Rozdział 1 - Były kiedyś dwa wilki
Xiv z ogromnym uśmiechem na ustach siedziało obok Variaishiki i zachowywało się tak bardzo niebezpiecznie niewinnie, jak tylko się da. Vari natomiast skupiał się o wiele bardziej na podopiecznych sierocińca, niż na towarzyszącym mu basiorze. Był to doprawdy zadziwiający widok, Paketenshika i Yir siedzieli obok siebie na wzgórzu, obserwując gromadkę szczeniaków. Ale to wcale nie byli Paketenshika i Yir, a gromadka dzieci nie była ich. Te dwa wilki nawet się za dobrze nie znały, choć w szczerych słowach Vari wiedział o Xivie dużo więcej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać i właśnie dlatego nie przeszkadzało mu towarzystwo atramentowego wilka. Wszyscy inni dostawali gęsiej skórki w jego towarzystwie i nikt poza samym Xivem nie wiedział, dlaczego.
– Kocham, jak bardzo dzieciaki się ciebie słuchają, przypomina mi pewną osobę, którą znam – w końcu odezwało się Xiv. Vari prychnął z sarkazmem dla niego wręcz nienaturalnym, choć na dobrą sprawę mało co w nim było naturalne.
– Jesteś tu już pół roku, Xivie – zaczął wypowiedź swoim niejednoznacznym głosem. – Chyba najwyższa pora przyznać się, po co przybyłoś.
– Nah. – Basior machnęło łapą. – Nie ma potrzeby. No, może z Deltą powinnom porozmawiać, ale tak poza tym, po co to komu? Życie jest fajne takie, jakie jest.
– Ironiczne słowa z twoich ust – zauważył rudy wilk.
Xiv uśmiechnęło się jeszcze bardziej, z jeszcze większą niewinnością. Ironiczne, racja, ale co w przypadku ich dwóch nie było ironiczne i nacechowane żartem od strony losu? Według zasad natury, oboje nie mieli prawa żyć i zapewne to właśnie spowodowało, że tak dobrze im się zawsze razem siedziało. Chociaż Vari coraz częściej wyglądał, jakby chciał wyrzucić drugiego na zbity pysk, najlepiej pod nogami kogoś, komu Xiv powinno w końcu odpowiedzieć.
– Kiedyś wszystko się wyjaśni, obiecuję. Znaczy, no, ja wszystko wyjaśnię. Albo przynajmniej tyle, ile mogę. Zacznę od Delty.
– Delta długo nie pożyje.
– Oj, ćśś, nie gadaj. – Xiv ponownie machnęło łapą. – A nawet jeśli, to wtedy wyjaśni mu sprawę ktoś inny, i ty dobrze wiesz, o kim mówię.
– Aż za dobrze. – Vari westchnął ciężko, bardzo niezadowolony z podejścia Xiva. – Jesteś nieodpowiedzialny. Nie wiem, po kim to masz.
– Pewnie po tym, po którym wyglądam – zaśmiał się w głos młodszy wilk. – Ach, wyobrażasz sobie, jakbym to wszystko miało tylko dla siebie? Jakbym nie miało z kim, czyli z tobą, o tym pogadać, bo nikt by nie znał mojej historii? Ześwirowałobym!
– Albo byś się wygadało znacznie szybciej.
Xiv wydęło usta w udawanej obrażonej minie, po czym spuściło głowę.
– W sumie to pewnie tak.
Vari ze swoimi mocami dobrze wiedział, kim jest Xiv i skąd się wzięło. Cel przybycia Xiva poznał od samego wilka, ale gdyby nie znał tamtych podstawowych informacji zawczasu, zapewne byłby tak nieświadomy, jak cała reszta rodziny. Xiv wyglądało podejrzanie, ale na temat swojego pochodzenia bardzo sprawnie omijało pytania i wataha mogła tylko zgadywać, co jest prawdą, a co sami sobie wmówili. Xiv natomiast bawiło się świetnie, wpuszczając wszystkich w maliny, ale faktycznie w końcu musiało z kimś porozmawiać. Najwyższa pora.
– Zacznę od Delty. Jutro do niego pójdę.
Variaishika nie odpowiedział, tylko owinął jeden ze swoich ogonów wokół ogona drugiego wilka.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz