sobota, 30 marca 2013

Od Rozalki- "Szczególnej troski"


Gdy pierwszy raz wyszłam z jaskini bez opieki, czułam się jak ptak który z burzy, padołu ziemskiego  wzleciał ponad chmury. W jaskini Hiacynt i Storczyk ciągle się sprzeczali, Alcia nie rozumiała moich poglądów, mama pomimo starań nie mogła zająć się nami bo była zajęta a taty prawie nigdy nie widziałam bo polował, lub latał nad watahą i pilnował wszystkiego: czy obce wilki nie wchodzą na nasze tereny, czy któremuś z wilków nie dzieje się krzywda i czy w ogóle jest wszystko w porządku. Dlaczego moi rodzice są parą alfa? Przecież i bez tego mogło by się żyć. Mama nie pozwalała nam jeszcze wychodzić z jaskini. Nie wiem dlaczego… Ale mamy nie było w jaskini. Poszła na chwilę do jaskini jakiejś znajomej wadery. Mogłam wyjść z jaskini… zobaczyć nie tylko to co dzieje się w obrębie polany na której mieszkaliśmy, ale może las, zwiedzić go… przecież zaraz wrócę. Wyszłam z jaskini i nie przeszłam kilku kroków gdy nagle usłyszałam za sobą głos Alci. Wzdrygnęłam się. Miałam nadzieję że nikt mnie nie zauważy. Gdy byłam w jaskini wszyscy jeszcze byli zajęci swoimi sprawami.
- Wiesz że mama nie pozwala nam wychodzić z jaskini?- Alcia była wyraźnie zdenerwowana.
- Wiem…- zaczęłam. Nie chciałam być niemiła, jednak atmosfera panująca w domu rozstrajała mnie nerwowo- a ty nie chciałabyś zwiedzić lasu?
- Oczywiście żebym chciała, ale mama nam na to nie pozwala.
- Jakiś pewnie powód w tym ma- wzruszyłam ramionami. Od jakiegoś czasu nie umiałam nerwów trzymać na wodzy.
- Oczywiście że ma- powiedziała wyniośle Alcia- martwi się o nasze bezpieczeństwo.
- Wiem- syknęłam
- Wracaj natychmiast do jaskini- Powiedziała Alcia
- Nie wiem jakie masz uprawnienia żeby mi rozkazywać, ale jeśli tak bardzo zależy ci na moim bezpieczeństwie to bardzo mi miło- powiedziałam udając się w stronę jaskini. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zaczęłam patrzeć w dal. Nie wiem ile czasu minęło. Nagle za plecami usłyszałam głos Hiacynta:
- Coś się stało siostrzyczko?- zapytał
- Nie…- zaczęłam
- Może ci jakoś pomóc?
- Nie musisz Hiacyncie.
- ?
- Jeśli naprawdę chcesz mi pomóc, proszę weź ten kamień.- to mówiąc wskazałam na kamień leżący przy wejściu do jaskini.
- Mam go, co teraz?- odpowiedział Hiacynt trzymając w pysku kamień.
- Teraz podejdź do mnie…- Hiacynt chociaż zdziwiony, wykonał moje polecenie
- Teraz połóż go przede mną- powiedziałam smutno.
- Po co ci ten kamień siostrzyczko?- zapytał zmartwiony.
- Zrób dla mnie coś jeszcze… przynieś ten biały kwiat rosnący przed jaskinią.
- Ależ mama nie pozwalała nam samym wychodzić…
- Więc odejdź- ucięłam
- Rozalko…
- Zrób to albo odejdź.- powiedziałam stanowczo. Hiacynt wyszedł z jaskini, zerwał kwiat i przyniósł go mi.
- Dziękuję- powiedziałam, a z moich oczu spłynęły dwie łzy. Położyłam kwiat na kamieniu i powiedziałam do Hiacynta:
- Bardzo mi pomogłeś. Możesz iść…
- Nie trzeba ci czegoś więcej?
- Nie- odpowiedziałam. Hiacynt odszedł a chwilę później przy wejściu do jaskini pojawiła się mama. Porozmawiała chwilę z Alcią która podeszła do niej od razu gdy mama weszła do jaskini, i podeszła do mnie.
- Alcia mówiła mi że wychodziłaś z jaskini, czy to prawda?
- Prawda- powiedziałam jakby nie myśląc o niczym innym jak tylko o skalnej ścianie jaskini w którą cały czas się wpatrywałam.
- Dlaczego to zrobiłaś? Przecież zabraniałam wam wychodzić poza jaskinię. Wokoło jest wiele niebezpieczeństw…
- A nie po to Tata ciągle lata nad terenami watahy i patrzy czy tych niebezpieczeństw nie ma, żeby ich nie było?- powiedziałam wpatrując się w ścianę.
- Tata bardzo się stara, jednak nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego.
- Słoneczny patrol…- prychnęłam
- Nie wiedziałam że tak niewdzięcznie odnosisz się do taty… spójrz na mnie wreszcie! W ścianie nic nie zobaczysz…
Na te słowa oderwałam wzrok od ściany i spojrzałam mamie w oczy- Nie do taty ale do wyższego stopnia świadomości- wysyczałam
- Nie wiem o co ci chodzi… dlaczego taka jesteś?
- Jaka?
- Kochanie- mama położyła mi łapę na ramieniu- wiem że nie masz złych intencji ale nie filozofuj już, dobrze?
- Już nic nie mówię… pragnęłam się wyciszyć ale co chwila ktoś mi to przerywa.

<Mamo, dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz