- Cssiiiiiii... te drzewa mają uszy... to ja: Mundus!
- Mundi! Ptaszku... - nie mogłem uwierzyć własnym oczom i pohamować emocji - zawsze zjawiasz się gdy ktoś cię potrzebuje... jakim cudem?
Mundus jednak mówił cicho, skradał się i co chwila rozglądał niepewnie, niczym ścigane zwierze.
- Trafiłem tu przypadkiem. Czy te straszne konie już sobie poszły?
<Gaju?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz