– Zastanów się, ile ode mnie wymagasz – poprosił Wayfarer. Starał się być pomocny w zamian za schronienie i strawę, które otrzymał, ale zdecydowanie nie chciał łamać swoich własnych zasad na czyjąś prośbę.
– It's a single favor! I know it's not simple, but I don't believe you think it's that much!
Rozmówca Wayfarera, wilk zwany Emmanuel, który pozwolił basiorowi przenocować w swoim namiocie, nie mówił co prawda w języku ziem srebrnego chabra, ale nie miał problemu ze zrozumieniem podróżnika. Tak samo działało to w drugą stronę, więc konwersacja dwóch włóczykijów odbywała się w różnych językach. Takie rozmowy wcale nie były wśród podróżników rzadkością.
– Emmanuelu, chcesz, abym nadstawiał karku dla jakiegoś człowieka, którego nawet nie znam, eh. Ja nie zadaję się z ludźmi. Jeśli sytuacja wymaga to jasne, mogę z nimi współpracować, ale nie zamierzam wtrącać nosa w ludzkie sprawy.
– But she's my friend! – zapłakał ciemnoszary wilk. Widać było, że mu strasznie zależy. Jego czarna obroża przyciskała puszyste futro na szyi, co nie podobało się Waflowi, ale co on tam ma do powiedzenia, nosząc kapelusz przywiązany do uszu.
– Rozumiem i przykro mi, ale dla mnie to i tak za dużo, eh.
Emmanuel spojrzał na niego z rozpaczą schowaną w oczach. Najwyraźniej nie widział innej szansy uratowania swojej przyjaciółki niż z pomocą innego wilka. Way nie rozumiał tego myślenia, zawsze działał solo, ale starał się być mimo to miły. Na pewno nie nastawi karku dla jakiegoś człowieczka, to nie w jego naturze.
– Wayfarer, please! I can't do this alone! And she's not the only one, they also have my mate.
...Szlag by to.
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz