Gdy pierwszy raz wyszłam z jaskini bez opieki, czułam się
jak ptak który z burzy, padołu ziemskiego wzleciał ponad chmury. W jaskini Hiacynt i
Storczyk ciągle się sprzeczali, Alcia nie rozumiała moich poglądów, mama pomimo
starań nie mogła zająć się nami bo była zajęta a taty prawie nigdy nie
widziałam bo polował, lub latał nad watahą i pilnował wszystkiego: czy obce
wilki nie wchodzą na nasze tereny, czy któremuś z wilków nie dzieje się krzywda
i czy w ogóle jest wszystko w porządku. Dlaczego moi rodzice są parą alfa?
Przecież i bez tego mogło by się żyć. Mama nie pozwalała nam jeszcze wychodzić
z jaskini. Nie wiem dlaczego… Ale mamy nie było w jaskini. Poszła na chwilę do
jaskini jakiejś znajomej wadery. Mogłam wyjść z jaskini… zobaczyć nie tylko to
co dzieje się w obrębie polany na której mieszkaliśmy, ale może las, zwiedzić
go… przecież zaraz wrócę. Wyszłam z jaskini i nie przeszłam kilku kroków gdy
nagle usłyszałam za sobą głos Alci. Wzdrygnęłam się. Miałam nadzieję że nikt
mnie nie zauważy. Gdy byłam w jaskini wszyscy jeszcze byli zajęci swoimi
sprawami.
- Wiesz że mama nie pozwala nam wychodzić z jaskini?- Alcia
była wyraźnie zdenerwowana.
- Wiem…- zaczęłam. Nie chciałam być niemiła, jednak atmosfera
panująca w domu rozstrajała mnie nerwowo- a ty nie chciałabyś zwiedzić lasu?
- Oczywiście żebym chciała, ale mama nam na to nie pozwala.
- Jakiś pewnie powód w tym ma- wzruszyłam ramionami. Od
jakiegoś czasu nie umiałam nerwów trzymać na wodzy.
- Oczywiście że ma- powiedziała wyniośle Alcia- martwi się o
nasze bezpieczeństwo.
- Wiem- syknęłam
- Wracaj natychmiast do jaskini- Powiedziała Alcia
- Nie wiem jakie masz uprawnienia żeby mi rozkazywać, ale
jeśli tak bardzo zależy ci na moim bezpieczeństwie to bardzo mi miło-
powiedziałam udając się w stronę jaskini. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Zaczęłam patrzeć w dal. Nie wiem ile czasu minęło. Nagle za plecami usłyszałam
głos Hiacynta:
- Coś się stało siostrzyczko?- zapytał
- Nie…- zaczęłam
- Może ci jakoś pomóc?
- Nie musisz Hiacyncie.
- ?
- Jeśli naprawdę chcesz mi pomóc, proszę weź ten kamień.- to
mówiąc wskazałam na kamień leżący przy wejściu do jaskini.
- Mam go, co teraz?- odpowiedział Hiacynt trzymając w pysku
kamień.
- Teraz podejdź do mnie…- Hiacynt chociaż zdziwiony, wykonał
moje polecenie
- Teraz połóż go przede mną- powiedziałam smutno.
- Po co ci ten kamień siostrzyczko?- zapytał zmartwiony.
- Zrób dla mnie coś jeszcze… przynieś ten biały kwiat rosnący
przed jaskinią.
- Ależ mama nie pozwalała nam samym wychodzić…
- Więc odejdź- ucięłam
- Rozalko…
- Zrób to albo odejdź.- powiedziałam stanowczo. Hiacynt
wyszedł z jaskini, zerwał kwiat i przyniósł go mi.
- Dziękuję- powiedziałam, a z moich oczu spłynęły dwie łzy.
Położyłam kwiat na kamieniu i powiedziałam do Hiacynta:
- Bardzo mi pomogłeś. Możesz iść…
- Nie trzeba ci czegoś więcej?
- Nie- odpowiedziałam. Hiacynt odszedł a chwilę później przy
wejściu do jaskini pojawiła się mama. Porozmawiała chwilę z Alcią która
podeszła do niej od razu gdy mama weszła do jaskini, i podeszła do mnie.
- Alcia mówiła mi że wychodziłaś z jaskini, czy to prawda?
- Prawda- powiedziałam jakby nie myśląc o niczym innym jak
tylko o skalnej ścianie jaskini w którą cały czas się wpatrywałam.
- Dlaczego to zrobiłaś? Przecież zabraniałam wam wychodzić
poza jaskinię. Wokoło jest wiele niebezpieczeństw…
- A nie po to Tata ciągle lata nad terenami watahy i patrzy
czy tych niebezpieczeństw nie ma, żeby ich nie było?- powiedziałam wpatrując się
w ścianę.
- Tata bardzo się stara, jednak nie jest w stanie zobaczyć
wszystkiego.
- Słoneczny patrol…- prychnęłam
- Nie wiedziałam że tak niewdzięcznie odnosisz się do taty… spójrz
na mnie wreszcie! W ścianie nic nie zobaczysz…
Na te słowa oderwałam wzrok od ściany i spojrzałam mamie w
oczy- Nie do taty ale do wyższego stopnia świadomości- wysyczałam
- Nie wiem o co ci chodzi… dlaczego taka jesteś?
- Jaka?
- Kochanie- mama położyła mi łapę na ramieniu- wiem że nie
masz złych intencji ale nie filozofuj już, dobrze?
- Już nic nie mówię… pragnęłam się wyciszyć ale co chwila
ktoś mi to przerywa.
<Mamo, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz