Czym dla wilka mogą być uczucia?*
Uczucia towarzyszą wszystkim wilkom, od wieków pozostając zjawiskami, które nie tylko pojawiają się w życiu, ale również mogą znacząco na nie wpłynąć.
Uważam, że uczucia mogą być dla wilka zarówno siłą niszczącą, jak i budującą, pozwalającą lepiej poznać mu swoje wnętrze.
Czasem uczucia wywołane przez ważne wydarzenia powodują u wilka dezorientację i utrudniają trzeźwą ocenę sytuacji. Stają się one wtedy ograniczeniem, które może doprowadzić go do zmiany nastawienia nawet do pozornie oczywistych rzeczy.
Przykładem może być główna bohaterka opowiadania pod tytułem "Pierwsza Krew", Talaza. Wilczyca ta, zaskoczona propozycją małżeństwa, pod wpływem silnych uczuć zaczęła mieć wątpliwości, które sprawiły, że nie potrafiła szybko podjąć właściwej decyzji. Sprzeczne uczucia, które towarzyszyły jej tamtego wieczora sprawił, że zaczęła zastanawiać się, czy powinna poślubić Szkło, przez moment będąc bliska zrezygnowania.
Ogrom uczuć utrudniły waderze podjęcie właściwej decyzji.
Niekiedy wilki nieumiejętnie okazują uczucia lub próbują je ukrywać, w obawie przed byciem zranionym lub, w najgorszym wypadku, odrzuceniem przez przyjaciół i bliskich. Powoduje to poważne konsekwencje, takie jak konflikty i utratę zaufania środowiska do wilka.
Przykładem jest Szkło. Po wyzdrowieniu z choroby spowodowanej wirusem VCIG i opuszczeniu jaskini szpitalnej, unikał rozmów z Talazą i okazywania jej uczuć, ponieważ nie rozumiał wadery i myślał, że nigdy nie odwzajemni ona miłości. Jednocześnie wyczuwał jej żal spowodowany przedłużającą się chorobą. Ich wzajemny brak zrozumienia spowodowany nagromadzeniem w ich umysłach silnych uczuć doprowadził do kłótni pomiędzy Szkłem i znajomym basiorem, Magnusem, co sprawiło, że pogorszyły się również relacje Szkła z Talazą.
Uczucia w tym przypadku okazały się siłą która źle płynęła na ich relację.
Często uczucia pozwalają wilkom zyskać przekonanie, że ich postępowanie jest właściwe. Dzięki nim, wilki są w stanie doprowadzić podjęte działania do końca, a także przetrwać okresy wątpliwości i nie rezygnować ze swoich postanowień.
Jako przykład przytoczyć można historię bohatera opowiadania "W Świetle Dnia", Agresta. Oświadczył się on Konwalii Jaskrze Jaśminowej, lecz wadera nie chciała zostać jego partnerką. Basior postanowił mimo wszystko starać się o jej rękę, a pierwszymi impulsami, które pchnęły go do działania, były gniew i zrozpaczenie. Postanowił zrobić wszystko, by zostać jedyną osobą, na którą będzie mogła liczyć wadera. Namówił jednego ze swoich wspólników do pozostania daleko od domu, w Najwyższej Izbie Kontroli Leśnej, a drugiego umieścił w szpitalu psychiatrycznym. Dzięki temu dowiedział się również wiele o sobie samym i odkrył, że ma w sobie wystarczająco dużo siły, by spełnić marzenia. W chwilach, w których targały nim wątpliwości, przypominał sobie, co czuł, gdy jego oświadczyny zostały odrzucone. To sprawiało, że nadal wytrwale dążył do celu, aż udało mu się usunąć z otoczenia Konwalii wszystkich, którzy mogli przeszkodzić im w pobraniu się.
Uczucia dały mu siłę, aby osiągnąć to, co postanowił, a także pomogły lepiej poznać siebie samego.
Podsumowując, uczucia mogą wpływać na wilka na różne sposoby, być dla wilka zarówno siłą niszczącą, jak i budującą oraz pozwalają dowiedzieć się nowych rzeczy o sobie.
Pierwszym uczuciem, które zarejestrowałem, gdy wilczyca zdjęła z szyi drewniany wisiorek, było ogromne napięcie, które przebiegło po całym moim ciele i zagnieździło się w klatce piersiowej. Usilnie starając się strząsnąć je z siebie, powstrzymując chęć nerwowego podskoczenia i ruszając za Talazą, nie zastanawiałem się już, czy będzie ono burzyć, czy budować. Czułem na swojej piersi słaby ucisk drobnego przedmiotu, który w mgnieniu oka stał mi się w jakiś sposób drogi.
O ile przyszedłem tu być może niepewny, lecz raczej spokojny, teraz w głowie miałem już zupełny mętlik. Zupełny. Nie wiedziałem, czy poddaję się bezgranicznemu szczęściu, czy zaczynam być... przerażony. W jednej chwili, z jednym zdaniem, wszystko się zmieniło. Tak naprawdę, nie minęło jeszcze moje własne zaskoczenie.
Co teraz?!, wrzeszczała każda komórka mojego ciała.
Fantastycznie!, krzyczały mięśnie.
Nie wierzę!, rzucił rozum.
Boję się, szeptały gdzieś w środku przeczucia.
A mimo to, nagły zastrzyk adrenaliny kazał mi uśmiechnąć się teraz zupełnie szczerze i przyspieszyć kroku.
W oddali do naszych uszu dotarły odgłosy niezaprzeczalnie świadczące o ty, że zbliżaliśmy się do otwartej przestrzeni. Szum wysokich drzew cichł coraz wyraźniej, a świerszcze coraz bliżej odgrywały starą jak świat melodię.
Stanęliśmy na łące. Wilczyca podniosła głowę, spojrzała w gwiazdy, częściowo skryte za popielatymi chmurami ogarniętymi mrokiem, a częściowo świecące bystro i przejrzyście. Podążając za nią, podniosłem wzrok.
- Talazo - odezwałem się pierwszy. Był środek nocy. Gdzie mogliśmy pójść, co zrobić, zanim emocje opadną i zorientujemy się... lub zanim poczujemy zmęczenie? - a więc mamy dziś wesele. Chodźmy do WWN, jak uczcić, to uczcić. Pobudzimy wszystkich, ale pewnie jedna będzie taka noc w naszym życiu, może sąsiedzi wybaczą.
Chwila wahania. Jakby moment spokoju w dziwnym szale tej nocy.
- Chodźmy - zaśmiała się.
Jak się jednak okazało, nie musieliśmy budzić nikogo specjalnie natarczywie, bowiem gdy tylko dotarliśmy w pobliże jaskiń wilków z Watahy Wielkich Nadziei, niewyraźne, różowe promienie słońca zaczęły błyskać gdzieś na wschodzie. Pierwsze znajome twarze zaczęły przemykać się między drzewami, ku światłu lub ciemności, w radosnym oczekiwaniu na coś nowego. W atmosferze lekkości poranka i spokoju nadchodzących przygód, zostaliśmy naturalnie przywitani jak obowiązkowy element owego "nowego". Wiadomość o zastrzyku radości wkłutym w naszą niewielką społeczność, wywołał falę życzeń wygłaszanych podniesionym głosem, wieści rozniosły się oczywiście, może nawet nazbyt szybko, jak na powolne procesy myślowe nieśpiesznego organizmu watahy.
- Szkło się żeni! Nie wierzę, żenisz się?! - Opal jako pierwsza dopadła nas w drodze, niemal rzucając mi się na szyję. Nie dłużej zajęło jej zapomnienie specyficznych okoliczności, w jakich poznała Talazę i powtórzenie na niej gwałtownych, acz średnio zgrabnych gestów bez widocznych oporów - pozwólcie urządzić nam coś miłego, po starej znajomości! Tyle wspólnie rozwiązanych zagadek... - westchnęła, uspokoiwszy się trochę, nie mogłem jednak wykluczyć lekkiego drżenia jej łap.
Po bardziej oficjalnej otoczce, przejść do rzeczy było znacznie przyjemniej. Wśród gwaru i kolejnych gratulacji, w huczącej od emocji jaskini, gdzie z następnymi minutami pojawiali się nowi, zwabieni plotkami goście, wśród hałasu, przeradzającego się w śpiewy i wśród gorączkowego rytmu porywających do tańca każdy mięsień melodii, gdzieś pośrodku całego zamieszania pozostaliśmy my. Wbrew pozorom najspokojniejsze chyba umysły, a najbardziej niespokojne serca. Niedługo to trwało. Po jednym i drugim głębszym oddechu, przypomniałem sobie wreszcie, co pozostało z młodzieńczej odwagi i niestonowanej prostoty. Bez słów pociągnąłem ją za sobą, nawet nie licząc na to, byśmy wyraźnie słyszeli się we wszechobecnym zawirowaniu. Zatańczyliśmy więc ze sobą po raz pierwszy.
Osnówka Szkiełka służbisty na chwilę prysła, pozostawiając tylko rozpalony wewnątrz płomień. Tym razem wpatrzony w Talazę, w duchu prosiłem, by jej bańka pękła także. Byśmy w końcu wiedzieli, czy znamy się naprawdę.
Gdy już poluzowały się pierwsze sznurki, a w nurcie tańca napięcie zaczęło schodzić z rozgrzanych ciał, pozostało już niewiele granic do przekroczenia. Jedną z nich niewątpliwie była pewna rezystancja wzajemnego ciepła.
Zanim więc przyjaciele i goście, zajęci kosztowaniem dostarczonego właśnie zapasu klasycznie duchowych napojów, zdążyli cokolwiek zauważyć, zniknęliśmy ponownie gdzieś wśród tłumu, a następnie w ogóle poza jaskinią.
Było już zupełnie jasno, a poza cieniem drzew słońce powoli przypominało o własnej potędze, naciskając na ziemię całą mocą swojej energii.
Było to z jednej strony jakoś absurdalnie przyjemne, z drugiej nieco przytłaczające. Nie jestem pewien, kto pierwszy padł na ziemię, fakt faktem, niemal w jednym momencie leżeliśmy już oboje, widząc tylko swoje pyski prześwitujące przez przewyższające nas teraz trawy. Przysunąłem się nieco bliżej, nie było już na co czekać.
A tymczasem, jak mówią, tymczasem bawmy się!
< Talazo? >
* Rozważ problem w oparciu o fragment opowiadania "Pierwsza Krew", całości utworu oraz innego tekstu literackiego. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 250 słów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz