenów bardzo północnych od Watahy Srebrnego Chabra, a tutaj trafił tylko dzięki mrocznej magii. Inaczej nigdy nie spotkaliby się z Paketenshiką i Yir nigdy nie dołączyłby do WSC. Ojciec wspominał nawet czasem nazwę tamtych terenów. Alaska? Syberia? Co prawda były to nazwy nadane przez ludzi, ale stary, atramentowy wilk zdawał się uśmiechać, wypowiadając te słowa.
Yrsa musiała pochodzić z identycznych terenów. Zimnych, nieprzyjaznych, ale wciąż utrzymujących jakimś cudem życie.
W sumie ciekawe zrządzenie losu. Wilk o przeważającej ilości genów podbiegunowych spotyka waderę pochodzącą właśnie z takich terenów. Najpierw spotkali się we śnie, potem na żywo, a teraz Xivo siedziało przed norą przygotowaną specjalnie dla tej gwiazdy północnej, czekając na znak, czy ma sobie iść, czy wciąż ma robić za towarzystwo. Nie przeszkadzało nu to, absolutnie, ale martwiło się, że jeno obecność zaraz stanie się męcząca dla wadery. Najgorzej będzie, jak Yrsa nic takiego nie powie, a będzie tak się czuła. Na szczęście wydawała się dość bezpośrednia w swoich prośbach i potrafiła wyrazić swoją opinię.
Ogon wilcza zaczął nagle machać na boki, pozornie bez powodu, choć Xivo dobrze znało źródło tego zachowania. Yrsa pochwaliła norę od atramentowego, a pochwała wydawała się bardzo szczera. To właśnie w takich sytuacjach w wilku budzi się szczenię i zaczyna głupio się cieszyć. A może była to wina zauroczenia, jakie wciąż trzymało serce Xiva w niewoli i prawdopodobnie wcale nie zamierzało puścić.
Gdyby Yrsa zgodziła się wziąć no za partnera, musieliby albo rozkopać obecną norę wadery, albo przeprowadzić się do nory Xiva, która w sumie i tak musi być rozkopana…
Cholera, Xiv! O czym ty, do licha, myślisz? Ledwo poznałoś waderę, a już byś się chciało z nią wprowadzać. Wstydziłobyś się, naprawdę.
Szybkie uderzenie łapą w policzek ocudziło zbereźne myśli wilcza i mogło skupić się na czekaniu na jakieś wieści. Miało nadzieję, że Yrsa cały czas miała zamknięte oczy i nie widziała tego nagłego i z perspektywy trzeciej osoby bezpodstawnego plaskacza, bo zaraz będzie twierdzić, że Xiv to jednak jakieś takie dziwne wilcze i niech to trzymają od niej z daleka. W sumie może wilk śmierci zasługiwał na takie traktowanie. Może nie powinien się wychylać przed szereg, z pewnością znajdzie się masa normalniejszych basiorów zainteresowanych piękną Yrsą. Może popełnia błąd, myśląc, że gwiazda północy mogłaby się nim w jakikolwiek sposób zainteresować. Może…
Yrsa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz