Między tą dwójką nastała martwa cisza. Aiden przez parę chwil nie ruszał się choćby na milimetr, zastanawiając się czy na pewno mu się nie przewidziało i czy ten szelest który dotarł do ich uszu był prawdziwy, czy też to tylko jego wyobraźnia. Jednak zdawało się, że nie tylko do jego uszu dotarł ten dźwięk. Skierował wzrok na Oxide, dalej nie poruszając się zbytnio.
— Widziałaś to? — zapytał cicho. Wzrok wadery zawędrował na pysk jej mówcy i lekko skinęła łbem.
Basior wyskoczył z wody i otrzepał się prędko. Wiedział, w tym pojebanym bractwie jest tylko jeden wilk który działa jak przedłużacz. Wiedział też, że nie mógł pozwolić mu aby się wydostał z tego miejsca i informacja o jego rozmowie z nową członkinią bractwa się rozeszły dalej, albo co gorsza - zawędrowała do Alfy. Bez chwili zastanowienia zaczął biec szlakiem, którym prawdopodobnie udał się Echo.
— Aiden, poczekaj! — Oxide nawet nie zdążyła zareagować na tą sytuację, parę chwil potem sama wyskoczyła ze źródła i od razu pobiegła za basiorem, nawet nie pozbywając się nadmiaru wody z sierści.
— Chyba nie myślałeś, że Ci się uda, Echo.
— Aaaiden! Haha, nie no co.. — zaśmiał się, jednak nie dokończył zdania, bo basior przycisnął jego głowę do ziemi, tak, że nie mógł chociażby ruszyć szczęką.
Grzywiasty pierwszy raz od dawna poczuł się zagrożony. Zazwyczaj z podsłuchów udało mu się uchodzić bez jakichkolwiek komplikacji i nie bardzo wiedział w którym momencie teraz postąpił nie tak i jak to się właściwie stało, że ten się zorientował. Przez jego głowę teraz przechodziło mnóstwo różnych myśli, które zagłuszały wręcz wszystkie inne procesy myślowe, chociażby te odpowiadające za wymiganie się z tej sytuacji. Ucisk na jego łbie się poluzował
— Kto Cię przysłał? — zapytał nachylając się do niego. Długonogi jednak milczał, co było ogromnym błędem. Aiden tym razem naparł na niego całym swoim ciężarem ciała, co spowodowało, że mniejszy zaczął mieć problemy z łapaniem oddechu. — Kto Cię przysłał. — tym razem zabrzmiał jakoś groźniej, poważniej, przez co sierść na ogonie Echo stanęła dęba. Nie miał jak się bronić, a z resztą z walki od zawsze był noga, nie bez powodu przydzielono go do szpiegowania, a nie bliskich starć.
— Alfa... alfa mnie wysłał za wami, miałem pilnować... — wydusił z siebie, jednak samo mówienie sprawiało mu już ból. — ...żebyście nie kombinowali...
Aiden wiedział, że lider nigdy mu nie ufał, a te przeklęte gadki o "byciu ulubieńcem", to zwykłe sztuczki psychologiczne, które jakoby miały na niego wpłynąć, aby stracił czujność. Zdaje się, że w tym miejscu nie można nawet spokojnie mrugnąć, bo zaraz dodatkowa para uszu Alfy, ten szczur Echo zjawi się znikąd.
— Może powinienem Ci przebić bębenki w uszach, co Ty na to? — oczy Aidena zabłysnęły na zielono, a w głowie Echo w tym momencie nagle zrobiło się jeszcze głośniej niż zazwyczaj. Głosy, z których nic nie rozumiał, zostały przykryte dodatkową warstwą szumu, który był charakterystyczny dla wspomnianego wcześniej urazu, a na dodatek mimo, że i tak leżał, zaczęło mu się mocno kręcić w głowie. Znajdował się w środku koszmarnej iluzji i dobrze to wiedział, jednak odczucia jakie przy tym mu towarzyszyły, sprawiały wrażenie tortur. Echo zaskomlał cicho.
— Jeżeli dowiem się, że powiedziałeś Alfie cokolwiek, będziesz miał tak na codzień, rozumiesz? — powiedział, schodząc z Echo, a ten zamiast uciekać, dalej leżał, zakrywając uszy swoimi łapami. — Zadałem Ci pytanie.
Oczy większego basiora cały czas się świeciły. Echo spojrzał na niego z dołu i zaczął panicznie przytakiwać głową z nadzieją, aby jego rozmówca wypuścił go w końcu z iluzji. Gdy tylko to się stało, zerwał się z ziemi i jak poparzony uciekł dalej korytarzem, aby tylko uniknąć ponownego wpadnięcia w tą pułapkę. Aiden patrzył chwilę na niego, a potem obrócił się do tyłu z planem wrócenia do Oxide, jednak jak się okazało, nie musiał nigdzie iść. Ta już stała parę metrów za nim i po prostu na niego patrzyła. Nie wiedziała raczej co ma powiedzieć, była świadkiem całej tej zaistniałej sytuacji i nie wiedziała do końca co czuła. Była może trochę zaskoczona postawą Aidena? Właściwie to wstawił się za JEJ planem o ucieczce... I mimo, że wcześniej o tym nie wspomniał, to teraz wychodzi na to, że zgodził się na wspólną próbę wyjścia stąd. Zagroził kalectwem głównemu szpiegowi w bractwie, achh, jakież to imponujące.
— Co? — zapytał, patrząc na nią.
— Nie, nic. To był ten Echo ma się rozumieć? — zapytała, podchodząc do niego nieco bliżej. Prze chwilę patrzyła jeszcze w stronę, w którą pobiegł grzywiasty.
— Ta.. to on. Obawiam się, że i tak nie dostosuje się do mojej prośby, musimy być czujni. — stwierdził po czym wyminął waderę. — Jaki mamy plan, potrzebujesz czegoś? Ty stąd nie wyjdziesz, ale ja będę miał jutro zwiad, jeśli trzeba coś przynieść, to to zrobię. — powiedział, Oxide poczuła zaangażowanie z jego strony, przez co uśmiechnęła się, szczerząc do siebie zęby. Nie sądziła, że Aiden w to wejdzie.
Podbiegła do niego aby wyrównać kroku. Miała już poniekąd zarysowany w głowie cały ten plan, jednak aby się w stu procentach udał, potrzebowała doszlifować parę rzeczy razem ze swoim nowym towarzyszem. Miała do tego bardzo dobre przeczucia...
<Oxide?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz