czwartek, 13 marca 2025

Od Variaishiki – "Plaga Nagiego Serca: Skryty Las" (AU) cz.5

Variaishika począł robić w swojej norze listę, korzystając z informacji, jakie dotarły do jego uszu. Kto jest już zarażony, z jakiego powodu, czy śmierć została potwierdzona – wszystko to było skrupulatnie zapisywane w tym samym notatniku, w którym Xiv opisało objawy plagi nagiego serca. Rudzielcowi bardzo podobało się prowadzenie takich zapisków, czuł się jak szalony naukowiec. Być może ludzie zaimplementowali w nim więcej niż odporność na choroby.

Jednej nocy, krótko po zniknięciu Luki, postanowił przespacerować się po Skrytym Lesie, niby zupełnie bez celu. Jakimś trafem była też tam Ruka, emerytowana staruszka, która swoim zachowaniem wcale do swojego wieku nie pasowała. Vari przyuważył ją, gdy wycierała pysk w kawałek mchu. Na jej czarnym futrze widniały wilgotne plamy śmierdzące zgniłą posoką.

– Kogo znalazłaś? – zapytał młody wilk, całkowicie pomijając jakiekolwiek przywitanie czy inne wymagania dobrego wychowania. Ruka musiała nie spodziewać się towarzystwa, bo stanęła jak wryta, w pozycji zaskoczonego konia, z kawałkami mchu przyklejonymi do twarzy.

– Huku, Vari, nie strasz tak! Rany. – Wadera szybko starła łapą mech z pyska. – Skąd pomysł, że kogoś znalazłam?

– Śmierdzisz zgnilizną.

Kolejna poza przestraszonego konia, choć teraz Ruka bardziej przypominała jelenia oślepionego przez światła samochodu. Vari mógł przysiąc, że słyszał trybiki pracujące w jej głowie i decydujące, co powinna powiedzieć.

– Nie mów nikomu! – syknęła w końcu, jej głos ostry, ale niezdolny ukryć strach. – I jak myślisz, kogo mogłam znaleźć? Luka jest w tym lesie. Chociaż z tego całego Luki mało co zostało.

Rudzielec kiwnął głową, dobrze rozumiejąc, do czego odnosiła się czarna. Xiv opisało to w swoich notatkach, w fazie trzeciej ofiara miała zaledwie ostatki świadomości, a wyglądem mało co przypominała pierwowzór. Z głębokim westchnieniem wilk wyjął notatnik i zaczął w nim pisać, co zwróciło uwagę Ruki.

– Co tam masz?

– Spis ofiar, właśnie cię dopisuję.

– Nawet się nie waż!

Intensywne spojrzenie kolorowych, niebezpiecznych oczu zdawało się przypomnieć waderze o pochodzeniu szczeniaka probówki. Stała się mniejsza, już nie tak pewna siebie, jej zdanie przestało się tak bardzo liczyć. Spuściła głowę, unikając nacisku od strony młodego, silniejszego, a przede wszystkim nienaturalnego basiora.

– Jesteś ofiarą, Ruka i tego nie zmienisz. Jeśli cię to jednak pocieszy, lista ta jest tylko dla mnie i nikt nie będzie miał do niej wglądu. – Na te słowa zjeżone futro wadery nieco się wygładziło. – Czy był ktoś z tobą?

– Ze mną nie, ale… – Ruka na chwilę zwątpiła, ale ostatecznie zdecydowała się mówić dalej. – Usłyszałam czyiś krzyk. Myślę, że brzmiało jak Sigma? Nie znalazłam go jednak, zamiast niego spotkałam to coś.

Vari kiwał głową i jednocześnie notował to, co słyszał. Postanowił opuścić Rukę, i tak by nic nie zdziałał, i ruszyć na poszukiwanie wilka, którego on sam nie słyszał. Rozkazał tylko waderze opuścić las i ostrzec inne wilki, że Luka się znalazł i mają go spisać na straty.

Znalezienie uciekiniera było nie lada wyzwaniem, dopóki nie pojawił się Xochicoatl, który z jakiegoś powodu był akurat w okolicy. Podbiegł do Variego z przerażeniem jarzącym się w oczach tak jasno, że rudzielec myślał, że goniec zaraz się przed nim popłacze. Z bliska było widać, że pysk brązowego basiora zdobiła stara krew, a nie błoto, jak wcześniej Variaishika myślał.

– Mamy dwie nowe ofiary! – Co? – Widziałem uciekającego Sigmę pokrytego krwią. – Aha. – A ja… głupio się przyznać, ale potknąłem się i wpadłem pyskiem prosto w kałużę. – No faktycznie głupie. – To tak jakby wszechświat starał się nas pozbyć! – Nikt nie mówi, że tak nie jest. – Co myśmy mu zrobili? Jesteśmy zgubieni!

Xochi pobiegł dalej, zostawiając rudego w tyle. Nieprzejęty Vari wzruszył ramionami, wyjął notatnik i dopisał dwa nowe imiona. W sumie plaga nagiego serca dotknęła już trzynaście wilków. Ładna liczba. Bardzo ładna.

Przez moment Variaishika zastanawiał się, czy dopisać siebie. Ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz