piątek, 1 marca 2013

Od Faeliti- "Wspomnienia i spotkanie z Narcyzem"

Słońce powoli ginęło za horyzontem. Wiatr wiał lekko, targając mi futro. Leżałam na skale Huka, chłonąc ciszę. Patrzyłam na słońce, przypominając sobie, jak oglądałam je z ojcem. No właśnie, ojcem. Wtedy, kiedy jeszcze żył. Gdy wszyscy jeszcze żyli: matka, siostra, brat...
Ale czy oni na pewno umarli? Czy to możliwe, że jednak przeżyli?
Zamyśliłam się. Słońce było coraz niżej.
Czy oni żyją...?
Nie, to głupie. Przecież widziałaś ich śmierć, powiedział jakiś głos z głębi mojej świadomości.
Słońce zaraz zajdzie za horyzont.
A może jednak...?
Dziwny głos nie dał jednak za wygraną
Nie, oni umarli. Nie rób sobie nadziei.
Ostatnie promienie pomarańczowego słońca niknęły w oddali.
Ale...
Oni nie żyją, Fae. Pogódź się z tym.
Westchnęłam i położyłam głowę na łapach. Wewnętrzna kłótnia niczemu nie zaradzi. Zresztą, ten głos ma rację. Oni nie żyją. Łzy napłynęły mi do oczu.
-Cześć, Fae!
Poskoczyłam i obejrzałam się do tyłu. Za mną stał Narcyz, uśmiechając się łagodnie.
-Czemu mnie straszysz?- warknęłam.
-Oh, wybacz- powiedział - nie chciałem. Chciałem tylko zapytać, czy byś nie zapolowała.
-Mogę zapolować -powiedziałam.
-To dobrze- Narcyz usiadł- Bo spiżarnia jest pusta.
Wstałam, przeciągnęłam się i spojrzałam na las. Bez większego wahania ruszyłam ku zejściu ze skały. Nagle zatrzymałam się i spojrzałam na Narcyza.
- Zanim pójdę... To chciałam Ci pogratulować.
-Pogratulować czego?- zapytał, również wstając.
-Małżeństwa, rzecz jasna. Z Samantą.
-Skąd wiesz, że jesteśmy parą?
- Cała wataha już wie - Ponownie spojrzałam w las - lepiej już pójdę.
I pobiegłam, nie oglądając się za siebie. Udałam, że nie słyszę wołania Narcyza.
- Fae! Zatrzymaj się!
"Im szybciej znajdziesz coś do jedzenia, tym szybciej to się skończy" powiedziałam sobie w duchu, przyśpieszając biegu. Sunęłam przez las niczym błyskawica. Nagle potknęłam się o korzeń, wleciałam w zarośla i wpadłam do rzeki, która płynęła za nimi. Nurt niósł mnie coraz dalej, dalej i dalej, aż w końcu straciłam z oczu tereny watahy. Usłyszałam jeszcze tylko coraz cichsze wołania Narcyza:
-Fae! Fae, gdzie jesteś?
A potem straciłam przytomność.


<<Narcyz?>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz