Jaskinia Amensira jest pełna bladych cieni,
W bród mizernych myśli, wstrętnych jak stado nicieni.
Platońska przynajmniej imituje żywot ludzi,
Basiora Popielcem, na leżu z pyłu się budzi:
Lęk owsikiem – świąd opinii, krzątanina ocen,
Czy wataha spojrzy na Mensa przychylnym okiem?
Maksymy włosieniem– spirala tych samych błędów,
Nie znajdzie za dnia wyjścia z problemów odmętów.
Stres glistą – mglista wędrówka po strwożonych wnętrzach,
Rozmowa z obcym w moment każdy włosek wypiętrza.
Jednak jest uśmiech działający jak albendazol,
Remedium duszy, bo ją czyjeś uczucia darzą!
„Życie jest piękne!” – radośnie szczeniaczek się wita.
„Z Tobą zawsze i wszędzie, bo Ty działasz jak Midas!”
Amensir w ten sposób złoty Byczqowi dzień stawia,
By dopełnić szczęściem do wspólnych zabaw namawia.
„Byczq, co dziś w planach? No a wczoraj? Opowiadaj!”
Ach… te historie… zdrowego rozsądku zniewaga…
Mensa jak samotność i wilków zgraja rozbraja,
Tak w mig wśród bliskich - odwagę z radością zespaja.
Harmonii, porządku -trzeźwy ametyst klejnotem,
Błyszczącym młotem, co miażdży stres z wielkim łomotem.
Maestria, co czyni Mensa szczęśliwym basiorem:
Zdobione serca bliskich purpurowym wisiorem.
Lecz w jaskini życie nie tylko w bytach i myślach,
Tętni i w przedmiotach symfonia zmagań pomyślna!
Zegar skrzywiony –„nie chodzić prostymi ścieżkami”,
Nigdy wskazówek nie zduszą pętle z ósemkami.
Przeto nieskończoność Amensir dąży do celu,
By go nie zatrzymał ani jeden szkopuł z wielu.
Szyszki, kasztany to nie zwyczajne bibeloty,
Symbolizują konkretne upadki i wzloty!
Po nocy nad kałużą nowych na ścianie siedem,
W pamięci zostanie zbawczy drogowskaz na niebie.
Po kątach oczywiście jeszcze Byczqa zabawki,
Owoce każdej jego pokręconej zajawki.
Zgubny chaos pokonać może tylko porządek,
Dla wilka codzienna rutyna to obowiązek.
Przy wejściu raźnie wita gości dwa i pół kija:
Łącznie końców dziesięć, co ranek nowy rozwija.
Łeb Hydrze Amensir odrywa - farbą jej ślina,
Płótnem kamienie, zbornym dziełem przesłanka miła.
O świcie spacer do rzeki to święty rytuał,
W trymiga dech w jego piersiach zapiera natura!
Serce widzi – w lustrze pływa arkadyjsko dusza,
Szczęśliwa dopóty z niebiosa nie przyjdzie burza.
Jedna pomyłka, najmniejsza, przerwanie rutyny,
To zakończenie sztuki, opuszczenie kurtyny…
Przeznaczenia nie oszuka, na oku wciąż potrzask.
Krucze zjawy się budzą, znowu donośny jest wrzask.
Przelaną czarę goryczy opróżni słońca brzask
Lub obecność bliskiego przywróci na tor do gwiazd.
Amensir wraca, u progu obraz przypomina:
„Do sukcesu przybliża każda ponura chwila!”
To symbol, że dniem nocą walczy, wciąż się nie poddał,
Nie musi się martwić, za trud Bóg podwójnie odda!
Wewnątrz jaskini tęskno na brataczeka Byczeq.
Zaspokaja pragnienie, nabiera szczęścia łyczek,
Ponownie wzorem się staje, jest pełen żywiołu,
Aż do snu wezwiewilka legowisko z popiołu.
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz