Almette zamrugała oczkami słodko, przysiadając sobie.
Opowiedzieć o watasze, jak cudownie!
—Nazwa to od Chabrów. Mamy ich trochę,
tu i ówdzie, a się ładnie błyszczą w słońcu, jak srebrne! — uśmiechnęła się. —
A sama wataha jest cudowna. Mój wuj, jest Aflą, co prawda ja jestem adopcyjna,
ale nadal. Ostatnia rodzina jaka mi została, no i Kawka. W każdym razie, na razie mamy spokój i dużo
miejsca i w ogóle jest u nas bardzo fajnie. Jakbyś miała coś zobaczyć to polecam
Różany Wodospad, doprawdy piękno samo w sobie, zwłaszcza latem jak wszystko
kwitnie, ale wczesnym latem! Bo potem te różane kwiaty więdną i trzeba je
obcinać. Jak byłam młodsza to to czasami robiłam, bo nie ma jednej osoby, która
to robi. Ale ogółem mamy dużo ciekawych miejsc. Ostatnio zwiedziałam też tereny
,które dostaliśmy od lisów, są cudowne. Trawiaste Góry, piękne! Takie pagórki
bardziej niż góry, ale pełno wysokiej trawy i łatwo się tam poluje. Ale w
gruncie rzeczy nie trzeba samemu polować, często gęsto, wiesz. Bo to jest tak,
że masz porcję od watahy jak do niej należysz! A jakbyś chciała należeć to też
żaden problem, jaskinia alf jest spacerek stąd i Agrest, ten mój adopcyjny
wujek, to przyjmuje od reki wilki, bo każdy jest mile widziany, nie ważne skąd
i kto. Ale żeby być trzeba też pracować dla watahy, nie. Mamy dużo stanowisk,
dużo wolnych. Jak lubisz biegać, to mamy grupy polujące, co by było z czego
racje dawać! Mamy aktorów i pisarzy, polityków, mamy medyków, dwóch,
nieszczęśnicy, sami siedzą tam w medycznej, w każdym razie. Mamy też
rzemieślnika, który niedawno uszył mi piękną chusteczkę. On też uczy pisać, ale
dla mnie to już za późno na to! Ale jakbyś ty chciała to bardzo przyjemny
basior! Ma trzy córeczki, podobno. W każdym razie, mamy też nauczycieli! Mało
ich trochę, trzeba zapełniać nie wilkami. Słyszałam że lotu uczy ptak. W sumie,
ma to sens, nie? Ptaki latają dłużej od wilków. W sensie takie się urodziły
zanim my wyewoluowaliśmy żeby mieć w ogóle skrzydła. W każdym razie. Mam dużo miejsca
i dużo ciekawych wilków. — jej monolog ciągnąłby się gdyby nie pies u jej boku,
który się z nią pożegnał.
—Ja pójdę, pewnie niedługo obiad w domu dadzą. Widzimy się! — machnął im ogonem
i polazł.
<Janka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz