czwartek, 4 kwietnia 2024

Od Xiva - "Na skrzydłach trupiej główki" cz.3 "Słowa prawdy. Bratnia solidarność"

Rozdział 2 – Słowa prawdy

Xiv obiecało, że pójdzie do Delty następnego dnia. Ale nie poszło. Zobaczyło niebieskiego basiora z daleka i od razu zawróciło. Co niem prowadziło? Nie miało pojęcia. Ale nie potrafiło spojrzeć temu wilkowi w oczy i wyjawić prawdę. Było to silniejsze od nieno.

Zamiast tego, Xiv udało się do Wayfarera, który właśnie szykował opał do ogniska. Podobno chciał dzisiaj nieco rozmyślać, wpatrując się w ogień, przedstawiał to jako swoje plany na dzisiejszy wieczór. Xiv nie rozumiało, w jaki sposób wpatrywanie się w ogień pomaga z rozmyśleniami, ale nie kwestionowało technik brązowego wilka. Podeszło do niego, wyjątkowo wcale się nie uśmiechając. Way od razu wiedział, że coś jest nie halo. Jak zaskakująco dobrze potrafił czytać niektóre wilki. A może to Xiv jest łatwe do czytania jak otwarta książka z powiększonymi literami.

– Xiv! Witaj, przyjacielu – przywitał się podróżnik, chyląc kapelusz. Ciekawe maniery, według Xiva.

– Cześć, Wayfarer. Masz… może chwilę?

Na twarzy Waya wyrysowało się zaciekawienie. Fakt, Xiv rzadko kiedy wręcz domagało się jego uwagi, co więcej, rzadko kiedy domagało się uwagi któregokolwiek z jego rodzeństwa. Z wyjątkiem Variego.

– Mam. O co chodzi?

Xiv wzięło głęboki wdech.

– Jestem synem Paketenshiki i Yira.

Rozdział 3 – Bratnia solidarność

Martwa polana, którą Xiv pamiętało jako miejsce swojego pojawienia się w tym świecie, obecnie stanowiła bezpieczną ostoję dla pojedynczego wilka, imię którego zaczynało się na x, kończyło na v, a gdzieś w środku było i. Nikt nie miał odwagi się do niego zbliżyć, kiedy leżał skulony na samym środku martwicy. Nikt nie chciał stąpać po tej przeklętej ziemi. Nikt z wyjątkiem Wayfarera.

– Dobrze się czujesz, braciszku? – zapytał niewinnie, pochylając się nad atramentowym basiorem. Ten tylko podniósł na niego wyblakłe oczy, w których zostały jedynie resztki koloru i wrócił do swojego trwania w nicości. – Niczego nie osiągniesz, leżąc w tym dole.

– Dlaczego cię to nie przeraża?

Wafel zastrzygł uszami, zaskoczony monotonnym szeptem wyrażającym pytanie. Mimowolnie z jego ust wysmyknęło się pytające „Hm?”, zanim basior zagryzł wargi.

– Dlaczego nie przeraża cię, że powstałom z martwych?

Podróżnik usiadł obok skulonego wilka. Jego wzrok powędrował w dal, gdzieś poza drzewa i horyzont; gdzieś, gdzie chowały się skomplikowane myśli szukające swojego miejsca we wszechświecie. Zapadła na moment cisza między dwoma samotnikami, choć świat dookoła nie przejmował się ich poważną rozmową i świergotał w najlepsze, wykorzystując do tego dzióbki ptaków.

– Bo już to widziałem. Yir to zrobił, co nie?

Xiv odważyło się podnieść głowę.

– Ale inaczej.

– Nie dla mnie. Może powstał tak jak ty, może tata wyciągnął go z kapelusza. Ja tego nie wiem. Wiem tylko, że Yir powstał z martwych. – Way zwrócił się ku Xivowi. – Co mnie zastanawia, to w jaki sposób byłeś w stanie powstać z Pakiego i Yira, skoro obaj umarli, zanim się urodziłeś. Yir miał już jedno życie.

– Po drugiej stronie też jest życie.

– Mhm.

I już. Na tym skończyła się rozmowa. Xiv przyjęło pozycję siedzącą, sadzając się minimetry od brązowego wilka. Patrzyło w tą samą stronę, ale nie na wirujące myśli, tylko znacznie bliżej, na owady chwiejnie poruszające się w powietrzu. Pomagało to nu myśleć, pewnie w ten sam sposób, co Wayowi pomagał ogień. Minęło dobre parę minut, zanim Wayfarer kontynuował ich konwersację.

– A więc, jak powstałoś? Tam, po drugiej stronie, mam na myśli. Za pomocą eliksiru? Jakiegoś eksperymentu?

– Nie wiem – odpowiedziało cicho Xiv. – Nie wiem.

– Rozumiem. – Podróżnik oparł się na barku drugiego wilka, tworząc pozycję, która u ludzi byłaby objęciem drugiej osoby ramieniem. – Fajnie jest mieć brata. Wiesz, czasem świra można dostać, żyjąc tylko z dziewczynami. I do tego tak zabieganymi jak nasze.

Xiv uśmiechnęło się delikatnie. Tak, fajnie było mieć brata.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz