piątek, 28 lutego 2025
Podsumowanie lutego!
Od Bleu (Od Kaja) - "Pijany na koniec miesiąca" cz. 5
Noc, noc, noc. Jak jest się pijanym to wcale nie wydaje się tak ciemno. Ale wam powiem, że pomylić Miodełkę z drzewem to już była przesada z mojej strony. Ja rzadko to mówię, ale byłem przekonany że to była kłoda. A tu nie. Ta stara jędza jeszcze śmiała mnie dzióbnąć w nogę jak się o nią przewróciłem, więc nawet nie przepraszałem. Patrzyła się na mnie w końcu jak na pojebanego i w ogóle złodupca. Więc po co. I wiecie co? To najgorsza noc tego świata! Bo jak idiota zamiast skulić się gdzie stałem i pójść spać to szedłem dalej, w ciemności. Tylko księżyc mi przyświecał. W chuj zimno do tego. Nad morze zaszedłem, potknąłem się znowu i co! I dupa. Wszystko widziała Mezularia i ta jej wilczyca. Jak tak można. Przecież z wilkiem to nie wypada, a nawet dzieci se nie zrobią, bo dwie baby. Chociaż czy rublia może w ogóle dzieci z wilkiem? Chyba? Może nie. Szkliwo niby ma jakieś tam szczeniaki. Nawet mnie głosy doszły. Pewnie niedługo będę wysyłał te całe zasrane listy. Tylko dlatego tu jestem właściwie. Przysługa. A raczej praca, bo ja przysług nie robię. W każdym razie. Na to wszystko, ta niekończąca się noc zafundowała mi spotkanie z tym talerzem. Eilert był bardzo miły. Za miły. Musiałem go zlać w końcu bo by mi uszy zwiędły od tego debilizmu, a nawet nie słuchałem porządnie. Humor mam zły. Pewnie temu tak wyzywam. No i oczywiście jakby zła w tym świecie mało było pod nogi wylazł mi prawie już o poranku Misung i zaczął pierdzielić coś w rymach. Ja naprawdę lubię jego wiersze, ale nie o tej porze i nie na kaca. Ale jego to przynajmniej kulturalnie spławiłem. Pozostało mi nic tylko spić się ponownie. Tylko która droga to było do karczmy?
<CDN>
czwartek, 27 lutego 2025
Od Xochicoatla - "Śnieg w lecie"
Od Almette CD Janki - „Swój pozna swego” cz. 8
Almette uśmiechnęła się szeroko. Jej zęby zalśniły w ciepłym
słoneczku.
—Jak najbardziej. Nie będzie problemu! Mamy już Rzemieślnika też! Bardzo miły!
Nazywa się Bleu. Robi wszystko z drewna. Naprawdę piękne książki i miseczki. I trochę
nawet z gliny. I robi też bardzo ładne ubranka. I ma trzy córeczki i … Em… i ma
też Oliego i Oliwkę. Oni też są bardzo
ciekawi! Mają jedno ciało. Delta mówi że
nie wie do tej pory jakim cudem przeżyli to wszystko i jakim cudem mają się tak
dobrze jak się mają. Przypuszcza że mają dwa serca żeby tyle krwi przepuścić przez
ciało. Ale to nie ważne. Ważne że chcesz dołączyć! Na pewno cię przyjmą na
rzemieślnika, pomimo że metalu nie mamy za wiele. Zawsze można ukraść go trochę
od ludzi, chociaż to bywa ryzykowne. Ale nie niemożliwe. Delta podbieram im
leki za pomocą kotów. Uwierzyłabyś! Kotów! Ja nie wiem jak on się z nimi
dogaduje i co im za to daje ,ale ma jakąś zmowę z kotem farmaceuty. W każdym
razie. Metal znajdziemy. Tym się nie ma co martwić. A teraz chodź ze mną. Wuj
na pewno już wrócił z obejścia naszego terenu i teraz pewnie siedzi nad
kartkami i nic nie robi. Ha! Na pewno się staruszek ucieszy z kolejnego wilka
chętnego do dołączenia do naszej pięknej watahy. Wiesz. Mamy sporo wilków, ale
nigdy za dużo! Może potem jak już dołączysz poszukamy ci jakieś polanki do
spania! A może nawet jaskini! Jak nie to Bleu zawsze mówi że w jego jaskini
miejsce dla każdego, ale musze przyznać że tam trochę śmierdzi, bo on używa dużo
ognia do wszystkiego. I w ogóle pachnie rzemieślnictwem, o ile taki zapach
znasz. Bardzo specyficzny może jednak nie powiedziałabym że śmierdzi. Jest ładny,
ale irytujący. Ale może dlatego że już mam swoje lata. Ah ten czas kiedy byłam
młoda nie!? Nie ważne!
Znajdziemy coś i może przedstawię cię trochę watasze! Nie polubisz Delty, mam
wrażenie. Chociaż, jego się kocha i nienawidzi jednocześnie. Gbur, ale kochany
gbur. Nie da ci umrzeć tak łatwo haha! No i Agrest. Mój kochany wujek,
przybrany ale jednak. Nie lubią się ze sobą, ale w każdym razie. Polanek mamy
dużo, zwłaszcza z drzewami liściastymi. O! — Almette zaprosiła ja łapą na
ścieżkę. Jedną z wielu udeptanych dróżek. Ściółka kłaniała im się pod łapami
jak szły przed siebie. Prosto do jaskini alf.
<Janka?>
poniedziałek, 24 lutego 2025
Dwunaste urodziny WSC!
Od Janki CD Almette - „Swój pozna swego” cz. 7
poniedziałek, 17 lutego 2025
Od Yrsy CD. Xiva – "Ostatnia z Wilczej Paszczy" cz.15
Nie odpowiedziała od razu.
Słowa Xiva pobrzmiewały w jej głowie niczym echo odbijające się od lodowych ścian wspomnień. Nietypowe kwiaty. Głupie, pozornie niewinne pytanie, ale pod jego powierzchnią czaiło się coś więcej. Coś, co kazało jej zwolnić kroku, coś, co na chwilę sprawiło, że zapomniała o bólu w łapach, o zmęczeniu, o ciężarze przeszłości, który zwykle przyginał ją do ziemi.
Cisza między nimi nie była niezręczna. Była znajoma, jak delikatny dotyk wiatru, jak dźwięk trzaskającego lodu gdzieś w oddali. Yrsa podniosła wzrok na Xiva, przyglądając się jeno postawie, jeno oczom wpatrzonym w niebo, jakby szukało tam odpowiedzi na pytania, które nawet nie zostały jeszcze zadane. Zawsze takie było? Zatopione w myślach, błądzące pomiędzy światami? Być może.
Odetchnęła głęboko. Powietrze było ciężkie, przesiąknięte zapachem wilgotnej ziemi i zimy, która czaiła się na horyzoncie. Gdzieś w oddali zaszeleściły krzewy, ale nie przejęła się tym szczególnie. Nie teraz.
— Widziałam kwiaty, które rosły na skałach, gdzie żaden nie powinien przetrwać. — Jej głos był spokojny, choć miała wrażenie, że każde słowo wydobywa z jej gardła coś więcej niż dźwięk. — Były jak plamy krwi na kamieniu, ostre, wyraziste. Widziałam też takie, które nie miały prawa kwitnąć w zimnie, ale mimo to piły słońce i walczyły, choć nikt nie wiedział, po co.
Spojrzała na Xiva, zastanawiając się, co zrobi z tą odpowiedzią. Może uzna, że to tylko dziwna metafora. A może zrozumie.
— Czasem myślę, że niektóre rzeczy istnieją tylko po to, by udowodnić, że wciąż można przetrwać. Nawet tam, gdzie nie powinno się dać.
Droga ciągnęła się jeszcze przez chwilę, aż w końcu Xiv zwolniło kroku i wskazało pyskkiem w stronę niewielkiego zagłębienia. Norę.
Yrsa zatrzymała się, spoglądając na dzieło Xiva. Wejście było nieco niższe, na tyle, by zapewnić osłonę przed wiatrem, ale wystarczająco szerokie, by mogła się tam swobodnie wczołgać. Wilgotna ziemia wokół nosiła ślady pracy – świeżo rozkopana, miejscami ubita łapami, jakby Xiv kilkukrotnie sprawdzało, czy dno jest odpowiednio miękkie. Wnętrze było głębsze, niż się spodziewała. Wystarczające, by schronić się przed chłodem i drapieżnikami.
Xiv spojrzało na nią, jakby oczekiwało reakcji.
Yrsa podeszła bliżej, wsunęła łeb do środka i powoli wpełzła do wnętrza. Pachniało wilgotną ziemią, ale była też nuta lasu, szeleszczących liści, a nawet samego Xiva. Ciepły zapach innego wilka – znajomy, uspokajający. Może nie przypominało to domowej nory, ale było... dobre.
Położyła się ostrożnie, testując miękkość podłoża. Było chłodne, ale suchsze, niż się spodziewała.
— To dobra nora — powiedziała cicho, zamykając na moment oczy.
W ciemności nory, otoczona zapachem lasu i wilka, który postanowił jej nie zostawiać, przez chwilę czuła, że nie jest sama.
Od Smoły do Rubida - ,,Biegun” cz.3
sobota, 15 lutego 2025
Od Pinezki – "Plaga Nagiego Serca: Notatnik" (AU) cz.3
Zniknięcie Xiva było nagłe, zbyt nagłe, by ktoś się zorientował przez cały dzień. Dopiero, gdy Pinezka zaczęła dopytywać o swojego małego braciszka, wilki w watasze zorientowały się, że kogoś brakuje. Biorąc pod uwagę to, co stało się z Szalką – wszak wieści w trybie natychmiastowym rozeszły się po watasze – wszyscy byli należycie przerażeni.
Strażniczka poczęła go szukać, wbrew błaganiom pozostałych, by sobie odpuściła. Musiała wiedzieć, co stało się z jej bratem. Musiała poznać los Xiva. Pies by to, od poprzedniego dnia czuła bóle głowy oraz lekkie pieczenie w klatce piersiowej, co potęgowało tylko jej strach. Xiv by znało odpowiedź, co się z nią dzieje. Tak podpowiadał jej instynkt.
W końcu coś natchnęło ją, by poszła przeszukać jedną z jaskiń w Trawiastych Górach, dokładnie tą, gdzie niegdyś funkcjonowała mini lecznica Tii.
Znalazła no tam.
Podwieszone pod sufitem, na grubym korzeniu, który akurat w tym miejscu był na wierzchu oraz ze sznurem zaciśniętym wokół szyi. Węch wadery wychwycił zapach moczu oraz krwi, która skraplała się jeszcze pod szorstkim sznurem.
Unieruchomiona z szoku Pinezka nie zauważyła, gdy za nią do jaskini wkroczył Variaishika. Wilk jakby zignorował nieprzyjemny widok, zamiast tego zwracając uwagę na notatnik pozostawiony niedaleko. Był ułożony i otwarty specjalnie tak, by poinformować przybyłych o swoim istnieniu. Vari podszedł bliżej i zaczął czytać go na głos.
Zendayafiri czuła, jak w jej oczach zbierają się łzy. Miała rację, Xiv wiedziało, dlaczego piecze ją klatka piersiowa. Ona nie miała nawet tak bezpośredniego kontaktu, jak ono i się zaraziła.
Oni są naprawdę wszyscy zgubieni.
Dziwna, podłużna ranka pojawiła się na ustach wadery. Vari, zauważając to, szybko zabrał ją w odwilczne miejsce.
CD. Variaishika
piątek, 14 lutego 2025
Od Agresta (Szkliwa) - „Oko nieba. Szczegół”, cz. 0
środa, 12 lutego 2025
Od C6 - Requiem
Cyborg leżał w wilgotnej, chłodnej jaskini, na gołej skale, już tak przejętej mrozem, że tylko wiosna mogła go ogrzać. Woda kapała rytmicznie na zgaszone ognisko, kilka niedopalonych drew bez szans, by ktoś je dzisiaj rozpalił. C6 zabrakło dziś sił, by wyjść na dwór po chrust, wczoraj również. W zasadzie to nie pamiętał już, kiedy ostatni raz był na dworze. Jego kondycja pogarszała się z każdym dniem. Przeszukiwanie złomowisk przynosiło rezultaty w znajdowaniu części zamiennych do jego mechanizmów, ale nie na tyle, by móc naprawić wszystko na nowo. Nie myślał wcześniej o starości, uważał, że jest ponad to, gdy mógł po prostu wymienić wadliwe części na nowe. Teraz widok rdzy obezwładniającej jego łożyska i powodująca skrzypienie przy każdym kroku napawała go niewyjaśnionym lękiem.
wtorek, 11 lutego 2025
Od Małej Mi – "Z braku szacunku do ciebie i mnie" cz.3
Przyjaźń z Llyrem zakończyła się równie szybko, co się zaczęła. Lis przestał się pojawiać na terenach Watahy Srebrnego Chabra, przestał właściwie kontaktować się z Małą Mi w jakikolwiek sposób. Ukuło to waderę, gdyż wciąż wspominała jego pytanie oraz oczy wypełnione nadzieją. Taki był wielce zauroczony, a teraz nagle zniknął bez słowa.
Mi mogłaby podejrzewać, że coś mu się stało, jednak zdarzało jej się zobaczyć go z odległości, jak bawił się z innymi lisami po drugiej stronie rzeki. Nierzadko towarzyszyły mu całkiem niczego sobie liszki, które ewidentnie miały go owiniętego wokół palca. Ruda wadera szybko odpuściła sobie wyruszanie nad rzekę.
W sumie co ona sobie myślała? Nie była już pierwszej młodości, zbliżały jej się złote lata, które nieuchronnie odbiorą jej urodę oraz umiejętności, nad którymi tak ciężko pracowała. To było do przewidzenia, że Llyr stracił nią zainteresowanie.
Za to u boku wilczycy pozostał Mistimochi, dzielny lisek, młodszy od niej i nią nie zainteresowany, ale traktujący ją nieco jak matkę. Po odejściu Llyra Mi zaczęła się względem Mochiego ocieplać, nie widząc go już jako irytującego gnojka, a trochę niesfornego szczeniaka. Najwyraźniej podeszłe lata zdołały ją dogonić i zmienić jej perspektywę na świat. Może to i lepiej. Może nie warto szukać sobie na siłę chłopa. Jej umiejętności wcale nie muszą trafiać nigdzie dalej.
Koniec
Od Xiva CD. Yrsy – "Ostatnia z Wilczej Paszczy" cz.14
Xiv chciało coś odpowiedzieć. Że my też nie wybieramy. Że cierpienie ciągnie się za nami niczym przyczepiona pijawka, wiecznie głodna, wiecznie żądająca pożywienia. Możemy sobie wmawiać, że decydujemy, kogo kochamy, za czym tęsknimy, ale gdy zapada słońce, gdy najmroczniejsze tajemnice wypełzają na powierzchnię, prawda pozostaje taka sama – jesteśmy żywi, więc kochamy. Kochamy, więc cierpimy. W taki sposób powstaje sztuka. W taki sposób powstaje serce. Cierpienia nie da się wybrać, ono jest częścią nas i nie możemy go porzucić. Różnica między nami a ziemią jest taka, że ziemia nie krwawi. Zazwyczaj.
Żadne z tych przemyśleń nie opuściło ust wilczęcia.
Kiwnęło głową, nadrabiając niewielki dystans, jaki zdążył no podzielić z Yrsą. Przez krótką chwilę w jeno umyśle tkwiło świeże wspomnienie grymasu na pysku wadery, który przypominał szczery uśmiech. Nawet ten grymas był ładny, jeśli pojawiał się akurat u niej, ale na obecną chwilę Xiv postanowiło zapomnieć o swoim szczenięcym zauroczeniu i skupić się na spacerze.
Szło obok Yrsy, gotowe złapać ją, gdyby jej nagły przypływ energii okazał się niewystarczający. Miało nadzieję, że tak się nie stanie, ale lepiej czasem dmuchać na zimne.
Na co cierpieć mogła Yrsa? Czy mówiła o obrażeniach, jakie odniosła podczas podróży? Raczej nie, ciężar, jaki w sobie nosiła, był o wiele gorszy niż zmęczone kości i wycieńczone mięśnie. Nie chciała nawet o nim mówić, a Xivo nie zamierzało naciskać. Takie sprawy często najlepiej zostawić przemilczane.
Teraz wilczę właściwie nie mówiło nic. Gdyby ktoś trzeci na nich spojrzał, mógłby pokusić się o stwierdzenie, że atramentowy ledwo zwracał uwagę na swoją towarzyszkę. Może od czasu do czasu łypał na nią okiem, by sprawdzić jej samopoczucie, ale poza tym zdawał się ją ignorować. Nikt tylko nie potrafił powiedzieć, o czym ratownik myślał.
Zresztą, ono samo tego nie mógł o sobie powiedzieć. Jeno myśli wirowały w różnych stronach światów, kręciły się niespokojnie, dotykając różnych, czasem nieprzyjemnych tematów. Wilkowi przypominała się rodzina, podróże, ale też nieuzupełniona apteczka w domowej norze, którą wciąż zapominał zapełnić. W jednym momencie myślał o tym, jak zapewni Yrsie bezpieczeństwo, a zaraz po tym wspominał zapach srebrnych chabrów, za którym och tak bardzo tęsknił. Może było zbyt rozkojarzony, żeby rozmawiać.
A może odzywało się jeno ADHD i zamiast skupiać się na jednej rzeczy, wciąż znajdowało inne do zajęcia jeno myśli.
Nagle do głowy przyszło nu pytanie, głupie i banalne, ale być może akurat na rozluźnienie atmosfery. Albo chociaż żeby rozkojarzyć Yrsę, by przestała skupiać się na negatywach.
– Czy widziałaś w swojej podróży jakieś nietypowe kwiaty?
Zaskoczone oczy spojrzały na nieno, a ono poczuło silną potrzebę się wytłumaczyć ze swojego toku myślenia.
– Wiesz, tak jak masz rude lub szare wiewiórki, ale czasem trafiają się albinosy. Tak jak masz normalnie niebieskie chabry, ale tu, na naszych terenach, kwitną srebrne, nawet jeśli ich jeszcze nie widziałaś. Albo tak, jak koniczyny zazwyczaj mają trzy liście, ale, gdy masz szczęście, trafi się czterolistna. – Żółte ślepia powędrowały z jakiegoś powodu ku niebu, ponuremu i coraz ciemniejszemu. – Jedna z moich sióstr lubi kwiaty, dlatego pytam.
Xivo nie oczekiwało odpowiedzi, równie dobrze mogło zapełnić ciszę jakimś bezsensownym monologiem. Mogłoby samodzielnie opowiadać o roślinach i kwiatach, gdyby Yrsa na to pozwoliła. Może nie miało rozległej wiedzy, ale była ona i tak dość szeroka jak na ratownika, więc jakiś temat z pewnością by się znalazł. Yrsa musiała tylko wyrazić jakieś zainteresowanie.
Yrsa?

