Ryba szarpała moją nogę, poziom wody stale się podnosił... próbowałam wypłynąć na powierzchnię wody, jednak ryba była dużo silniejsza ode mnie. Złapała mnie za kark i ciągnęła pod wodę. Nie miałam już sił. Było ciemno, nic nie widziałam. Coraz mniej sił, krwi i tlenu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się na plaży. Przed oczami nadal widziałam czarne plamy i kręciło mi się w głowie ale pomimo to, wstałam. Przeszłam dwa kroki i znowu upadłam. Nie wiem co się ze mną działo. Usiadłam i rozejrzałam się dookoła. Po bokach plaża, z przodu morze, z tyłu las... zaczęłam czołgać sie po plaży. Prawa, tylna łapa była złamana, przednie łapy krwawiły, w tym prawa przednia łapa nie przypominała już łapy... kark miałam rozszarpany. Krew płynęła mi z pyska... nagle mętnym wzrokiem zobaczyłam na horyzoncie Zefira.
<Zefirze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz