W milczeniu wpatrywaliśmy się w ślady w postaci dwóch przerywanych linii sunących po ziemi. Widać, stworzenie powłóczyło łapami po ziemi z niewiadomego powodu. Nie widać było nawet dokładnego tropu.
Czym prędzej poszliśmy więc śladem zwierzęcia po piasku. Po dłuższej chwili ślady zniknęły między kępami wysokich traw.
- Co teraz robimy? - zastanowiłem się.
- Możecie posłużyć się węchem - zwrócił uwagę Mundus - to chyba nie stanowi dla was większego problemu. Wilki radzą sobie z takimi rzeczami, tym bardziej że ten zwierzak dosyć mocno posuwał nogami po ziemi.
- Masz rację - przytaknął Max, od razu zabierając się do rzeczy. Przystawił nos do ziemi i wskoczył w kępy traw. Podążyłem za nim.
- Czujesz coś? - zapytałem zaniepokojony. Żaden obcy zapach nie docierał bowiem do mojego, czułego dotychczas nosa.
- Nie... - odpowiedział, nie tracąc nadziei i węsząc dalej.
Po kilku minutach bezustannych poszukiwań, zmęczyliśmy się w końcu i zrezygnowani wyszliśmy z powrotem do Ami i Mundusa, którzy wyczekiwali nas przed zaroślami.
- I co? - zapytała kotka.
- Nic tam nie ma. Jakby wcale tamtędy nie przechodził - westchnąłem.
- Nic tam nie czuć? Przecież nie odleciał - Mundus zmarszczył brwi. W tej chwili popatrzyliśmy po sobie. Czyżby rzeczywiście odleciał? Albo dysponował jakąś mocą pozwalającą po prostu znikać?
< Max? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz