- Ten las jest... nieskończony? - Manti przyspieszyła kroku. Podążyłam za nią, coraz mniej chętnie, jednak nadal zastanawiając się nad ewentualnym rozwiązaniem tej trudnej sytuacji - nie wyjdziemy stąd! - krzyknęła z przerażeniem po chwili.
- Poczekaj - stanęłam, na kilka sekund popadając w zadumę. Wreszcie mruknęłam cicho, w zamyśleniu - jeśli ten las jest nieskończony - zaczęłam - a my jesteśmy w stanie obejść go całego, to znaczy, że gdzieś może się jednak kończyć i zaczynać...
- Jak to? To chyba właśnie znaczy, że nigdzie nie może się kończyć?! - Manti położyła uszy po sobie.
- Niekoniecznie! - odrzekłam gwałtownie, czując nagły przebłysk nadziei - jest jak sznurek.
- Słucham cię - Manti z cieniem zrezygnowania usiadła na ziemi naprzeciw mnie.
- Jeśli ktoś rozciągnie sznurek na ziemi, gdzieś się on musi kończyć i gdzieś zaczynać. Można dojść do końca i nic już więcej nie osiągnąć. Ale, jeśli złączy się jego końce w pętlę, można iść bez końca...
- Masz rację - pomyślała głośno Manti - znalazłyśmy się tu przecież za sprawą jakichś dziwnych czarów, a poza tym, wszystko wskazuje na to, że jesteśmy w tym miejscu same... nie może to więc normalny świat. Musimy tylko znaleźć koniec "sznurka" i postarać się jakoś wrócić stamtąd do domu...
< Manti? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz