sobota, 4 czerwca 2022

Od Pinezki - "Krótkie myśli, długi dystans" #13

Pinia obudziła się przywiązana do drzewa, strasznie ogłupiała i niepewna, jakby przespała kilka lat. Głowa ją strasznie bolała, nie mogła się nawet wyciągnąć bez zasyczenia z bólu. Rozejrzała się ostrożnie dookoła, zastanawiając się, co się stało. Niby przywiązała się na krótką drzemkę, ale ciemnia nocy, a nawet wstająca jutrzenka mówiły jej, że spała o wiele dłużej niż powinna. Do licha. Znowu rozstroił jej się zegar biologiczny, bo za dużo czasu spędzała w stresie i niewyspaniu. Dostanie po głowie od rodziny, oj na pewno dostanie, już nie ma co się nawet tłumaczyć. Będą ją wyzywać, czemu na noc nie wróciła do domu, co się z nią działo, dlaczego była taka nieostrożna i inne niestworzone rzeczy. Powinni cieszyć się, że pamiętała o przywiązaniu się do drzewa.

Wadera z trudem rozwiązała sznurek i owinęła go dookoła brzucha. W sumie gdyby tak wszędzie z nim latała to nie miała by problemów pamiętać o przywiązaniu się. Na moment przed oczami wylądował jej widok czarnego wilka, ale go nie rozpoznała, a im bardziej się skupiała, tym więcej o nim zapominała. To musiał być tylko sen. Mówi się trudno, w końcu trzynastka jest pechową liczbą.

<Koniec>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz