czwartek, 8 marca 2018

Od Canay'a CD Palette

- Do bajki napewno nie należysz. - Stwierdził Canay siadając obok wilczycy. - Poza tym związki na dłuższą metę nie mają nawet krztyny sensu. - Dodał obserwując okoliczne drzewa pokryte białym puchem.
- Żeby wszystkie wilki myślały jak ty nie było by już dawno naszej rasy. - Stwierdziła samica leżąc z zamkniętymi oczami, nie specjalnie miała ochotę rozmawiać z wilkiem, który marnował jej czas.
- W nasze miejsce pojawiłyby się nowe stworzenia, nie bój się natura doskonale sobie radzi bez naszej pomocy. Nie potrzebuje niczyjej pomocy... Poza tym nie każdy wilk jest tak durny, żeby pchać się w zwiazek, który jest tylko wielką burza z piorunami i stwarza niepotrzebne problemy.
- Sam jesteś jak ten problem. - Mruknęła wilczyca z obojętnym wyrazem pyska. Canay spojrzał przez chwilę na pierścień na swojej łapie, nie było można go zdjąć, każdy w jego rodzinie miał taki pierścień. Był nadawany zaraz po narodzinach i rósł wraz z wilkiem. Dopiero po śmierci wilka można było go zdjąć.
- Ha ha ha, bardzo miło mi to słyszeć. No i niestety nie mogę nic z tym robić, zostałem do tego stworzony przez naturę. - Canay wzruszył ramionami i delikatnie kiwnął głową jakby na potwierdzenie własnych słów. Zerwał się chłodny wiatr podnosząc futro wilka i przy tym pokazując czarne łuski. Wilczyca otworzyła jedno oko spoglądając na niego i jego łuski, które ponownie zostały przykryte futrem.
- Po co ci one? - Spytała zamykając oko i poprawiając się na plecach. Z pewnością ziemia pokryta śniegiem nie była zbyt wygodnym podłożem do spania, chociażby ze względu na świeże kretowiska.
- Niby co, łuski? - Spytał wilk podnosząc jedną brew i kierując na chwilę pysk w stronę leżącej samicy, a ta tylko mruknęła potwierdzająco. - Wiesz... Sam ich sobie nie stworzyłem. W mojej rodzinnej watasze każdy miał łuski, no z jednym wyjątkiem. - Dodał nieco tracąc humor.
- Jakim wyjątkiem? - Spytała wilczyca ożywiając się trochę.
- Moja siostra z drugiego miotu była, jest i będzie największą hańbą całej rodziny oraz watahy. Nie mam pojęcia czemu jej nie zabili od razu po porodzie. Nie dość, że była jakaś taka kolorowa to jeszcze miała jakiś nienormalny charakter. - Powiedział ze słyszalnym oburzeniem w głosie.
- Czyli jest normalna. - Stwierdziła wilczyca z lekkim uśmiechem na pysku.
- Na pewno nie w watasze i rodzinie. - Odparł Canay przewracając oczami. - A co do łusek to mnie chronią przed obrażeniami. Nie rozetniesz ich, nie przebijesz chyba tylko ze to dziękuję swoim przodkom, chociaż dziękuję to za wiele powiedziane. - A ty jesteś normalna?

~Palette~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz