"Możesz mi powiedzieć, dlaczego uciekłaś?" zapytał agresywnie brązowy basior, przypinając Wayfarera do ziemi. Oj, ale będzie miał zdziwko, skubany, że gada z chłopem.
"Jestem facetem, idioto," odpowiedział równie agresywnie Way, próbując wyrwać się spod ciężkiej łapy. Siła nigdy nie była jego forte, więc miał bardzo nikłą nadzieję, że uda mu się przepchać agresora, ale może złapie moment, kiedy łapa ześlizgnie mu się spomiędzy barków i będzie mógł spierdolić, gdzie nogi poniosą. Nawet prawie mu się udało, basiora nad nim tak zaskoczyła ta ważna informacja, że przeniósł ciężar na tylne kończyny, ale szybko mu przeszło. Niestety drobna szansa ucieczki zniknęła prawdopodobnie bezpowrotnie.
"Nienawidzę takich jak ty," warknął obcy.
"Takich jak ja?"
"Udajecie inną płeć, niż jesteście."
Wayfarer zamrugał dwa razy z szoku. Faktycznie miał do czynienia z idiotą.
"Nie moja wina, że twoje IQ mogłoby się równać ze wzrostem toczygnojka. Puść mnie, chuju, zanim zacznę warczeć."
"Ohoho, czyżby ktoś nie lubił mieć kutasa w dupie? Pewnie wolisz sam wkładać."
"Spierdalaj, to było gejowe w chuj."
"To homofobiczne."
"To rasitowskie."
"Co?"
"Gówno."
I z tym ostatnim słowem Wayfarer wyswobodził się z niewygodnego nacisku i spieprzał, gdzie pieprz rośnie, byle by nie trafić w powrotem do pseudo-więzienia, w którym przypadkiem się znalazł, wyruszając przedwcześnie w długą nie w tą stronę, co powinien.
<Koniec ✨✨>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz