niedziela, 16 maja 2021

Od Pandory CD Delty - "Krwawy księżyc" 

- Dziękuję.. - szept basiora był na tyle cichy, że wilczyca nie zakodowała tak krótkiej wypowiedzi. Było to spowodowane faktem, iż w jej głowie kłębiło się mnóstwo dręczących myśli. Każda ograniczała się jednak do wyrzutów sumienia, które ciążyły niczym kamień na duszy Pandory. Wilczyca zastanawiała się, czy to wydarzenie mogło mieć inne, nieco bardziej subtelne zakończenie. W głębi serca pragnęła, aby widok rozciągający się przed nią przedstawiał jedynie spokojną, pokrytą zielenią polanę. Momentami wizja ta stawała się niemal rzeczywista, jednak gwałtowne mrugnięcie sprawiało, iż rozpływała się niczym mgła i ukazywała smutną prawdę. Prawdę, która przedstawiała prawdziwe oblicze ciemnej wilczycy. Oblicze zimnej, pozbawionej serca zabójczyni, która zostawia po sobie jedynie pustkę i szlak szkarłatnej krwi. Szlak, który prędzej czy później doprowadzi do niej bezlitosne posłanki Śmierci. No chyba, że do tego czasu stanę się pozbawionym serca demonem, pomyślała. Właśnie to była mroczna wizja, której od pewnego czasu obawiała się najbardziej. Wizja, w której traci duszę i resztki świadomości, a potem staje się zabójczym demonem zabijającym każdą istotę na swojej drodze. Patrząc na zakrwawione podłoże i zdobiące je ciała, wadera nie mogła pozbyć się wrażenia, że naprawdę spotka ją taki los. Najbardziej przerażał ją fakt, iż samo zabijanie sprawiało jej niezrozumiałą przyjemność. Dlatego właśnie z radością przyjmowała wyrzuty, które świadczyły o tym, iż w głębi jej spaczonego wnętrza znajdują się resztki sumienia.
- Boli cię coś jeszcze? - towarzysz dodał po chwili, jakby zniecierpliwiony brakiem odpowiedzi na poprzednią wypowiedź. Tym razem udało mu się przebić przez natłok myśli gnębiących waderę, dzięki czemu ta zwróciła się w jego stronę. 
- Nie.. - szepnęła bezbarwnym głosem. - Jedyne co mnie boli to zraniona dusza, która coraz częściej roni szkarłatne łzy - dodała, tym razem w myślach. Nie umknęło jej drgnięcie basiora, który momentalnie odwrócił wzrok. Wilczyca zaczęła się zastanawiać, czy basior po raz kolejny wdarł się do jej umysłu, czy po prostu przypomniał sobie o własnych problemach. Wiedziała jednak, że powinna w jakiś sposób okazać troskę wobec tej drobnej istoty, co też po chwili wahania uczyniła. 
- A ciebie.. boli coś? Skrzywdzili cię? - słowa te  wypowiedziała z niemałym trudem. Wszelkie wyrazy troski i jakiegokolwiek zainteresowania cudzym stanem były dla niej czymś odległym i archaicznym. Miała wrażenie, że jej wypowiedź zabrzmiała groteskowo i sztucznie, a przynajmniej na to wskazywał wyraz pyska basiora. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł przez jej ciało, gdy uświadomiła sobie, że jej pytanie nie dość, iż brzmiało łagodnie, to na dodatek mogło zostać zlekceważone. Na szczęście atramentowa sylwetka szybko otrząsnęła się z efemerycznego zamyślenia i udzieliła wyczekiwanej odpowiedzi.
- Nie, dzięki tobie nie zdążyli. Pocieszałem się jednak tym, że pochowałabyś moje truchło. Tak myślę.. - z pyska basiora wydobył się krótki, nerwowy śmiech, który potęgowało energiczne przebieranie drobnymi łapami. Najwidoczniej towarzysz Pandory był równie zakłopotany, co ona sama. O dziwo ta myśl dodała jej pewnego rodzaju otuchy. 
- Oczywiście, że bym cię pochowała.. - wadera parsknęła ironicznie, jednak po chwili uległa delikatnej zadumie, która wypełniła jej wnętrze. - ..A twój grób ozdobiłabym niebieskimi różami - dodała półszeptem, wzdychając subtelnie i przymykając zmęczone powieki. 
- Phi! Przecież niebieskie róże nie istnieją - samiec przechylił głowę na bok, przez co przypominał małe, ciekawskie szczenię. Widok ten wprawił waderę w bolesną nostalgię, jednak odegnała napływające myśli i wyprostowała się, przybierając dumną postawę starożytnej myślicielki. Następnie wbiła lazurowe spojrzenie w oczy wilka siedzącego obok i przemówiła z nadzwyczajną pewnością siebie.  
- Owszem, istnieją. Żyjemy w czasach, w których wszystko jest możliwe. Nawet chabrowe róże, które z pozoru nie mają prawa bytu na tym świecie - z naciskiem wypowiedziała każde zdanie, chcąc podkreślić wagę własnych słów. Basior spoglądał na nią wielobarwnymi oczyma, jakby analizując poziom powagi jej pyska, po czym lakonicznie przytaknął. 
- Hmm, skoro tak uważasz.. A dlaczego wybrałabyś akurat te niebieskie? - głos atramentowego samca przepełniała intrygująca ciekawość, która momentami była wręcz namacalna. 
- Cóż.. Były pierwszą myślą, która przyszła mi do głowy. Poza tym uważam, że symbolizowałyby cię najlepiej - odpowiedziała nieco chłodniej niż poprzednio, mając nadzieję, że to powstrzyma towarzysza przed zadawaniem kolejnych pytań. Niestety, ciekawski podrostek nie miał zamiaru ustąpić. 
- Dlaczego tak sądzisz? - basior delikatnie przysunął się w jej stronę i zaczął merdać ogonem, co wprawiło ją w jeszcze większe zażenowanie. Wadera odchrząknęła z zakłopotaniem, gdy ten dalej wpatrywał się w nią niewinnym i ciekawskim spojrzeniem. Zdecydowała, że wykorzysta najlepszy sposób na zbycie danej jednostki, czyli szybką zmianę tematu. 
- Czas ruszać. Im szybciej znikniemy z tej okolicy, tym lepiej - po tych słowach gwałtownie wstała, uprzednio wylizawszy zmierzwioną na karku sierść. Po raz kolejny towarzysze musieli uciekać z miejsca zbrodni, które stanowiło kolejny punkt w ich krwawej wędrówce. Oboje zdawali sobie sprawę z tego, że to jeszcze nie koniec. Makabryczne zabójstwo wiązało się z odpowiedzialnością za dokonane zbrodnie, bo jak powszechnie wiadomo - tam, gdzie zbrodnia, musi być i kara...

<Delto?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz