wtorek, 11 lutego 2025

Od Xiva CD. Yrsy – "Ostatnia z Wilczej Paszczy" cz.14

Xiv chciało coś odpowiedzieć. Że my też nie wybieramy. Że cierpienie ciągnie się za nami niczym przyczepiona pijawka, wiecznie głodna, wiecznie żądająca pożywienia. Możemy sobie wmawiać, że decydujemy, kogo kochamy, za czym tęsknimy, ale gdy zapada słońce, gdy najmroczniejsze tajemnice wypełzają na powierzchnię, prawda pozostaje taka sama – jesteśmy żywi, więc kochamy. Kochamy, więc cierpimy. W taki sposób powstaje sztuka. W taki sposób powstaje serce. Cierpienia nie da się wybrać, ono jest częścią nas i nie możemy go porzucić. Różnica między nami a ziemią jest taka, że ziemia nie krwawi. Zazwyczaj.

Żadne z tych przemyśleń nie opuściło ust wilczęcia.

Kiwnęło głową, nadrabiając niewielki dystans, jaki zdążył no podzielić z Yrsą. Przez krótką chwilę w jeno umyśle tkwiło świeże wspomnienie grymasu na pysku wadery, który przypominał szczery uśmiech. Nawet ten grymas był ładny, jeśli pojawiał się akurat u niej, ale na obecną chwilę Xiv postanowiło zapomnieć o swoim szczenięcym zauroczeniu i skupić się na spacerze.

Szło obok Yrsy, gotowe złapać ją, gdyby jej nagły przypływ energii okazał się niewystarczający. Miało nadzieję, że tak się nie stanie, ale lepiej czasem dmuchać na zimne.

Na co cierpieć mogła Yrsa? Czy mówiła o obrażeniach, jakie odniosła podczas podróży? Raczej nie, ciężar, jaki w sobie nosiła, był o wiele gorszy niż zmęczone kości i wycieńczone mięśnie. Nie chciała nawet o nim mówić, a Xivo nie zamierzało naciskać. Takie sprawy często najlepiej zostawić przemilczane.

Teraz wilczę właściwie nie mówiło nic. Gdyby ktoś trzeci na nich spojrzał, mógłby pokusić się o stwierdzenie, że atramentowy ledwo zwracał uwagę na swoją towarzyszkę. Może od czasu do czasu łypał na nią okiem, by sprawdzić jej samopoczucie, ale poza tym zdawał się ją ignorować. Nikt tylko nie potrafił powiedzieć, o czym ratownik myślał.

Zresztą, ono samo tego nie mógł o sobie powiedzieć. Jeno myśli wirowały w różnych stronach światów, kręciły się niespokojnie, dotykając różnych, czasem nieprzyjemnych tematów. Wilkowi przypominała się rodzina, podróże, ale też nieuzupełniona apteczka w domowej norze, którą wciąż zapominał zapełnić. W jednym momencie myślał o tym, jak zapewni Yrsie bezpieczeństwo, a zaraz po tym wspominał zapach srebrnych chabrów, za którym och tak bardzo tęsknił. Może było zbyt rozkojarzony, żeby rozmawiać.

A może odzywało się jeno ADHD i zamiast skupiać się na jednej rzeczy, wciąż znajdowało inne do zajęcia jeno myśli.

Nagle do głowy przyszło nu pytanie, głupie i banalne, ale być może akurat na rozluźnienie atmosfery. Albo chociaż żeby rozkojarzyć Yrsę, by przestała skupiać się na negatywach.

– Czy widziałaś w swojej podróży jakieś nietypowe kwiaty?

Zaskoczone oczy spojrzały na nieno, a ono poczuło silną potrzebę się wytłumaczyć ze swojego toku myślenia.

– Wiesz, tak jak masz rude lub szare wiewiórki, ale czasem trafiają się albinosy. Tak jak masz normalnie niebieskie chabry, ale tu, na naszych terenach, kwitną srebrne, nawet jeśli ich jeszcze nie widziałaś. Albo tak, jak koniczyny zazwyczaj mają trzy liście, ale, gdy masz szczęście, trafi się czterolistna. – Żółte ślepia powędrowały z jakiegoś powodu ku niebu, ponuremu i coraz ciemniejszemu. – Jedna z moich sióstr lubi kwiaty, dlatego pytam.

Xivo nie oczekiwało odpowiedzi, równie dobrze mogło zapełnić ciszę jakimś bezsensownym monologiem. Mogłoby samodzielnie opowiadać o roślinach i kwiatach, gdyby Yrsa na to pozwoliła. Może nie miało rozległej wiedzy, ale była ona i tak dość szeroka jak na ratownika, więc jakiś temat z pewnością by się znalazł. Yrsa musiała tylko wyrazić jakieś zainteresowanie.

Yrsa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz