Krótko po opuszczeniu watahy, które było niezbyt dobrowolne, Falvie znalazła się na jakimś spalonym pustkowiu. Powietrze falowało, jakby próbowało udawać wodę, a czarne futro sprawiało, że wadera smażyła się żywcem. Jedyne zwierzę, które widziała od kilku godzin to sęp, który najwyraźniej postanowił poczekać, aż białooka opadnie z sił.
O ile ciało wilczycy było zmęczone, to umysł właśnie na 50 różnych sposobów wyobrażał sobie śmierć jej “kochanej” rodziny. Widok ich zakrwawionych ciał sprawiał jej niesamowitą satysfakcję i jednocześnie dawał siłę, by przeć dalej przed siebie. Zrobić im na złość, przeżyć i pokazać, że jej istnienie nie jest przeklęte, tylko oni bezgranicznie głupi.
W oddali zamajaczyło drzewo albo raczej suchy pień. Gdy tylko wadera doczłapała do chłodnego cienia, padła na brzuch i zamknęła oczy. Słońce powoli zachodziło, coraz bardziej chowając się za horyzontem, aż w końcu całkiem zniknęło. Spieczona ziemia powoli oddawała ciepło, a Falvie ruszyła w dalszą wędrówkę.
Wizja wadery była coraz bardziej zamglona, a łapy bardziej przypominały kule ołowiu niż kończyny. Skóra opinała się na kościach, a futro zmatowiało. Jedyne co teraz kłębiło się w umyśle wilczycy to, żeby nie wywrócić się przy kolejnym kroku.
- Jeden… Dwa… Trzy… Cztery… - Mamrotała pod nosem, obserwując ciągnące się po ziemi nogi. Uniosła na chwilę głowę by zobaczyć czy coś przed nią jest, ale oczy odmówiły współpracy i ostatnie co poczuła, to jak jej ciało gwałtownie przechyla się w prawo, aby po chwili uderzyć z łoskotem o ziemię.
Falvie zamrugała oczami, jej ciało było gdzieś ciągnięte. Szarpnęła się słabo albo raczej spróbowała, bo żaden mięsień się nie ruszył, a wzrok znowu objęła ciemność.
Następne co wilczyca zapamiętała to zapach wody, tuż przed nosem. Uchyliła powieki, by rozpocząć batalię o wyostrzenie wzroku. Po kilku sekundach zobaczyła miskę, której prawdopodobną zawartość była wodą. Wykorzystała swoje siły by przewrócić się z boku na brzuch, a potem zanurzyła pysk, w cudownie chłodnej wodzie. Po wypiciu znów urwał jej się film, ale chwilę przed utratą przytomności, usłyszała coś co do złudzenia przypominało słowa.
Kiedy obudziła się po raz kolejny, jej ciało było na tyle zregenerowane, by nie stracić przytomności po kilku minutach. W zasięgu jej wzroku były szaroniebieskie wilcze łapy.
- Masz cholernie dziwne oczy. - Zastrzygła uszami słysząc obcy głos. - Mówił ci to już ktoś?
Wadera uniosła delikatnie głowę i spojrzała na basiora stojącego przed nią, po czym zmrużyła oczy, bo gardło nie chciało wydać nic poza nieprzyjemnym warkotem, który nijak nie przypominał słów. Rzuciła mu tylko urażone spojrzenie i odwróciła głowę, kładąc ją na wyciągniętych łapach. Usłyszała cichy śmiech dochodzący z jej prawej strony, a po chwili w przed jej pyskiem pojawiła się miska z wodą i smakowicie pachnący kawałek mięsa. Obydwie rzeczy zniknęły po chwili w paszczy wadery, która oblizała pysk z resztek jedzenia.
- Jestem Asra. - Powiedział po chwili. - Myślę, że chciałabyś wiedzieć jak nazywa się twój wybawca.
Wadera tylko spojrzała na niego przelotnie, skinęła delikatnie głową i wyprostowała łapy przeciągając się. Skrzywiła się z bólu czując jak jej ciało niezbyt było szczęśliwe na ten ruch, po czym ignorując wrzaski swoich mięśni spróbowała się podnieść. Praktycznie od razu padła na ziemię. Asra chichotał gdzieś po jej prawej widząc jej próby.
- Błąkałaś się po tej pustyni dość długi czas, patrząc na to jak się wyniszczyłaś. Jeszcze przez jakiś czas się nie podniesiesz. - Wytłumaczył, a w odpowiedzi dostał oburzone prychnięcie. Basior wyszczerzył białe zęby w uśmiechu.
- Spróbuj się przespać. - Zaproponował. Wadera zamknęła oczy po chwili oddając świadomość w objęcia ciemności.
Obudziło ją szturchnięcie w bok, otworzyła oczy tylko po to żeby zostać oślepioną przez słońce. Okazało się, że w czasie kiedy spała Asra przeciągnął ją pod jakąś rzekę. Leżała w jakimś koszu, do którego najpewniej wpakował ją basior, aby łatwiej ją przemieścić.
- Śmierdzisz. - Stwierdził widząc jej pytające spojrzenie. Wadera warknęła na niego w odpowiedzi.
- Daj spokój, przez nie wiadomo jaki czas błąkałaś się po pustkowiu, oczekujesz, że będziesz pachnieć fiołkami? - Prychnął basior patrząc na nią fioletowymi oczami. Falvie powoli podniosła się na cztery łapy, pomimo braku silnego oporu mięśni, dalej szło jej to jak po grudzie. Szaroniebieski wilk wyszczerzył zęby widząc jej poczynania. Wadera weszła do chłodnej wody i powoli zanurzała się coraz głębiej, po chwili widoczna była tylko głowa. Kiedy czubki uszu też zniknęły pod wodą, w fioletowych oczach Asry błysnęło zaniepokojenie, które zniknęło, gdy zobaczył, że nos wadery wystaje ponad powierzchnię. Kiedy wilczyca wyszła z wody na jej głowę został zrzucony koc. Rzuciła zaskoczone spojrzenie basiorowi, a ten tylko wzruszył ramionami.
Czas leciał, od znalezienia Falvie przez Asrę minęły już dwa miesiące. Obydwa wilki dobrze się dogadywały. Okazało się, że Asra od początku nie miał dobrych intencji, jednak kiedy Falvie warknęła na niego, że jeśli jeszcze raz spróbuje przejąć jej umysł to ukręci mu łeb, szczerze zainteresował się białooką. Zainteresowanie zmieniło się w zaufanie i teraz dwójka wilków z niezbyt dobrze rozwiniętym instynktem samozachowawczym irytowało wędrowców.
- Falv, tak swoją drogą, czemu jesteś odporna na mój żywioł? - Zapytał Asra podczas jednego z bardziej leniwych dni.
- To chyba efekt uboczny mojej mocy. - westchnęła, rzucając mu szybkie spojrzenie, po czym wróciła do polowania na łososie.
- Mówiłaś o tym, że to coś związane z przepowiedniami. - Stwierdził. - Może twój żywioł próbuje cię chronić? Masz jeszcze jakieś moce oprócz tego?
- Szczerze mówiąc nie wiem. A teraz zamknij się, już trzeci łosoś mi uciekł, bo mnie rozpraszasz. - Warknęła na Asrę, a ten tylko zachichotał.
- Nie moja wina, że nie potrafisz łap… - Urwał, gdy dostał rybą prosto w nos. - Grabisz sobie Falvie.
- Ja sobie grabię? To ty usilnie próbujesz pozbawić nas obiadu, jak taki sprytny jesteś to zaraz będziesz sam je łapał.
- Bo będziesz spać na dworze. - Zagroził, a wilczyca spojrzała na niego z politowaniem.
- Mam ci przypomnieć kto spał tam ostatnio? - Zapytała z niewinnym uśmiechem na pysku. A Asra jedynie prychnął oburzony odwracając głowę.
- No właśnie.
Asra z narastającym głodem w oczach patrzył na zająca przed nim. Falvie okazała się bezduszna i oznajmiła, że ryby, które złapała są tylko dla niej. Basior skradał się powoli w stronę gryzonia, który nagle poderwał się na dźwięk łamanej gałązki. Fioletowooki odwrócił się w stronę hałasu, a widzą tam waderę o czarnym futrze, jego pysk wykrzywił grymas gniewu.
- ZABIJĘ - krzyknął ruszając biegiem w jej kierunku.
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz