piątek, 6 stycznia 2017

Od Apara CD Manti

Otworzyłem oczy, usłyszałem że ktoś niedaleko idzie. Ostatnio kiepsko spałem, budził mnie nawet najmniejszy szmer. Uznałem że się przejdę. Powoli wstałem ziewając i wyszedłem. Okazało się że obudziłem się z powodu Manti, która akurat tędy przechodziła. 
- Czemu nie śpisz ? - spytałem ją
- Nie mogę zasnąć - odpowiedziała wadera jeszcze przed chwilą smutna, a teraz znów uśmiechnięta - A ty ?
- Ja również - odpowiedziałem
- Ciekawe czy inni też nie mogą zasnąć ?
< Oleander ? >

Od Manti CD Maxa

Stałam gdzieś w tunelach, było bardzo zimno. Dookoła leżał śnieg, wszędzie latały i krakały kruki. Szukałam Apar'a lub chociaż Oleander'a, czy Max'a, ale nikogo nie było. Nagle zobaczyłam jak biegnie do mnie Ami, ale to nie ta sama Ami, była cała poturbowana i gdy tak do mnie biegła to się przewróciła i leżąc wskazała coś łapą. Spojrzałam w tamtym kierunku, był tam jeszcze inny korytarz. Bałam się zobaczyć co tam jest, ale mimo to szłam, chciałam się odwrócić i pójść, ale jakaś niewyjaśniona siła mnie tam wepchnęła. To co tam zobaczyłam ogromnie mną wstrząsneło, wszyscy martwi Apar, Max, Oleander, a nawet Mundus i Margo. Nagle się obudziłam.
- To tylko zły sen - powiedziałam sama do siebie
Spojrzałam na łapy, strasznie mi się trzęsły, lecz na szczęście, po chwili przestały.
Powoli wstałam, uznałam że nie dam rady znowu zasnąć, więc pomyślałam że się przejdę.
< Apar ? >

Od Maxa CD Oleandra

Poszliśmy za Mundusem i po chwili pojawił się przed nami zakręt. Poczułem orzeźwiający podmuch lodowatego wiatru. Byłem już pewien że jesteśmy blisko. Po chwili na ziemi było już widać śnieg i mogłem już stanąć na zewnątrz. Po prostu nie mogłem się powstrzymać, od razu pognałem przed siebie mimo lodowatego wiatru. Nigdy nie czułem się bardziej szczęśliwy! Czułem że mógłbym tak biec już wieczność. Nagle usłyszałem że ktoś za mną biegnie obróciłem głowę i ujrzałem za sobą Oleander'a. Nie wiem czy biegł za mną bo chciał mnie zatrzymać, czy też ze szczęścia, ale wyglądał na szczęśliwego. Bo wilk najlepiej się czuje, kiedy jest wolny. Po chwili usłyszałem w pobliżu krakanie kruka. Nie wróżyło to nic dobrego...
< Manti ? >

niedziela, 1 stycznia 2017

Od Jaskra CD Kasai

- Ja przepraszam... - popatrzyłem niepewnie na Mundusa, po czym szybko przeniosłem wzrok na Kasai i Shino - nie jestem przecież alfą WSC, tylko następcą Aksela w WWN. Zapytajcie Eclipse albo Beryla, jeżeli chcecie wiedzieć. Mundusie, przypomnieć ci, jak do spokojnej i szczęśliwej Watahy Srebrnego Chabra sprowadziłeś mojego drogiego ojca*? I, że od tego zaczęły się wszystkie problemy? A pamiętasz, jak powiedziałeś nam o tym, że Wataha Szarych Jabłoni wkroczyła na te tereny? Rzeczywiście, wzorowa służba wywiadowcza! Wszyscy byli o tym przekonani, dopóki nie okazało się, że z nimi współpracujesz**!
- Nie zapomniałem o tym, Jaskierku - ptak popatrzył na mnie - Beryl nazwał mnie wtedy szpiegiem i zagroził, że jeśli jeszcze raz pojawię się na terenach WSC, zabije mnie... jak psa? Chyba tak - gdy to powiedział, jego oczy prawie niezauważalnie się uśmiechnęły - a widzisz? Jednak tu jestem.
Nie musiał mówić nic więcej. Spuściłem wzrok.
- Kasai, myślisz, że przez ten drobny konflikt z Watahą Szarych Jabłoni, mamy tutaj wielki kryzys? To, że jakieś bandy napadają na mieszkańców WSC nie ma nic wspólnego z tym, że musimy być silną społecznością. Wprowadzając tu obce elementy, możesz zdestabilizować naszą wspólnotę.
- Wiesz, kto jest "elementem" mającym jak dotychczas kluczową rolę w destabilizacji WSC? - warknęła groźnie Kasai.
- Hhm - zachichotał ptak - może ja?
- W rzeczy samej - odpowiedziała wadera ciszej, nadal warcząc groźnie.
W tej chwili lis mruknął coś pod nosem a patyk, który trzymał w pysku zaczęła otaczać gęsta, błękitna mgła.
- Co to ma być? - Mundus nie krył oburzenia.
- Słabo widać? - Lis przekrzywił głowę.
Niebieska Czapla wbiła szpony w ziemię, tak, że powstało na niej kilka rys.
- Proszę, ugaś to natychmiast, w przeciwnym razie będę zobowiązany do podjęcia stanowczych kroków mających na celu wykluczenie cię z listy ubiegających się o rozpatrzenie wniosku o czasowy pobyt na terenach Watahy Srebrnego Chabra.
- A to ciekawe - wycedził lis przez zęby, jeszcze mocniej ścisnąwszy patyk.
- Albo nie... - Mundus lekko uśmiechnął się patrząc z góry na lisa - zrobię to inaczej. Poczekamy.
- Mundurek - położyłem uszy po sobie, wyczuwając podstęp - co ty kombinujesz?
- Nic, co byłoby w jakikolwiek sposób związane z twoją osobą, Jaskrze.
- Czasami nawet ja mam cię dość - mruknąłem.
- Przede wszystkim proszę o szacunek dla kogoś, kto od szczeniaka wychowywał cię jak własnego syna.
- Aż dziw, że wyrosłeś taki... normalny - Kasai popatrzyła na mnie, uśmiechając się porozumiewawczo.

< Kasai? >
* i ** O tych wydarzeniach przeczytasz na stronach WWN oraz WSJ.

Od Kasai CD Jaskra

Znałam Shino na tyle, by wiedzieć, że jego spotkanie z Mundusem nie będzie należało do udanych. Nie miałam zamiaru interweniować. Lis uwielbiał potyczki słowne równie jak walkę.
- Moje imię brzmi Shino. Oczywiście mógłbym wyjaśniać ci czym jest moja rasa, przedstawić jej zarys historyczny, przytoczyć parę podań i legend, ale obawiam się, że nawet żyjąc wśród psowatych zrozumiesz niewiele.
- Z pewnością spróbuję - uśmiechnął mrużąc oczy. Lis po chwili namysłu zrobił to samo.
- W moim ojczystym języku mówiono na mnie kitsune. W praktyce znaczy to tyle co lis, jednak przez wieki przyjęło się tym określeniem nazywać "lisie demony". - Przerwał, by teatralnym gestem wyeksponować cztery ogony. - Czym są owe zagadkowe postacie? Już tłumaczę. Są lisami o jednakich zdolnościach magicznych.To tyle. Niektórzy błędnie sądzą, że kitsune potrafią przybrać ludzką postać, ale skąd wzięła się ta pomyłka zapewne dowiesz się później.
- Co nie zmienia faktu, że przebywasz tu nielegalnie. - Mundus spojrzał na niego z góry. Miałam go serdecznie dość.
- Nielegalnie? A WSJ panoszące się na naszych terenach? Im tego nie wypomnisz? - warknęłam. - Och, zapomniałam, przecież jesteś z nimi w zmowie. Znalazł się, obrońca prawa - dodałam z przekąsem.
- Czy jako stróż nie powinnaś sama zadbać o takie szczegóły? - Wydawał się ignorować moje oskarżenia.
- Nie zmieniaj tematu. - Kątem oka widziałam jak Shino sięga po pozostawiony na ziemi patyk. Wolałam nie ryzykować. Ptak zmieniał strony konfliktu tak często, że nie byłam pewna z kim mielibyśmy do czynienia, gdybyśmy pozbawili go odrobiny opierzenia. - Zrobiłam już co do mnie należy. Wiem wszystko czego potrzebuję. Pytasz o zameldowanie? A próbowałeś może przejść tutaj więcej niż kilometr bez ryzyka, że skończysz w łapach WSJ? 
- To nie usprawiedliwia...
- Zamilcz - przerwałam mu. - Tym możemy się zająć kiedy opanujemy sytuacje, że tak powiem, polityczną. Chyba, że życzysz sobie wyłapania wszystkich nieproszonych gości i spisania ich. Weź tylko pod uwagę, że dla mnie złapanie któregoś z nich jest równoznaczne z szybkim pozbyciem się. Niehumanitarnym.
- Widzę, że wilki jak zwykle sądzą, że wszystko wiedzą najlepiej. Zatem wilkom pozostawię decyzje. - Mówił nie spuszczając wzroku z Shino. - Jaskrze, widzę, że pozostajesz bezstronny. Co powinniśmy twoim zdaniem zrobić?.


< Jaskrze? >

Od Jaskra CD Kasai

Kamienie już ułożone, piasek leży w wejściu do jaskini. Nieopodal znalazłem sznurek od snopowiązałki, będzie jak znalazł. Jeśli mogę się tak wyrazić.
Powiesiłem go nad wejściem. Teraz sam muszę wytarzać się w błocie. Mało przyjemna kwestia. Trudno jest potem zbyć to z siebie. A fakt, że ziemia jest zamarznięta i twarda, nie poprawia mojej sytuacji. Tym bardzie że zostało mi najwyżej dziesięć minut. Później zjawi się tu Kanjiel i strażnicy. Muszę być gotowy, inaczej cały plan pójdzie w...

~~ Pięć minut później ~~

Cały w błocie wyglądałem jak nieboskie stworzenie. Teraz jednak trudniej będzie im mnie gryźć, albo łapać za futro. Pozostaje tylko ukryć się na zewnątrz i czekać.
Mógłbym uciec razem z Mundusem, kiedy strażnik spał. Wtedy jednak zaraz by się obudził i zawiadomił Kanjiela. Szukałaby nas cała wataha Szarych Jabłoni.
Jeśli natomiast Mundus uciekł a ja zostałem, strażnik powiadomił Kanjiela tylko o zniknięciu jednego z nas. Biorąc pod uwagę, że Mundek ma szczęście nie być nawet wilkiem, Kanjiel nie przejmie się nim tak bardzo, tylko przybędzie do tej jaskini, aby upewnić się, że ja siedzę tutaj i nie zamierzam uciekać. Kiedy w końcu się pojawi, będę mógł zamknąć go wraz ze strażnikami w jaskini, przy użyciu kamieni i sznurka. jeśli będą zamknięci w jaskini, nie wydadzą rozkazów i nikt jeszcze przez długi czas nie będzie nas szukał. Najpierw będą musieli znaleźć Kanjiela. Błoto w sierści i piasek posłużą mi za ochronę, na wypadek gdybym nie zdążył zawalić wejścia, gdy będą w środku. Nikt przecież nie lubi mieć w oczach ani pyłu, ani małych kamyków.

Kanjiel pojawił się na horyzoncie, jak zwykle w obstawie strażników. Było ich trzech. Dam radę.
Wilki weszły do jaskini, tak jak podejrzewałem. Czym prędzej doskoczyłem do wejścia, przesunąłem dwa duże kamienie w taki sposób, że zsunęły się do niewielkiego dołka. Trzeba je będzie teraz podważyć, żeby wydostać się na zewnątrz. Żal mi było tylko ubłoconej sierści. Na nic się nie przydała. Nie doszło do konfrontacji z wrogiem. Kanjiel wraz ze strażnikami siedział w środku, mogąc tylko podejrzewać, kto ich tam zamknął. Cicho wycofałem się do lasu.
wygryzieniu lodu gdzieś na Jeziorze Dziewięciu Cieni i zmyciu z siebie błota w przeręblu, pokłusowałem dalej przez tereny WSC w poszukiwaniu Kasai albo Mundusa.
 Powietrze było zimne i ostre, trudno było w ogóle coś wyczuć, jednak o wiele szybciej niż myślałem, udało mi się wyczuć zapach Kasai. Podążyłem jej śladem. W końcu usłyszałem rozmowę dochodzącą spomiędzy drzew. To rzeczywiście ona. Rozmawiała z kimś obcym.
- Jaskrze? - usłyszałem cichy głos zza pleców.
- Mundus? Jesteś? - odwróciłem się błyskawicznie - zobacz, Kasai rozmawia z jakimś lisem.
- Tak, przyprowadziła go ze Skrytego Lasu - ziewnął ptak. Uśmiechnąłem się lekko, po czym wyszedłem z ukrycia.
- Witaj, Kasai. W końcu cię znalazłem - westchnąłem, przysiadając na ziemi.
- Och, Jaskier - wilczyca machnęła ogonem.
Po tym niezręcznym powitaniu, zapadła cisza. Wreszcie Mundek postanowił ją przerwać, podchodząc do lisa i bezceremonialnie mówiąc:
- Obywatel przybyły ze Skrytego Lasu, w świetle prawa przebywający na naszych terenach nielegalnie, będąc przedstawicielem psowatych, nie zameldowawszy się nigdy wcześniej. Pięknie. Tak napiszę.
- Słucham? - lis zmarszczył brwi, zerkając na ptaka.
- Nie musisz. Ważne, żeby Beryl słuchał. Chociaż chyba wymagam za wiele... mniejsza o większość. Imię? Rasa?
Chrząknąłem niepewnie. Nie wiedziałem, czego spodziewać się po nowo przybyłym. Na miejscu Mundurka nie pytałbym o wszystko tak od razu. Niestety, nasza służba wywiadowcza tak już działa.

< Kasai? >

Od Kasai CD Jaskra

Cały ranek jak gdyby nigdy nic patrolowałam tereny WSC. Prócz jednego czy dwóch znajomych wilków nie spotkałam nikogo. Nie byłam do końca zadowolona. Wolałam znaleźć wroga nim on znajdzie mnie. 
Nieco roztargniona udałam się w stronę Skrytego Lasu. Nie sądziłam, że ktokolwiek chciałby się tam ukrywać, ale byłam ciekawa tego miejsca. Do tej pory omijałam je szerokim łukiem. 
Las nie wywarł na mnie dużego wrażenia. Nie wydawał się straszny, raczej przygnębiający. Nad ziemią unosiła się błękitna mgła. Chwila... Błękitna?! 
Błyskawicznie zerwałam się z miejsca i pobiegłam w kierunku, z którego płynęła ta nietypowa mgła. W euforii zapomniałam o wystających ziemi korzeniach. Potykając się o jeden z nich wpadłam na kogoś. Otrzepałam się odrobinę skołowana. Dopiero wtedy zauważyłam stojącego obok lisa.
- Shino! Gdzieś ty był tyle czasu?! - Byłam poirytowana, ale cieszyłam się, że go widzę. Rozstaliśmy się dobre parę lat temu.
Lis chwilę po prostu się mi przyglądał po czym odłożył na ziemię trzymany w pysku patyk i leniwie pomachał swoimi czterema ogonami.
- Coś nie tak? - zapytałam.
- Jesteś niereformowalna - stwierdził z chytrym uśmieszkiem
Przewróciłam oczami. Opowiedziałam mu o wszystkim co ostatnio się wydarzyło. 
- Co ty tu jeszcze robisz?! Powinnaś działać! - Spojrzał na mnie z wyrzutem.
- My powinniśmy - uśmiechnęłam się. - Jednak dobrze, że tu przyszłam. Masz zamiar zostać?
- To niegłupi pomyśl. W tym lesie nie ma jeszcze lisiego demona. Las bez kitsune to mało ciekawy las. - Wyobraziłam sobie wizyty w skrytym lesie "ulepszonym" o jego iluzje. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. 
- To co? Zbieramy się? - zapytałam przekręcając głowę.
- Jak sobie życzysz - powiedział i chwycił odłożony wcześniej patyk. 
Wokół nas zatańczyły niebieskie płomienie. To ogień był istotą jego mocy. Zamieniał go w mgłę, bo wzbudzała mniejszy niepokój.
Mimo różnicy ras był dla mnie jak brat. Przez długi czas stanowiliśmy małą rodzinkę odmieńców. Nagle mnie przypomniałam sobie o czymś ważnym.
- Co się stało z Keno? Nie żyje, prawda? - Wystarczyło spojrzeć na reakcje Shino, by wiedzieć, że mam racje. Westchnęłam. - Jak to się stało?
- Zapuściliśmy się zbyt daleko na północ. Nie zdołał uciec obławie... Chodźmy. Powspominamy później.
Ruszyliśmy przed siebie. Miałam wrażenie, że w ten sposób, prędzej czy później, znajdziemy kogoś z WSJ. Potem miało być tylko prościej.