piątek, 19 czerwca 2020

Od Tiski CD Magnusa - "Inna droga"

Poranek spędziłam odseparowana i zamknięta w swojej jaskini. Nie miałam najmniejszej ochoty widzieć Magnusa, a na myśl o wspólnej pracy robiło mi się niedobrze. W głowie mi wirowało, ponieważ z widomych przyczyn musiałam spędzić mroźną noc na plaży. Z opuchniętymi po płaczu oczami, zaczęłam porządkować legowisko, by się trochę uspokoić. Gdy wszystko dookoła mnie wróciło na swoje miejsce, zebrałam się w sobie na tyle, by pójść do Kary. Chciałam pogadać z waderą, chciałam zapomnieć o jej bracie. Skierowałam się więc w stronę plaży. Urocza zieleń lasu zapraszała mnie na dłuższy spacer, ale ja byłam na wpół przytomna przez katar i władające mną emocje. Niemniej jednak przechadzka nieco mnie odświeżyła. Zbliżałam się do plaży, kiedy usłyszałam rozmowę koło jaskini wilczycy. Mruknęłam z niezadowoleniem na dźwięk głosu jej brata. Przez głowę przemknęła mi myśl, żeby zaczaić się w krzakach i podsłuchiwać, ale w następnej chwili przeszły mnie ciarki na wspomnienie ostatniego razu. Gdy byłam już na tyle blisko, usłyszałam tylko lisią waderę:
– Teraz mamy szansę ich pokonać. Nasza wataha jest silna i z niejednym już wygrała. Musimy im zaufać.
- Pokonać kogo? - zapytałam, bo przyjaciółka rozbudziła moją ciekawość. Przez ułamek sekundy mój wzrok skrzyżował się z wzrokiem basiora. Był niewzruszony jak zwykle. Nie mogłam uwierzyć, że po tylu wyzwiskach stał sobie po prostu i gawędził z siostrą. Ukłuło mnie poczucie słabości. Coś jest ze mną nie tak? Jak małe dziecko, zareagowałam na sprzeczkę wybuchem histerii. Podziękowałam sobie w duchu za to, że ulotniłam się stamtąd, zanim zobaczył moje łzy. Powietrze przeszyło kichnięcie. W tej jednej sekundzie poczułam obrzydzenie do siebie i do niego. Ale nie pozwolę mu odsunąć mnie od przyjaciółki. Uśmiechnęłam się najszerzej, jak mogłam do rudowłosej koleżanki, próbując ignorować gruboskórnego wilka. Nie musiałam się wysilać, bo Kara kontynuowała temat. Była wyraźnie zaaferowana.
- Tiska! Jak dobrze! Musimy iść do Agresta i to jak najszybciej. Bardzo pilna sprawa. Orientujesz się, gdzie on teraz jest? - kiwnęłam łbem. Popatrzyła na mnie wyczekująco.
- Powiesz mi, co się dzieje?
- Tak, tylko chodźmy już. Opowiem ci w drodze - nie czekając, poszła przodem w stronę lasu. Trochę zaskoczona takim szybkim obrotem spraw, zerknęłam na Magnusa. Z trudem powstrzymywał złość. *apsik* Rzuciłam mu przelotne spojrzenie i ruszyłam za waderą. Usłyszałam tylko ciche przekleństwo i niechętnie ciągnięte za nami kroki. Jego mina nieco poprawiła mi humor. Dogoniłam Karę, ciekawa wyjaśnień na temat tej pilnej sprawy. Słysząc odpowiedź, mina znacznie mi zrzedła, a w żołądku powrócił nieprzyjemny ucisk.  Nigdy nie interesowałam się ludźmi. Miałam ich totalnie gdzieś, więc nic o nich nie wiem, a wroga konfrontacja zdecydowanie nie maluje się kolorowo. W duchu pozostawała mi tylko nadzieja, że Agrest i wojsko watahy załatwią całą sprawę i będziemy mogli sobie dalej spokojnie żyć. Wadera opowiedziała mi historię zakażeń na ich wyspie, słyszałam w jej głosie totalne przerażenie. Zadziwiała mnie swoim zachowaniem. Mimo że dźwięk drżał od nagromadzonych emocji, w jej postawie widać było wyraźne zdecydowanie i gotowość do walki. Ja tego nie czułam. Kiedy zbliżyliśmy się do jaskini alfy, nikogo tam nie było. Zaczęłam się zastanawiać, dokąd mógłby pójść, ale wtedy wszyscy nadstawiliśmy uszy w stronę lasu. Było słychać wyraźne kroki i po chwili pojawił się Szkło. Płowy basior był wyraźnie pobudzony. Widziałam go takiego tylko wtedy, gdy prowadził śledztwo. Pierwszy, choć bardzo niechętnie, odezwał się Magnus.
- Szkło, widziałeś Agresta?
- Właśnie do niego idę. Jest w jaskini medycznej.
Burkliwy basior nieco się pobudził, wymieniając zaniepokojone spojrzenie ze swoją siostrą. Wszyscy razem ruszyliśmy do Etain. Szliśmy dość szybko, Szkło wyjaśnił, że pojawił się trup z nietypowymi obrażeniami i wszyscy w okolicy są postawieni na równe łapy w celu zbadania sprawy. Atmosfera dookoła robiła się coraz bardziej nerwowa i coraz bardziej czułam się niepewnie. Znowu cicho kichnęłam. Zwolniliśmy, gdy przed nami ukazała się nasz cel. Wewnątrz, wokół specjalnego, kamiennego stołu rozmawiali Agrest, Joena, Naoru i Etain. Zbliżyliśmy się, Szkło wymienił szybkie informacje z bratem i zaczął dokładnie przyglądać się zwłokom. Nagle, zakręciło mi się w głowie, tak że ledwo utrzymałam się na łapach.
- Kara, coś jest nie tak - szepnęłam, ale ona mnie chyba nie usłyszała. Podeszłam do stołu i zobaczyłam śnieżnobiałego wilka poprzecinanego w kilku miejscach. Każda z tych ran była śmiertelna, ale najgorsze było to, że na ich brzegach gromadziła się purpurowa piana. Znowu zawirowało mi w głowie. Z nacięć parowała mgła. Unosiła się i wirowała. Czułam, że coś jest nie w porządku, czułam chłód bijący od niej. Powieki zaczęły ważyć tony. Próbowałam wziąć głębszy wdech, ale miałam wrażenie, że mgła mnie dusi. Podniosłam łeb, by w tym samym zauważyć wyjącą nad ciałem białą czaszkę. Przebłysk świadomości pozwolił mi tylko krzyknąć:
- Odsunąć się! - potem wszystko zrobiło się czarne.



<Magnus?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz