W miarę, jak świat wywierał coraz większy wpływ na Variaishikę, rudzielec zaczynał z przekonań przypominać swojego ojca Paketenshikę. Był spokojniejszy od niego, mówił innym stylem, jednak to, co czuł, jak rozumiał wydarzenia dziejące się wokół niego - przypominał tym potomka lisów. Niektórym zdarzało się powiedzieć "Paki" zamiast "Vari", jakby tęsknili za złotymi oczami i lisim uśmiechem skrywającym igiełkę złośliwości. Variaishika się w ten sposób nie uśmiechał, nie było to w jego zwyczaju.
Była pewna cecha, która szczególnie łączyła te dwa wilki. Miłość do szczeniaków, prawdopodobnie charakterystyczna dla linii Shika, bo przecież nie bez powodu lisy zaadoptowały losową znajdę z lasu. Variaishika również chciał opiekować się szczeniakami, pragnął zaadoptować swoje pierwsze dziecko, przygarnąć pod swoje nieistniejące skrzydła. Zdarzało się wilkowi marzyć, że pocznie własnego potomka, własnego małego bąbla, jednak to wymagało obecności drugiego wilka. Na szczęście płeć nie miała znaczenia.
Podczas rozmowy na temat opieki nad szczeniętami, Pinezka przypadkiem rzuciła wspomnieniem o Paketenshice.
– Tata marzył czasami o założeniu sierocińca. Mógłbyś spełnić jego marzenie, jeśli tak ci zależy na opiece nad szczeniakami.
Vari zauważył potencjał, jaki miało to marzenie. Przygarniając szczeniaki, których nikt nie chciał, mógł ulżyć reszcie watahy w karmieniu dodatkowych pysków, a przy odrobinie szczęścia zwiększyłoby to liczebność wilków w watasze, co mogło przynieść pozytywne skutki w przyszłości, przy wybuchu wojny albo potrzebie poszerzenia terenów. A sam rudy wilk będzie spełniony wewnętrznie. Być może to właśnie opieka nad szczeniakami przyniesie mu szczęście i nada sens jego dziwnemu i niepożądanemu istnieniu.
Trzeba było tylko zagadać do alfy i poprosić o jakąś przestronną jaskinię, w której sierociniec mógłby zostać zorganizowany.
<Koniec Szkiełko, teraz popracujemy wspólnie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz