Szum spadającej wody odbijał się od pobliskich skał, otoczenie w taką pogodę i o takiej porze dnia było dość przytłaczające, jednak kogo to teraz obchodzi? Szczerze nienawidziła zimy, był to jeden z najgorszych okresów w ciągu roku, dodatkowo było jej już cholernie chłodno. Samodestrukcyjne zachowania jednak brały górę – po co się gdzieś teraz chować? Wciąż nie czuła się tu swojo, jednak wszędzie było lepiej niż w jej poprzednim „domu”.
Szarowłosa wadera leżała na jednej ze skał pokrytej szronem, opierając pysk na wyciągniętych przed siebie łapach. Wsłuchiwała się w szum wody i ciszę spowijającą okolicę. Błądziła wzrokiem po zimowym krajobrazie Różanego Wodospadu, późny wieczór dodawał mu mrocznego klimatu, jednak Oxide w ogóle to nie przeszkadzało – wręcz przeciwnie, była zafascynowana jego prostotą. Jej fioletowe oczy błyszczały wśród ciemnoniebieskiego półmroku, a uszy uważnie nasłuchiwały, czy nikt nie narusza tego niepokojącego spokoju. W głębi siebie wiedziała, że miło byłoby jednak wymienić z kimś parę zdań, ale sama nie była przekonana do tutejszego towarzystwa. Tak naprawdę nie miała okazji poznać większości wilków, niezbyt wiedziała, jak powinna się zachowywać, czy od razu powinna być sobą? Kontakty z innymi potrafią być paskudnie ciężkie.
Z cichym westchnieniem - jakby była to niezwykle wymagająca aktywność – podniosła głowę i rozejrzała się naokoło z przymrużonymi oczami. Czuła się obserwowana, jednak przez kogo? W powietrzu nie unosiła się żadna inna woń oprócz tej charakterystycznej wilgoci oraz mrozu gryzącego w nos, okropieństwo.
W pewnym momencie jednak po okolicy rozległ się odgłos stukania pazurków, pośpiesznego, wyczerpującego pościgu. Wadera zastrzygła uszami i odwróciła głowę w bok, spoglądając na poniższe krzewy, zza których wyskoczył nagle dosyć spory, przerażony, odziany w zimowe futerko zając. Był cholernie szybki.
Jej serce zabiło szybciej, a niepokój opanował całe ciało – położyła po sobie uszy i ułożyła głowę między łapami. Wstrzymała nawet oddech, nie ruszając się kompletnie w żaden sposób, a jedynie obserwując, co dalej się wydarzy. Z punktu widzenia osoby trzeciej, wyglądała jak jedna z kilkunastu skałek naokoło. Odrobina adrenaliny i szaleństwa zabuzowała w jej żyłach.
Oxide nie zdążyła nawet zidentyfikować kierunku, w którym zwierzę pognało, ale…
Przed czymś musiało przecież uciekać, prawda?
< Ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz