Zwróciłem się z stronę wadery.
- Z wielką chęcią. - odparłem. - To na co polujemy? Jeleń? Bażant? A może idziemy na całość i... niedźwiedź?
- Niedźwiedź? - powtórzyła. Stanąłem lekko wryty.
- Tak, niedźwiedź. Tam! - odparłem ciszej. Wadera odwróciła się. W odległości zaledwie kilkunastu metrów od nas szedł ogromny, masywny miś. Widziałem jak Aisu napina mięśnie i delikatnie robi krok w tył.
- On nie powinien już spać sobie? - szepnęła.
- Jak widać ma inne plany. - uśmiechnąłem się.
Wraz z waderą zaczęliśmy się powolutku wycofywać, jednakże na marne nasze starania - duży brunatny nas dostrzegł. Zawarczał oschle, po czym (choć sennie) zaczął iść w naszą stronę.
- Chyba pora wiać, nie sądzisz? - zwróciłem się do towarzyszki.
- Oj tak! - pisnęła. Oboje gwałtownie skoczyliśmy w prawo i ruszyliśmy w ucieczkę. Ku mojej uldze, niedźwiedź po kilku krokach biegu zmęczył się i zrezygnował, a my z ulgą potruchtaliśmy jeszcze kawałek, dla bezpieczeństwa. Na polanie przed nami chadzały dorodne bażanty. Oblizałem się, wymieniając z Aisu porozumiewawcze spojrzenie. Czas na obiad!
< Aisu? :3 Wybacz, że dopiero teraz odpowiadam >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz